Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe życie w Mateuszu - ośrodek dla kobiet wychodzących z więzienia

Paulina Błaszkiewicz
Paulina Błaszkiewicz
Agnieszka wyszła z więzienia, gdy miała 39 lat. Bała się powrotu do domu
Agnieszka wyszła z więzienia, gdy miała 39 lat. Bała się powrotu do domu Grzegorz Olkowski
Co mam zrobić po wyjściu z więzienia? Pojechać do firmy i zapytać: „Pamięta mnie pan? To ja, pracowałam u pana zanim zabiłam swojego męża”?

9 sierpnia 2014 roku - Agnieszka po dziewięciu latach opuszcza Zakład Karny w Grudziądzu. Czekała na ten dzień z utęsknieniem, miała plany. - To nowy początek - myśli, ale po chwili pyta samą siebie… Jaki początek, gdy wszyscy wokół wiedzą o mojej przeszłości?

- Skończyłam 39 lat, kobiety w moim wieku robią podsumowania przed magiczną czterdziestką, a ja tak naprawdę dopiero zaczynam żyć. Tylko, jak mam żyć? - pyta kobieta. - Wyjście z więzienia miało być dla mnie nowym początkiem, ale kiedy już nadszedł „ten moment”, bałam się przekroczyć bramę. Może to brzmi dziwnie, ale w tym momencie zatęskniłam za tą ohydną celą, w której na sześć kobiet przypadała jedna rolka papieru toaletowego, jeden szampon do włosów, paczka podpasek, mydło, jakiś dziwny proszek do prania, który po użyciu pozostawiał plamy na ubraniach, no i szczoteczka do zębów - każda dostawała jedną raz na pół roku.

NOWY ŚWIAT

Agnieszka bardzo bała się tej nowej rzeczywistości. Z jednej strony chciała wolności, z drugiej nie do końca potrafiła się odnaleźć. W więzieniu było przecież inaczej. Tam miała swój paradoksalnie bezpieczny świat. Czytała harleqiuny, które przynosiła „torba”, czyli więzienna pomoc, pisała listy do matki i córki. A jednak po wyjściu na wolność nie pojechała do nich. Za bardzo się bała.

Zamiast wsiąść w pierwszy pociąg do Katowic, zadzwoniła do Waldemara Dąbrowskiego, który kilka miesięcy wcześniej odwiedzał jej zakład karny. Sam, jako były alkoholik, od lat na własnym przykładzie pokazuje innym, jak zacząć wszystko od nowa. Podczas spotkania opowiadał o swoim Ośrodku Readaptacyjnym „Mateusz”, istniejącym w Toruniu już siedem lat. To dom dla mężczyzn, powracających z terapii uzależnień i zakładów karnych. Jego mieszkańcy żyją tak, jak każdy: piorą, sprzątają, gotują. Na początku ich dzień wypełniają takie zwykłe czynności. Po jakimś czasie idą do pracy, poznają ludzi, stają się częścią społeczeństwa, w którym wcześniej z różnych powodów nie funkcjonowali tak, jak powinni.

Rozmowa z Agnieszką uświadomiła Dąbrowskiemu, jak duży problem z powrotem do codzienności mają kobiety, opuszczające więzienia w Polsce. Spotkanie to zainspirowało go do rozszerzenia swojej działalności. - Mężczyznom jest nieco łatwiej, bo zawsze mogą podjąć fizyczną pracę - tłumaczy. - Z kolei dla kobiet naznaczonych stygmatem, bo właśnie tak myśli się o byłych więźniarkach, ten nowy świat jest bardzo trudny i jeszcze bardziej nieprzyjazny. Dając im dach nad głową i miskę zupy mogę przyczynić się do tego, że nie wrócą do dawnych nawyków. Tak jest już w przypadku 108 moich podopiecznych, mężczyzn – dodaje.


Waldemar Dąbrowski od ośmiu lat pomaga osobom wychodzącym z zakładów karnych

JAK WEJŚĆ W NOWE ŻYCIE?

„Mateusz” dla kobiet zostanie otwarty 1 grudnia w Grudziądzu. To budynek po dawnej Służbie Ochrony Kolei. W środku nie ma luksusów - woda, prąd, ścianki działowe, okna. Jest jedna wspólna sypialnia, trzy prysznice, dwie toalety, kuchnia z aneksem i mała sala terapeutyczna. Dom powstał z myślą o 15 kobietach. Na razie swój pobyt w nim zadeklarowało osiem byłych więźniarek. Dlaczego nie chcą wrócić do domu?

- Pochodzę z małego miasteczka na Lubelszczyźnie. W więzieniu spędziłam dwanaście lat - wyznaje Ewa. - To cena, jaką zapłaciłam za pozbycie się swojego oprawcy - męża, który przez kilkanaście lat mnie bił i uchodziło mu to na sucho. Pewnego dnia po prostu nie wytrzymałam. Zamordowałam go i tak trafiłam do więzienia. Dziś mam 48 lat. Wychodzę na wolność i choć czekałam na ten moment dwanaście lat, to nie wiem, jak teraz będę żyć. Mam średnie wykształcenie. Chodziłam do technikum ekonomicznego. Zanim trafiłam do więzienia, pracowałam w małej firmie jako sekretarka. Dziś nie ma szans, by do tego wrócić. Nawet nie wiem, czy ta firma jeszcze istnieje. Co mam zrobić? Pojechać tam i zapytać: „Pamięta mnie pan? To ja, Ewa. Pracowałam u pana zanim zabiłam swojego męża”? Muszę pomyśleć o nowej pracy, ale nie wiem jakiej. Dziś z pracą jest ciężko. Ja mam jeszcze trudniej, bo przez dwanaście lat nie pracowałam. Nie wiem, co odpowiem, gdy ktoś zapyta mnie: „To co pani robiła przez ten czas?”.

Kobieta chce zamieszkać w „Mateuszu” chociażby po to, by przypomnieć sobie, jak się gotuje zupę pomidorową. Od takich prozaicznych czynności trzeba zacząć, by nauczyć się znowu zwracać uwagę na własne potrzeby.

WALKA Z PIĘTNEM

Agnieszka wyszła na prostą. Dziś mieszka w Toruniu, pracuje dorywczo jako sprzątaczka. Znalazła partnera, na którym może polegać, ale jej zaufanie do mężczyzn jest ograniczone. Przez wiele lat żyła ze złodziejem. To przez niego trafiła za kratki. Tego typu epizody ma w swoich życiorysach kilka innych kobiet, które niebawem zamieszkają w „Mateuszu”.

Waldemar Dąbrowski podkreśla, że zna historie przyszłych mieszkanek swojego domu. Jak mówi, są różne, różnego kalibru. Niektóre kobiety odsiedziały kilka, a inne kilkanaście lat, ale to nie ma dla niego najmniejszego znaczenia, bo przecież już poniosły karę.

- Ci ludzie zapłacili wystarczająco wysoką cenę za to, co zrobili w swoim życiu. Stracili rodziny, odsiedzieli wyroki. Rachunki zostały wyrównane. Problem w tym, że niewiele osób myśli o nich w ten sposób. W naszym społeczeństwie więzienie pozostawia piętno. Tu nie ma litości. Ostracyzm społeczny jest tak duży, że wiele kobiet wraca na tę samą, złą drogę, przez którą trafiło za kratki. Wiele z nich żyje też z prostytucji, bo to jedyna forma zarobku. W tym fachu piętno więzienia nie przeszkadza - opowiada Dąbrowski.

Magda, 34-letnia blondynka, która w więzieniu spędziła ostatnie cztery lata swojego życia, mówi, że chciałaby wymazać ten czas z pamięci. Nie chce nawet tłumaczyć, za co odsiedziała wyrok. Ma dyplom z zarządzania, zna dwa języki. Wierzy, że wkrótce stanie na nogi. Sama. Do rodzinnego domu nie wróci, bo po tym, co się stało, rodzice nie chcą jej znać.

- Przestałam być dla nich córką. Zawiodłam ich. Wszyscy sąsiedzi i znajomi wiedzą, co się stało, ale tak jest w przypadku każdej z nas. Do więzienia nie trafiają aniołki, ale wie pani, co jest najgorsze? To, że nikt nie chce dać nam drugiej szansy. Widziałam tu wiele kobiet i większość z nich zrobiła to, co zrobiła, bo nie miała innego wyjścia. Dlaczego nikt nie pomógł kobiecie w ciąży, która ledwo wiązała koniec z końcem? Gdzie był w tym czasie ojciec dziecka, że nie był w stanie jej powstrzymać? Gdzie byli teściowie Ewy, którzy dziś nazywają ją morderczynią ich syna? - pyta Magda.

ZACZYNAMY OD PODSTAW

1 grudnia Ewa i Magda zaczną w „Mateuszu” nowe życie. Namiastkę tego, jak ono może wyglądać, dziewczyny dostały we wrześniu, gdy na specjalnej przepustce odwiedziły toruński ośrodek. Zorganizowano wtedy grilla, były ciasta i kawa. Wszystko to, czego na co dzień w więzieniu nie ma.

- „Mateusz” dla kobiet będzie funkcjonował dokładnie na tych samych zasadach, co dla mężczyzn. Zaczynamy od podstaw, czyli życia w domu i dbania o niego. To nie jest ośrodek, który funkcjonuje jak szpital. To dom. Codziennie trzeba wstać, posprzątać, ugotować obiad i traktować innych mieszkańców z szacunkiem. Zasady, które wynosimy z domu, stosujemy też w życiu społecznym - opowiada Waldemar Dąbrowski.

Kobiety, które dziś są jeszcze w więzieniu, mogą jeszcze zacząć żyć, tak jak chcą - nie tylko w teorii, ale i praktyce. Mają też czas na przemyślenia po długiej przerwie, jaką miały w życiu. Coś im umknęło, ale czy uda się to odbudować? Przyszłe mieszkanki „Mateusza” wierzą, że tak, ale wiedzą też, że bez pomocy innych będzie im trudno.

Imiona niektórych bohaterek zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nowe życie w Mateuszu - ośrodek dla kobiet wychodzących z więzienia - Express Bydgoski

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska