Podczas spotkania z księdzem Adamem Bonieckim w Sali Wielkiej toruńskiego Dworu Artusa zabrakło miejsc. Bohater czwartkowego wieczoru opowiadał i odpowiadał na wszystkie zadawane pytania.
<!** Image 3 align=right alt="Image 184637" sub="Ksiądz Adam Boniecki, zanim dotarł do Torunia, odwiedził Grudziądz i Aleksandrów Kujawski /Fot.: Jacek Smarz">- Witamy duchownego, którego głos dla wielu jest bardzo ważny - przywitał księdza Adama Bonieckiego, wchodzącego do głównej sali toruńskiego Dworu Artusa, dyrektor tej instytucji Marek Pijanowski. O tym, jak wielu jest tych, którzy chcą słuchać słów byłego naczelnego „Tygodnika Powszechnego”, można się było w Toruniu przekonać już pół godziny przed rozpoczęciem spotkania, gdy zaczęli się schodzić jego pierwsi uczestnicy. Zanim jeszcze pojawił się ksiądz Boniecki, w Dworze Artusa zabrakło krzeseł na dostawki, które pojawiły się nawet na scenie.
Duchowny przyjechał do Torunia ze swoją najnowszą książką „Lepiej palić fajkę niż czarownice”, od palenia jednej i drugich rozpoczęła więc prowadząca rozmowę Magdalena Kujawa.
- Przez palenie czarownic rozumiem potępianie ludzi, którzy dla „prawdziwego katolika” są niepokojący. Kimś takim jest chociażby Jerzy Owsiak, który przecież robi tyle dobrego. Tymczasem, zamiast się z tego cieszyć i wypalić z nim fajkę pokoju, wielu skazuje go na stos - mówił ksiądz Boniecki. - Jest to jednak agresja obronna, spowodowana niepewnością swojej wiary.
Redaktor „Tygodnika Powszechnego” tłumaczył również, na czym jego zdaniem polega powszechność Kościoła i gazety. Kościół powszechny jest kościołem otwartym. Między innymi takim, którego papież spotyka się z przedstawicielami innych religii, tu ksiądz Boniecki przywołał słynne spotkanie Jana Pawła II w Asyżu, którego zresztą sam był świadkiem.
<!** reklama>- W „Tygodniku” natomiast nikt nigdy nikogo nie pytał o to, czy jesteś ochrzczony, jakie masz poglądy, ale o to, czy masz coś ciekawego do powiedzenia - mówił ksiądz Adam.
Dyskusja na temat polskiego Kościoła dotknęła także samych świątyń i parafii, które często, jak powiedział ksiądz Boniecki, stały się „punktami obsługi duchowej”. Nie jest to jednak nic specjalnie nowego. Po czasach charyzmy pierwszych chrześcijan Kościół pokryła instytucjonalna skorupa.
- Pojawił się jednak Święty Franciszek i tę skorupę rozbił - tłumaczył ksiądz Adam Boniecki. - Później jednak skorupa zaczęła się odradzać, ogarnęła zresztą także samych franciszkanów.
Kościół na szczęście widział ostatnio wielu reformatorów, dzięki czemu sporo się w nim zmieniło.
- Kiedyś musiałem się spowiadać z tego, że byłem w cerkwi, a ksiądz miał dylemat, bo nie wiedział, czy może mi udzielić rozgrzeszenia - wspominał duchowny. - Dziś coś takiego trudno jest sobie wyobrazić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?