Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowa partia Biedronia. Robert Biedroń jeździ po kraju i szuka pomysłów na polską Szwecję

Witold Głowacki
Robert Biedroń wciąż jeszcze nie nazwał partii ani nie ogłosił jej profilu
Robert Biedroń wciąż jeszcze nie nazwał partii ani nie ogłosił jej profilu Piotrhukalo
Jak powstaje partia Roberta Biedronia? Trochę tak, jak mogłaby powstawać Nowoczesna, gdyby po jej wzlocie i upadku jakimś cudem dało się cofnąć czas i zacząć od nowa. Może nie bez znaczenia jest fakt, że do najważniejszych doradców Biedronia należy Jakub Bierzyński, były doradca Ryszarda Petru.

Ostrów Wielkopolski, ostatnia sobota. W wynajętej sali ponad setka osób. W centrum Robert Biedroń. Biała tablica - pusta na początku spotkania - przed upływem dwóch godzin się zapełnia. Biedroń pracowicie zbiera od słuchaczy postulaty, wchodzi z nimi w krótkie dyskusje, dopytuje o szczegóły. Na koniec zabiera zapisaną płachtę. I chętnie podpisuje swoją książkę „Nowy rozdział”.

Takie spotkania Biedroń ma ostatnio co 2-3 dni. Prawdopodobnie już do wyborów parlamentarnych nie będzie mógł zwolnić tempa. Polska polityka to teren niezwykle trudny dla debiutantów. Nowe inicjatywy powstają przed każdymi wyborami. Ale mało której udaje się przetrwać próbę pierwszych wyborów. Jeszcze mniejszej liczbie nowych partii udaje się przetrwać choć jedną kadencję.

Biedroń chyba dobrze wie, na co się porywa, dlatego uważnie dobiera ludzi. Najpierw ogłosił nazwiska doradców, ale później przeszedł do następnego etapu. Wprawdzie konwencja założycielska nowej partii ma się odbyć dopiero 3 lutego na warszawskim Torwarze, ale do dziś zdążyło już nastąpić kilka stricte politycznych transferów „do Biedronia” - przede wszystkim z lewej strony. Akces do nowej inicjatywy zgłosił Krzysztof Gawkowski, do niedawna wiceszef SLD - wskazywany całkiem często w roli „młodej nadziei” przez eseldowców z pokolenia Włodzimierza Czarzastego. Gawkowski dostał od Biedronia naprawdę karkołomne zadanie - do 3 lutego ma powołać do życia struktury partii w całej Polsce - przynajmniej na poziomie 380 powiatów. W polskich realiach to bardzo trudne dla politycznych debiutantów - Nowoczesna i Partia Razem po trzech latach istnienia dopiero się zbliżają do osiągnięcia podobnych celów. Gawkowski nie mierzy się z tą mission impossible sam. Budową struktur terenowych przyszłej partii zajmują się również niedawni współpracownicy Barbary Nowackiej, Paulina Piechna-Więckiewicz i Grzegorz Pietruczuk. Z Nowacką poróżniła ich najpierw jej decyzja o wycofaniu poparcia dla kandydatury Jana Śpiewaka na prezydenta Warszawy, a już ostatecznie jej kolejny krok - przystąpienie przez liderkę Inicjatywy Polskiej do Koalicji Obywatelskiej. Piechna-Więckiewicz ma budować struktury w Polsce połud-niowo-wschodniej, z kolei Pietruczuk w Polsce centralnej.

Ludzie Biedronia twierdzą, że zgłosiło się do nich już kilkadziesiąt tysięcy osób, z którymi nawiązano kontakt, jeśli chodzi o budowę nowej formacji. Z kolei internetowy licznik na stronie Biedronia pokazuje niebotyczną liczbę prawie 750 tysięcy ludzi, którzy w ramach akcji „Policzmy się” mieli przynajmniej zapisać się na newsletter.

Tu warto przypomnieć, że jedną z kluczowych postaci zajmujących się polityczną kuchnią projektu Biedronia jest były doradca Ryszarda Petru - Jakub Bierzyński. To socjolog, swego czasu bardzo aktywny naukowo. Później założyciel sondażowni SMG/KRC (obecnie Millward Brown), dziś właściciel domu mediowego OMD Poland - jednego z większych na polskim rynku. Bierzyński doskonale zna się na badaniach opinii publicznej - z całą pewnością jest w stanie zorganizować Biedroniowi solidne zaplecze analityczne w tym zakresie. Ale też ma już bezpośrednie doświadczenie w polskiej polityce. Kiedy w 2015 roku uczestniczył we „wprowadzaniu Ryszarda Petru na polityczny rynek” był w tym zakresie debiutantem - oczywiście naprawdę nieźle przygotowanym od strony eksperckiej. Ale potem dotrwał z Petru mniej więcej do feralnego „portugalskiego kryzysu” - po nim ich drogi się rozeszły. Dziś obaj panowie mówią o sobie coraz bardziej chłodno. Bierzyński chętnie wskazuje największe błędy Petru, z kolei Petru bagatelizuje jego rolę u swego boku. Niezależnie od tego jednak, do której wersji się skłaniamy, musimy pamiętać, że Bierzyński rzeczywiście aktywnie uczestniczył w tworzeniu Nowoczesnej, widział na własne oczy jej pierwsze kroki, najpierw spektakularne wejście do Sejmu po zaledwie kilkumiesięcznej kampanii, później okres błyskawicznych wzrostów w sondażach, wreszcie, po tych wzlotach, upadek - zarówno jeśli chodzi o sondażowe słupki, jak i sytuację wewnętrzną w partii, nie mówiąc o pozycji samego lidera.

I dziś trochę to właśnie tak wygląda - jakby ta przygotowawcza faza budowy projektu Biedronia w sporej mierze opierała się na doświadczeniach związanych z wchodzeniem do polityki Ryszarda Petru i jego partii. Nie, nie mówimy o kopii. Raczej o próbach nauki na jego błędach.

Biedroń regularnie pojawia się w mediach - ale z drugiej strony stara się chyba unikać nadaktywności „wyskakującego nawet z lodówki” w okresie kampanii 2015 roku Ryszarda Petru.
Partia Biedronia nie ma jeszcze ani nazwy, ani programu. Ale przynajmniej ten drugi z braków ma być chwilowo jej atutem. To bowiem klucz do swoistego tournée, które Biedroń odbywa po Polsce od końca września pod hasłem „Burza mózgów z Robertem Biedroniem”. Docelowo - to znaczy do 3 lutego - ma pojawić się w około 40 miastach różnej wielkości i razem z uczestnikami spotkań dopiero stworzyć propozycję programu partii. Ale jednocześnie to na tych spotkaniach trwa coś w rodzaju werbunku przyszłych kadr partii. Tu znów - podwójnie - kłania się Nowoczesna i jej największe bolączki z początkowego okresu funkcjonowania w polityce. Po pierwsze - po wejściu do Sejmu i jeszcze długo później politycy Nowoczesnej mieli zaskakująco poważne problemy z formułowaniem konkretnych propozycji programowych, trochę tak, jakby wcześniej nie zdążyli ich zebrać ani omówić. Po drugie - jedną z największych słabości Nowoczesnej w tym pierwszym okresie był niemal zupełny brak partyjnych struktur poza większymi miastami. „Burza mózgów” Biedronia może być jednym ze sposobów na uniknięcie tych kłopotów.

Spotkań z serii „Burza mózgów” odbyło się już kilkanaście. Warto im się przyjrzeć - bo ich wiodące tematy prawdopodobnie zobaczymy w programie partii Biedronia. Scenariusz jest zwykle dość podobny.

Na początku Biedroń każe słuchaczom zamknąć oczy. Mają sobie wyobrazić Polskę swoich marzeń - taką całkiem idealną, bez oglądania się na aktualne uwarunkowania polityczne, realia kulturowe itd. Potem Biedroń zwykle po-kpiwa przez chwilę z dziennikarzy i politycznych konkurentów, którzy domagają się od niego programu już teraz. - To przecież absurd - mówi tymi lub innymi słowy Biedroń. Dlaczego? - Bo, żeby ogłosić program, trzeba wiedzieć i rozumieć, czego chcą ludzie. I właśnie po to te spotkania - tłumaczy. Wreszcie zaczyna się zasadnicza rozmowa z zebranymi - moderowana bezpośrednio przez Biedronia. To taka giełda tematów.

Z całą pewnością zwolennicy Biedronia chcą świeckiego państwa - i jest to dla nich obszar postulatów o fundamentalnym znaczeniu. Powtórka z wojowniczego antyklerykalizmu w stylu Ruchu Palikota? O, niekoniecznie. Owszem - „Żeby Polska była Polska, a mniej Rydzykowa” - zażądał w tym mniej więcej duchu jeden z uczestników spotkania w Gdańsku. „Mniej religii, więcej seksu” rzucił również w Gdańsku inny. Ale najczęściej te postulaty formułowane są w zupełnie innym języku - widać, że dla uczestników spotkań to przemyślane, nazwane kwestie. W Szczecinku zebrani chcieli m.in. „usunięcia religii ze szkół”. W Pucku „Wycofania religii ze szkół i wszystkich symboli religijnych z miejsc publicznych”. W Radomiu zebrani oczekiwali również „opodatkowania Kościoła”.

O ten sam obszar pyta też zebranych sam Biedroń. „Kto jest za rozdziałem państwa od Kościoła”? Po tym pytaniu na spotkaniach podnoszą się wszystkie albo prawie wszystkie ręce.

Pojawiały się też takie postulaty związane ze standardami uprawiania polityki. „Wprowadzenia zasady odpowiedzialności polityków za niezrealizowane zadania” - Szczecinek. Albo „bezpartyjność samorządów” - Puck.

Niemało pomysłów na spotkaniach dotyczy edukacji. W Szczecinku zebrani chcieli „wyprowadzenia systemu pruskiego z polskiej szkoły”. „Dość propagandy w szkołach” - to hasło z Gdańska. W Trójmieście zebrani roz-mawiali również o potrzebie wprowadzenia do szkół edukacji seksualnej.

Ale zdarzają się też postulaty z pakietu bardziej liberalnego niż socjaldemokratycnego. W Radomiu zebrani oczekiwali „zmniejszenia opodatkowania pensji”. „Państwo powinno być oszczędne” - to z kolei postulat z Gdańska.

Prawie na każdym spotkaniu pojawiają się także lokalni pięknoduchowie. W Ostrowie Wielkopolskim pewien pan domagał się wprowadzenia do szkół „psychologii pozytywnej” - ale nie bardzo był w stanie wytłumaczyć, o co dokładnie mu chodzi. - Wiadomo, że taki gość teoretycznie może rozłożyć całe spotkanie, zamienić je w jakiś występ z kategorii politycznego folkloru. Ale Robert ich zawsze rozbraja. Nie kpi z nich, nie okazuje irytacji, ale twardo domaga się konkretu. Jeśli nic takiego się nie pojawia, przechodzi do następnego tematu - mówi jeden ze współpracowników Biedronia.

Za organizację spotkań odpowiada Instytut Myśli Demokratycznej powołany przez Biedronia. We władzach instytutu - który ma być docelowo think-tankiem partii - są m.in. Marcin Anaszewicz, wieloletni współpracownik Biedronia, i Krzysztof Śmiszek, prawnik, obrońca praw człowieka i założyciel Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego. Ale wśród doradców Biedronia są nie tylko oni i Bierzyński. Przyjrzyjmy się najważniejszym postaciom, które pomagają byłemu prezydentowi Słupska.

Michał Syska. Szef lewicowego think-tanku Ośrodek Myśli Politycznej im. Ferdynanda Lassalle’a, publicysta i działacz społeczny. Trudno zliczyć lewicowe debaty, które organizował, ostatnio zaś wydał książkę o charakterze programowego manifestu - „Antidotum. Postępowa odpowiedź na neo-liberalną chorobę i jej populistyczne objawy”.

Gabriela Morawska-Stanecka. Adwokatka, od 25 lat w zawodzie. Członkini Zespołu do Spraw Kobiet przy Naczelnej Radzie Adwokackiej, działa w Kongresie Kobiet. Obecnie zajmuje się przede wszystkim kwestiami równościowymi.
Maciej Gdula. Socjolog, przez lata również publicysta „Krytyki Politycznej”. Autor słynnego raportu „Dobra zmiana w Miastku” - opisane w nim badania Gduli i jego zespołu wywróciły dotychczasowe stereotypowe wyobrażenia na temat wyborców PiS z mniejszych miast - i ich oczekiwań. Gdula wydał w ostatnim czasie również książkę „Nowy Autorytaryzm” - pogłębiającą wnioski z tych badań.

Dariusz Standerski - członek zarządu Fundacji Kaleckiego - czyli think-tanku odwołującego się do dziedzictwa polskiego keynesisty (w uproszczeniu) Michała Kaleckiego, jednego z najważniejszych ekonomistów z punktu widzenia współczesnej lewicy. Standerski zajmuje się w fundacji tematyką polityki gospodarczej i finansów publicznych.

W dotychczasowych wypowiedziach doradców Biedronia powtarzają się hasła „progresywny program” i „polityka w skandynawskim stylu”. Bierzyński mówi wprost o „skandynawskiej socjaldemokracji” - niczym Partia Razem. Ale do obecnych już na scenie ugrupowań lewicowych Biedroń jak dotąd odnosi się z rezerwą - dotyczy to zarówno SLD, jak i Partii Razem. Nie padły żadne deklaracje dotyczące ewentualnej współpracy - wygląda to tak, jakby na obecnym etapie Biedroń raczej czekał, kto z działaczy Razem i Sojuszu zdecyduje się na przesiadkę do jego projektu, niż przygotowywał platformę „zjednoczenia lewicy”. Nic w tym jednak dziwnego. W tej chwili to ostatnie wciąż jawi się jako niemożliwość.

Na liście miast, które odwiedza Biedroń, są i stolice województw, i miasta takie jak Ełk czy Gołdap. Nawet w tych najmniejszych spotkania z Biedroniem gromadzą powyżej setki słuchaczy. Obowiązują wcześniejsze zapisy.- Chodzi o to, żeby nie ominąć ani „młodych wykształconych z dużych ośrodków”, ani mieszkańców „Miastka” z raportu Gduli. Robert naprawdę chce posłuchać ludzi. Przez 4 lata robił to w Słupsku, ale wie, że potrzeby i aspiracje Polaków mogą się znacząco różnić - mówi nam jeden ze współpracowników Biedronia. Kto mógł maczać palce w ustalaniu takiej możliwie przekrojowej społecznie trasy po Polsce? Z pewnością wymieniony wyżej Maciej Gdula, ale i Jakub Bierzyński. Niewykluczone, że swoje mają do powiedzenia także ludzie z „pionu” Gawkowskiego - zajmujący się bezpośrednio tworzeniem struktur.

Zwolennicy Biedronia zwołują się też po mediach społecz-nościowych - niczym pierwsza fala członków KOD na przełomie 2015 i 2016 roku. Powstają różne lokalne fanpage sympatyków Biedronia, ale trudno jeszcze mówić o jakimś efekcie kuli śnieżnej.

Co właściwie chce osiągnąć Biedroń? Jakie są polityczne cele, które przed sobą stawia nowa partia? Od Biedronia usłyszymy, że chce być premierem. Ambitnie. Ale zanim miałoby to nastąpić? Bardzo znamienne są tu słowa Jakuba Bierzyńskiego, które padły w rozmowie z wp.pl - Połowa ludzi w Polsce nie chodzi na żadne wybory. A z tych 50 proc., którzy chodzą, 14 proc. nie ma na kogo głosować. Biorąc pod uwagę niedeklarujących pójście na wybory - to w sumie 28 proc. populacji. To ogromny zasób - mówił Bierzyński. Później dorzucił jeszcze, że „Na początek celujemy między 10 a 20 proc.”.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nowa partia Biedronia. Robert Biedroń jeździ po kraju i szuka pomysłów na polską Szwecję - Portal i.pl

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska