Oblał kobietę denaturatem i podpalił. "To był wypadek" twierdzi Mirosław K.
W sądzie też nie przyznaje się do winy. We wrześniu: kolejni świadkowie
Proces Mirosława K. ruszył przed Sądem Okręgowym w Toruniu w marcu br. Mężczyzna złożył wyjaśnienia i przedstawił swoją wersję wydarzeń. "Nie przyznaję się do zarzucanych mi czynów" - od tego zaczął. Nadal utrzymuje, że doszło do nieszczęśliwego wypadku.
POLECAMY:"Fryzjerka z Grudziądza nie odpowie za zabójstwo kochanka! "Nie chciała zabić"
Według Prokuratury Rejonowej w Grudziądzu materiał dowodowy świadczy o jego celowym działaniu. Tutaj kluczowe okazały się m.in. opinie biegłych z zakresu medycyny i pożarnictwa. Proces 64-latka miał już swoje dwie odsłony w marcu br., a następnie w czerwcu i lipcu. Po przerwie wraca na wokandę w tym miesiącu. Na rozprawach 10 i 13 września sędzia Zbigniew Lewczyk zaplanował przesłuchania kolejnych świadków.