Nowości w tym roku kończą 50 lat

Czytaj dalej
Szymon Spandowski

Nowości w tym roku kończą 50 lat

Szymon Spandowski

Prawie pół wieku temu „Nowości” zaczęły powstawać w redakcji przy ulicy Mostowej z widokiem na ul. Podmurną. Dziś tworzymy je w redakcji przy ulicy Podmurnej z widokiem na Mostową.

Na młodszych wycieczkach szkolnych, które czasami odwiedzają redakcję „Nowości”, spore wrażenie robi „tajne przejście”. Zwiedzający wchodzą do budynku przy Podmurnej 31, gdzie obecnie znajduje się nasza siedziba, często nudzą się śmiertelnie, słuchając tam o pracy dziennikarzy, ale później ożywają, gdy po pokonaniu plątaniny korytarzy, drzwi i schodów, wychodzą na ulicę Mostową. Można powiedzieć, że są to spacery historyczne. Ich trasa wiedzie bowiem przez pomieszczenia na pierwszym piętrze kamienicy przy ul. Mostowej 32, gdzie dziś urzędują nasi specjaliści od reklamy, a 50 lat temu mieściła się pierwsza redakcja gazety. Faktycznie jednak wytyczony przez kolejne redakcje „Nowości” niebieski szlak - nazwijmy go tak ze względu na kolor, zaprojektowanej przez Zygfryda Gardzielewskiego winiety naszej gazety - jest znacznie dłuższy.

Życie codzienne i zakręty historii

W kamienicy przy Mostowej 32 „Nowości” rezydowały najdłużej. Tutaj w grudniu 1967 roku zaczęły powstawać pierwsze próbne numery pisma, tutaj również powstało pierwsze wydanie oficjalne, które trafiło do kiosków na przełomie 1967 i 1968 roku. Codzienne życie miasta i historyczne przemiany członkowie pracującego w tym miejscu zespołu opisywali tu do maja 1991 roku.

- Na początku zimy stulecia spędziłem w redakcji dwie doby - wspomina Zbigniew Juchniewicz. - Poszedłem na dworzec po dziewczynę, która miała przyjechać z Inowrocławia. Tam usłyszałem zapowiedź, że pociąg ze Szczecina przyjedzie z jakimś gigantycznym opóźnieniem, bodajże 800 minut. Zadzwoniłem do naczelnego mówiąc mu, że coś się dzieje, a on kazał mi sprawdzić, co i jak. U nas wtedy jeszcze w ogóle nie padało, ale po jakimś czasie na peron wtoczył się ten pociąg szczeciński, cały biały.

W Toruniu również zaczęło sypać i zaczął się armagedon. Do uwięzionych pociągów wojsko dowoziło paliwo, aby znajdujący się w wagonach ludzie nie pozamarzali. Reporter „Nowości” zbierał informacje w terenie, a następnie w redakcji dyktował tekst maszynistkom.

Dwa adresy

Do 1991 roku „Nowości” miały dwa adresy. Poza redakcją dzienną przy Mostowej, działała również redakcja nocna. Mieściła się przy Bydgoskiej 56, w nieistniejącym już, niestety, jednym z najstarszych budynków Bydgoskiego Przedmieścia. Przed pierwszą wojną działała tam słynna restauracja „Elizjum”, w latach międzywojennych wielce zasłużona Pomorska Drukarnia Rolnicza, a w czasach „Nowości” - urzędowali redaktorzy depeszowi i drukarze, przygotowujący makiety stron, które następnie były zawożone do Bydgoszczy, gdzie odbywał się druk.

- Pewnego razu wiozący je człowiek zasnął w pociągu i zamiast w Bydgoszczy, obudził się w Pile - mówi Zbigniew Juchniewicz. - To było w czasach, kiedy padały oskarżenia o sabotaż, zrobiła się więc wielka afera.

Przy Bydgoskiej 56 w oddzielnym pomieszczeniu dyżurował także cenzor.

W 1991 roku „Nowości” przestały być częścią koncernu Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej Prasa-Książka-Ruch. Wydawaniem gazety zajęła się założona przez pracowników spółdzielnia „Oficyna Toruńska”. Redakcja przeniosła się na Jakubskie Przedmieście. Zajęła dwie kondygnacje w należącym do gazowni budynku przy Szosie Lubickiej 2-18. Była to jedna z największych rewolucji w historii gazety. Zmienił się sposób jej składania, maszyny pracujące przy Bydgoskiej 56 zostały zastąpione przez komputery.

- Przygotowywaliśmy się do tego podczas długich szkoleń, ale i tak na początku latające po ekranie kursory łapaliśmy niczym motyle - wspomina ze śmiechem redaktor Sławomir Kopeć.

Cierp albo rzuć

Kolejna związana z przeprowadzką rewolucja dotknęła palaczy.

- Nie wolno już było palić w pokojach, trzeba było wyjść na korytarz, a jak tu wychodzić na ten korytarz z papierosem i kawą? - opowiada gospodarz naszego „Albumu rodzinnego”, Roman Such. - Trzeba było znosić niewygody albo rzucić palenie, ja wybrałem to drugie.

W rozstaniu z nałogiem pomagała zresztą redakcja, fundując zainteresowanym terapię.

Poszczególne kondygnacje biurowca przy Szosie Lubickiej zajęli dziennikarze, pracownicy fotoskładu, a później również redakcja Radia Toruń.

W gazowni

W maju 1991 roku „Nowości” przeprowadziły się do gazowni, jak potocznie nazywano budynek przy Szosie Lubickiej 2-18. Redakcja ulokowała się na najwyższej kondygnacji, niżej znalazł się skład, a później pojawiło się tam jeszcze Radio Toruń. Swego czasu była również mowa o własnej drukarni, która mogłaby zagwarantować całkowitą niezależność, jednak tych planów ostatecznie nie udało się zrealizować.

- Mógłbym żartobliwie powiedzieć, że pod tym względem łatwiej by nam było oderwać się od ziemi niż od Bydgoszczy - mówi pan Stanisław Frankowski.

Problemy z drukiem

Rzeczywiście, zabiegi o to, aby „Nowości” były drukowane w Toruniu podejmował już pierwszy redaktor naczelny gazety, Henryk Jankowski. Próbował nawet wykorzystać do tego starą maszynę, pamiętającą jeszcze czasy wydawanego przed wojną „Słowa Pomorskiego”, jednak władze w Bydgoszczy stwierdziły, że urządzenie się do tego nie nadaje i faktycznie przestało się nadawać.

Własnej drukarni „Nowości” się nie doczekały, a w drugiej połowie lat 90. ponownie trzeba było szukać nowej siedziby.

- Pomieszczenia przy Szosie Lubickiej nie były nasze, dzierżawiliśmy je od gazowni, która miała wobec nich swoje plany - wspomina Andrzej Churski, wtedy prezes wydającej gazetę „Oficyny Toruńskiej”. - W związku z tym do wyboru były dwie możliwości: znów szukać czegoś do wynajęcia lub, korzystając z tego, że firma jest w dobrej sytuacji, kupić coś własnego. Ja byłem zwolennikiem poglądu, że w kapitalizmie lepiej jest mieć coś na własność.

Perła z Bydgoskiego

W 1996 roku spółdzielnia kupiła budynek przy ulicy Mickiewicza 81. Po bardzo generalnym remoncie, za który zresztą „Nowości” dostały nagrodę, redakcja przeprowadziła się tam w połowie sierpnia 1997 roku. W wydanej równo sto lat wcześniej księdze adresowej Torunia znajduje się całostronicowa reklama firmy mistrza budowlanego G. Plehwego, który specjalizował się m.in. w konstrukcjach z cementu i żelaza oraz różnego rodzaju sztukateriach. To on wykonał roboty murarskie w chłodni toruńskiej rzeźni, remontował również wieżę Ratusza Staromiejskiego. Był toruńskim przedstawicielem jednego z największych w ówczesnej Europie dostawców cementu, firmy Monier Gesellschaft.

W ostatniej dekadzie XIX wieku brał udział w chyba każdym ogłaszanym w mieście ważniejszym przetargu na roboty budowlane, sam też zajmował się projektowaniem. Nie musimy chyba dodawać, że kamienicę przy Mickiewicza 81, czy też raczej przy Mellienstrasse 103, bo taki ona wtedy miała adres, zbudował jako swoją siedzibę i wizytówkę? Większość reprezentacyjnych budynków na Bydgoskim Przedmieściu wznieśli dla siebie toruńscy przedsiębiorcy budowlani. Plehwe główną kwaterę firmy, wraz z odpowiednimi czterema kątami dla rodziny i mieszkaniami na wynajem, postawił na początku lat 90. XIX stulecia.

- O ile mi wiadomo, przed wojną urzędowała tam policja - mówi Stanisław Frankowski.

Rzeczywiście, z ksiąg adresowych wynika, że przynajmniej w drugiej połowie lat 30. swoją siedzibę miał tam III posterunek Policji Państwowej (tel. 12--87). Na liście przedwojennych lokatorów można znaleźć kilka bardzo ciekawych nazwisk. Sąsiadem policjantów był na przykład generał brygady Stanisław Miller, komendant Centrum Wyszkolenia Artylerii. Kilka lat wcześniej mieszkał tu natomiast wiceprezydent Torunia Franciszek Bała. W czasach nam bliższych przy Mickiewicza 81 urzędował również Zarząd Regionu NSZZ „Solidarność”. Wchodząc do redakcji po podgrzewanych zimą schodach, przekraczało się zatem bardzo zacne progi.

- Wszyscy nam tej siedziby zazdrościli - wspomina Roman Such. - Było przestronnie i komfortowo. W podziemiach była sala z barkiem, w której pracownicy urządzali różne uroczystości albo spotkania z czytelnikami.

Ruina z Bydgoskiego

Obecnie, niestety, budynek wygląda strasznie. Po tym, gdy „Nowości” wykupił koncern Rheinische Post, kamienica została sprzedana. Wyremontowana za czasów spółdzielni z takim pietyzmem i przy znacznym nakładzie kosztów, trafiła w nieodpowiedzialne ręce i stała się ruiną. Dziś straszy zabitymi oknami.

My natomiast wróciliśmy w sierpniu 2004 roku do matecznika. No, prawie. Pierwsza redakcja znajdowała się przy ulicy Mostowej z przejściem i widokiem na Podmurną, a teraz mieści się przy Podmurnej z przejściem i widokiem na Mostową. To również są mury z historią. Budynek przy ulicy Podmurnej 31 służył Czytelnikom „Nowości” jako miejsce, w którym od lat działało biuro ogłoszeń i punkt, w którym można się było spotkać z dyżurującym dziennikarzem, szukając u niego pomocy w rozwiązaniu różnych problemów.

Cukierki i czekolada

A co w tym miejscu było przed „Nowościami”? Różne rzeczy, na przykład fabryka. Według księgi adresowej z 1923 roku przy Podmurnej 31 działała fabryka czekolady i cukierków niejakiego Ernsta Brocka. Żaden spadek po Wedlu nam raczej nie grozi, różnych drobnych wytwórni słodyczy w tamtych czasach działało w mieście wiele. Natomiast w 1932 roku budynek był własnością Banku Kwilecki i Potocki z Poznania. Przy tej informacji znajduje się jednak w księdze nieco dziwna adnotacja - wejście tylko do warsztatu.

Jeśli już o bankach mowa - prawdziwie bankową kamienicą był budynek przy Mostowej 32. W czasach, kiedy mieściła się tam redakcja „Nowości”, po sąsiedzku znajdowało się biuro Obsługi Ratalnej Sprzedaży oraz oddział PKO. W latach międzywojennych działał tu wspomniany bank z Poznania, a przed 1920 rokiem - bank Benholda Adama, który posiadał kantor wymiany walut na Dworcu Głównym, obrabowany w grudniu 1911 roku. O tym i o dość tajemniczym samobójstwie bankiera pisaliśmy wiosną tego roku. Praca na starówce ma tę niewątpliwą zaletę, że historię ma się tam na wyciągnięcie ręki!

Szymon Spandowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.