Kiedyś byle hurtownik obnosił się z pistoletem pod pazuchą. Dziś o pozwolenie na broń nie jest tak łatwo. Trzeba udowodnić „ponadprzeciętne zagrożenie życia”.
<!** Image 3 align=right alt="Image 34292" sub="Adam Łyziński prezentuje pneumatyczną wiatrówkę Beretty na sprężony dwutlenek węgla">- Starający się o pozwolenie na posiadanie broni bojowej mającej mu służyć do obrony musi swój wniosek bardzo poważnie uzasadnić - zapewnia nadkomisarz Jacek Krawczyk, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Nie wystarczy prowadzenie działalności gospodarczej, nawet groźby kierowane pod jego adresem typu „ja cię zabiję” nie spowodują pozytywnej opinii naszej komendy. Zagrożenie musi być rzeczywiście bardzo realne i jego przyczyny konkretne. Oczywiście, każdy przypadek jest inny i dokładnie będzie analizowany.
Nie jest tanio
Badania lekarskie i wszelkie dodatkowe opłaty to już drobnostka. Ale kosztowna, bo wydać trzeba około 1500 złotych. Następnie przychodzi pora na ten poważny zakup życia.
- Osoba taka zgłasza się na przykład do naszego sklepu mającego odpowiednią koncesję i przedstawia zaświadczenie upoważniające do zakupu broni i to bardzo konkretnego modelu - wyjaśnia Adam Łyziński ze sklepu z bronią przy ul. Kopernika w Toruniu. - Sprawdzamy dokument wystawiony przez policję i zamawiamy broń. Przykładowo, popularny walther P99 kosztuje około 3 tysięcy złotych. Gdy dociera do nas broń od importera, dołączone muszą być do niej trzy łuski pochodzące z odstrzelenia i protokół.
Klient nie dostaje łusek i tego dokumentu do ręki - sklep ma obowiązek odesłać je do Komendy Wojewódzkiej Policji.
Tam też udaje się klient i otrzymuje wreszcie legitymację posiadacza broni oraz ostateczną decyzję. Te dwa dokumenty musi mieć przy sobie wraz z bronią - to właśnie osławione pozwolenie na broń, o które pyta policja każdego posiadacza pistoletu.
Identyczna procedura obowiązuje przy staraniach o broń gazową - która zamiast pocisku wyrzuca z łuski strumień gazu. Broń tego typu popularna w latach 90. obecnie znika z rynku.
Gazowa tak samo
- Po zmianie ustawy w 1999 roku, kiedy między innymi wprowadzono nakaz badań lekarskich dla posiadaczy broni co 5 lat, które kosztują dziś 420 złotych, większość użytkowników „gazówek”, według mnie około 95 procent, zrezygnowało z nich - mówi Czesław Maras z Piły, rusznikarz i jeden z dwóch biegłych sądowych z zakresu rusznikarstwa w Polsce. - Pistolety gazowe były bowiem najczęściej używane jedynie do odstrzeliwania rac na sylwestra, więc większy z nimi kłopot niż pożytek.
Pozbyć się broni nie jest łatwo. Gdy nie znajdziemy nikogo chętnego na jej zakup z ważnym pozwoleniem, pozostaje złomowanie w Komendzie Wojewódzkiej Policji.
<!** reklama left>- Z mojego doświadczenia wynika, że używana najczęściej jest broń myśliwska - dodaje Czesław Maras. - Myśliwy raz do roku ma obowiązek przystrzelenia jej, to jest sprawdzenia celności. Jeśli nie mieści się w normie, trafia na przegląd do rusznikarza. Za to broni krótkiej używanej do samoobrony nie obowiązują żadne przeglądy. Stąd tak fatalny jej stan. Posiadacz trochę się nią pobawi, potem pistolet leży i rdzewieje. Miałem tu takie egzemplarze. Czasem trafia się jakiś nowobogacki z przestrzeloną stopą. Wtedy od razu wiem, pewnie ma glocka - dobry pistolet, tylko trzeba się umieć z nim obchodzić. Niektórzy sami robią sobie nim krzywdę. Zwykłym zjadaczom chleba pozostają na szczęście prostsze i mniej groźne dla posiadacza sposoby odstraszenia napastnika.
- Najpopularniejszy jest gaz i paralizatory. Możemy je sprzedawać osobom powyżej osiemnastego roku życia - tłumaczy Adam Łyziński. - Gaz kupują najczęściej kobiety obawiające się samotnych spacerów wieczorem po mieście. Paralizatory interesują często kierowców TIR-ów. W przypadku napadu pozwalają obezwładnić na chwilę napastnika i... uciec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?