Jutro (21.03) minie rok od tego dramatu. Rodzice z czteroletnią córeczką doznali zaczadzenia przy ul. Broniewskiego. Cudem przeżyli. Niewiarygodne, ale 4 godziny wcześniej był u nich kominiarz na przeglądzie. Teraz ma proces.
- Jutro minie rok, a ja do dziś nie mogę o tym spokojnie mówić - drży głos pani Patrycja. - Mieszkanie przy ul. Broniewskiego wynajmowaliśmy. Ogrzewał je, a także grzał wodę, piec gazowy w łazience. O godzinie 17.00 przyszedł na okresowy przegląd kominiarz. Wszedł, sprawdził, dał do podpisu protokół. Jego wizyta nie trwała dłużej niż 10 minut. O godzinie 21.00 była już u nas karetka. Wszyscy zatruliśmy się czadem...
Zobacz także: Najbardziej wpływowi mężczyźni w Toruniu
Pani Patrycja jest pewna, że przed śmiercią całą jej trzyosobową rodzinę uratowało dziecko. Czteroletnia dziewczynka doznała paraliżu i zaczęła płakać. Potem straciła przytomność. Płacz obudził jednak matkę. Z ojcem nie było już praktycznie kontaktu. Wszyscy trafili do szpitali. Szczęśliwie, skończyło się na hospitalizacji kilkudniowej. Nikt nie ma jednak wątpliwości, ze 21 marca 2018 roku od tragedii przy ul. Broniewskiego był tylko krok.
Prokuratura jest pewna, że zawinił tutaj kominiarz Piotr K. To mężczyzna w wieku 53 lat, z dużym doświadczeniem zawodowym. Niestety, według śledczych rok temu dopuścił się karygodnych zaniedbań. - Piotra K. oskarżyliśmy o narażenie wspomnianych trzech osób na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a także o spowodowanie u nich rozstroju zdrowia. Za czyny te grozi kara do 3 lat więzienia - mówi prokuratora Judyta Głowacka, kierująca Prokuraturą Rejonową Toruń Centrum Zachód.
Zobacz również: Tak wygląda Belweder od środka
Jak dowodzą śledczy, Piotr K. dokonując okresowego przeglądu kominiarskiego, dopuścił się wielu zaniedbań. Nie zwrócił uwagi na brak wymaganej kratki nawiewnej w łazience, brak nawiewu z okien i generalnie brak prawidłowej wentylacji w łazience, czyli tam, gdzie zamontowany był dwufunkcyjny piec gazowy. Zignorował zbyt krótki komin (poniżej wymaganych przepisami 2 metrów), zainstalowanie dziwnych urządzeń na przewodzie wentylacyjnym i inne nieprawidłowości.
Proces kominiarza Piotra K. ruszył w Sądzie Rejonowym w Toruniu 15 marca br. Oskarżony nie przyznaje się do winy. - Całą odpowiedzialność zrzuca na nas, a konkretnie na mojego partnera, który rzekomo miałby sobie zdawać sprawę z awaryjności pieca. A przecież, na Boga!, gdyby coś wiedział, nie narażałby własnego dziecka. To absurdalny zarzut pod naszym adresem - mówi pani Patrycja. - Ludzie postronni nie wierzą nam, że zaczadziliśmy się kilka godzin po kontroli kominiarza.
Proces Piotra K. nie potoczy się błyskawicznie. W takich sprawach sądy drobiazgowo badają okoliczności i fakty. Nierzadko powołują dodatkowo kolejnych biegłych. Nie należy się więc spodziewać, że wyrok zapadnie szybko. Tym bardziej, że niekarany dotąd Piotr K. z pewnością wykorzysta wszystkie dozwolone prawem możliwości, by dowodzić swojej niewinności. Rodzice 5-letniej dziś dziewczynki mają już jednak plan na przyszłość.
Zobacz: Akcja CBŚ w regionie
- Po zakończeniu postępowania karnego i prawomocnym orzeczeniu zamierzają wystąpić na drogę cywilną, by domagać się finansowego zadośćuczynienia za krzywdy. Po pierwsze mając na uwadze cierpienie i stres swojego dziecka - mówi adwokat Mateusz Kondracki, pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych w procesie, czyli pani Patrycji i jej partnera.
Kolejna rozprawa w procesie kominiarza Piotra K. - 24 kwietnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?