Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od parafii do parafii. Wspominamy Prymasa Tysiąclecia w Kujawsko-Pomorskiem

Roman Laudański
28 maja było obchodzone pierwsze liturgiczne wspomnienie bł. Stefana Wyszyńskiego. W związku z wydarzeniem, przypominamy rozmowę z dk. prof. Waldemarem Rozynkowskim, historykiem z UMK, diakonem stałym diecezji toruńskiej, współautorem książki „Na szlaku Prymasa Tysiąclecia. Prymas Stefan Wyszyński na Kujawach i Pomorzu”.

O prymasie Stefanie Wyszyńskim mówi się, że przejechał Polskę wzdłuż i wszerz, i to nie od katedry do katedry, tylko od parafii do parafii.
Widać to wyraźnie na terenie, który dziś tworzy województwo kujawsko-pomorskie. Udało nam się wskazać, wspólnie z doktorem Witoldem Konopką, z konkretnymi datami, ponad 200 pobytów Stefana Wyszyńskiego w naszym regionie. Duża część z nich w bardzo małych miejscowościach. Kardynał Wyszyński był arcybiskupem archidiecezji gnieźnieńskiej, która dziś stanowi znaczną część naszego województwa. Bywał, spotykał się z wiernymi w naprawdę małych miejscowościach. Niedaleko Inowrocławia znajduje się niewielka miejscowość, ale z historycznymi tradycjami - Pieranie, gdzie prymas w 1967 r. koronował maryjny wizerunek, jeden spośród sześciu w naszym województwie.

Dk. prof. Waldemar Rozynkowski przy pomniku prymasa Stefana Wyszyńskiego przy kościele Chrystusa Króla w Toruniu
Dk. prof. Waldemar Rozynkowski przy pomniku prymasa Stefana Wyszyńskiego przy kościele Chrystusa Króla w Toruniu Jacek Smarz

Były również koronacje obrazów Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Toruniu i Matki Bożej Pięknej Miłości w Bydgoszczy.
Także w Markowicach (1965 r.), Oborach (1976 r.), Rywałdzie koło Wąbrzeźna (1972 r.), gdzie 19 lat wcześniej, w 1953 r. na 17 dni prymas Wyszyński został uwięziony. Tu był początek jego trzyletniego odosobnienia. Rywałd to niewielka miejscowość, jadąc przez nią samochodem można nawet nie zauważyć kościoła, a tym bardziej klasztoru.

Chyba najmocniej Stefan Wyszyński związany był z Włocławkiem.
A właściwie z diecezją włocławską. Z Włocławkiem związany był od 1917 r., kiedy rozpoczął naukę w niższym seminarium, czyli szkole średniej. Po trzech latach nauki wstąpił do wyższego seminarium. W 1924 r. został wyświęcony na kapłana. Kapłanem diecezji włocławskiej był do maja 1946 r., kiedy to został wybrany na biskupa lubelskiego. Ślady jego obecności w diecezji spotykamy, nie tylko we Włocławku, ale i w innych miejscowościach, np. w Lubrańcu, w którym po wojnie reaktywował seminarium duchowne. W kwietniu i maju 1-945 r. posługiwał duszpastersko w świątyniach w Lubrańcu, Kłobi oraz w Zgłowiączce.

Tam był wikariuszem, proboszczem?
W pewnym sensie pełnił obie te funkcje, myślę tu przede wszystkim o przywołanych dwóch ostatnich miejscowościach, choć oficjalnie nie był ani wikariuszem, ani proboszczem. Pamiętajmy, że pierwsze miesiące po zakończeniu wojny były bardzo trudne także dla Kościoła. Trzeba było przywracać działalność kurii, seminarium, całej administracji kościelnej. Duża liczba księży z diecezji włocławskiej zginęła podczas wojny lub wiosną 1945 roku jeszcze nie wróciła z obozów. On był jednym z pierwszych, który po wojennej tułaczce pojawił się w diecezji i to m.in. on podjął decyzję, aby seminarium duchowne otworzyć w Lubrańcu, gdyż pomieszczenia seminarium we Włocławku były bardzo zniszczone. I tak przez prawie dwa miesiące seminarium mieściło się w plebanii w Lubrańcu.

Pisząc książkę o związkach prymasa Wyszyńskiego z naszym regionem próbowaliście odnaleźć ludzi pamiętających spotkania z kardynałem Wyszyńskim?
Bazowaliśmy głównie na dokumentach archiwalnych, kronikach parafialnych i zapiskach samego prymasa, choć wielokrotnie miałem okazję rozmawiać z osobami, które się z nim spotykały, a przede wszystkim uczestniczyły w różnych wydarzeniach, w których był on obecny. Przypomnę, że żyje jeszcze spora grupa osób pamiętających 1967 r. i toruńską koronację wizerunku Matki Bożej Nieustającej Pomocy czy rok wcześniej wielkie uroczystości w Bydgoszczy, Kruszwicy, Toruniu, Chełmży i Włocławku, gdzie odbywały się spotkania w ramach obchodów millenium chrztu Polski. W każdym z tych miejsc uczestniczyło od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy wiernych.

To nie były zorganizowane wyjazdy, np. do Gniezna?
Główne obchody odbyły się 3 maja 1966 r. na Jasnej Górze, gdzie odnawiano Śluby Jasnogórskie, ale przyjęto zasadę, że każda diecezja organizowała swoje centralne obchody. U nas, w granicach dzisiejszego województwa, odbyły się one 10-11 września 1966 r. w Toruniu i w Chełmży (w graniach nieistniejącej już diecezji chełmińskiej) oraz 8-9 października 1966 r. we Włocławku (dla diecezji włocławskiej). Ponadto diecezja włocławska i archidiecezja gnieźnieńska zorganizowały wspólne obchody 29 czerwca w Kruszwicy. 29 maja tego samego roku prymas Wyszyński był w Bydgoszczy i koronował tam wizerunek Matki Boskiej Pięknej Miłości. Wydarzenie to uznano także za część obchodów milenijnych.

Przebywając przed wojną we Włocławku Stefan Wyszyński nie tylko uczył się, ale i pisał, redagował. Używał pseudonimu „dr Zuzelski”, od Zuzeli, w której się urodził.
Po święceniach przez rok posługiwał jako wikariusz w parafii katedralnej we Włocławku. Był także redaktorem dziennika diecezjalnego „Słowo Kujawskie”. W 1925 roku został wysłany na studia doktoranckie na Katolicki Uniwersytet Lubelski. Doktorat obronił w 1929 roku, po rocznym pobycie za granicą powrócił do diecezji włocławskiej. Zaangażował się wtedy m.in. w działalność redakcyjną, został redaktorem naczelnym najstarszego, wychodzącego we Włocławku, pisma dla kapłanów „Ateneum kapłańskie”. Dużo pisał, także w innych czasopismach. Często w artykułach podejmował kwestie społeczne. W okresie przedwojennym ks. Stefan Wyszyński był prekursorem katolickiej nauki społecznej w Polsce. Można powiedzieć, że próbował przełożyć doktrynę kościelną dla różnych środowisk, m.in. robotniczego, a także dla ziemiaństwa.

Działał w Sodalicji Mariańskiej Ziemian Kujawsko- Dobrzyńskich.
Tam, ale i w innych organizacjach, m.in. w Chrześcijańskim Stowarzyszeniu Robotników. Mówi się o nim, że był opiekunem, czy nawet kapelanem środowisk robotniczych. Pośredniczył między robotnikami a ziemiaństwem, próbował łączyć te środowiska. W Lubrańcu żyła znana mu rodzina Grodzickich. Maria Grodzicka założyła szkołę dla dziewcząt w majątku zwanym dzisiaj „Marysinem”. Wiemy, że późniejszy prymas blisko współpracował z rodziną Grodzickich. Widział potrzebę wejścia w środowisko wiejskie, ponieważ to właśnie ono przybywało za pracą do #miast np. do Włocławka. Ono tworzyło środowisko robotnicze, które wymagało zatroskania, opieki, zaangażowania, a także przełamania pewnych barier ze strony Kościoła. Ks. Wyszyński pokazywał, że Kościół i jego nauczanie nie jest dalekie od pracy człowieka, szczególnie tej fizycznej, trudnej rzeczywistości materialnej, w której żyją robotnicy, czy w końcu nie chce być obojętny wobec niesprawiedliwości oraz wyzyskowi, który dotykał te środowiska. Przypomnę, że arcybiskup krakowski Karol Wojtyła, nim został papieżem, również często spotykał się ze środowiskiem robotników. To samo robił ks. Wyszyński w latach 30. we Włocławku i w okolicach.

A czy można powiedzieć coś więcej o wizytach Stefana Wyszyńskiego w Bydgoszczy?
Z uwagi na wielkość miasta, wielość parafii, znaczenie w całej archidiecezji gnieźnieńskiej, prymas Wyszyński bardzo często bywał w Bydgoszczy. Były wizytacje, uroczystości, kongresy, często gościł u misjonarzy św. Wincentego a’ Paulo w bazylice i domu zakonnym, gdzie najczęściej nocował. Wydaje mi się, że było to związane z jego bliskimi relacjami z zakonnikami, zagadnienie to wymaga jednak dalszych badań. Myślę zresztą, że relacje osobiste prymasa z wieloma osobami z naszego regionuto kolejny ważny temat godny podjęcia w najbliższych latach. Coraz więcej osób przecież odchodzi, a z nimi historie ich życia.

Pierwszym miejscem osadzenia po aresztowaniu prymasa był Rywałd.
Wydaje mi się, że było to miejsce trochę przypadkowe. Zapewne władza przygotowywała dla niego coś innego, pewnie Stoczek zwany Klasztornym niedaleko Lidzbarka Warmińskiego. Zauważmy, że klasztor kapucynów w Rywałdzie pełnił już dwa lata wcześniej podobną funkcję. W 1951 roku przetrzymywano w nim administratora apostolskiego archidiecezji wrocławskiej ks. Karola Milika. Wiele wskazuje na to, że prawdopodobnie dopiero 25 września 1953 roku komuniści zaczęli szukać miejsca na odosobnienie dla prymasa na krótki czas i wybór padł na położony niedaleko Grudziądza Rywałd. Prymas był tu przetrzymywany tylko przez siedemnaście dni. Na pierwszych kilkudziesięciu stronach swoich „Zapisków więziennych” opisał on historię aresztowania, przewiezienia, a przede wszystkim przymusowego pobytu w klasztornej celi. Nie wiedział dokąd go przewożono, jednak kiedy znalazł się w pomieszczeniu zobaczył obraz podpisany: „Matko Boża Rywałdzka pociesz strapionych”. „Zapiski więzienne” to bardzo ciekawa lektura. Polecam je czytelnikom, którzy chcieliby poznać życie duchowe prymasa oraz jego zmaganie od pierwszych dni aresztowania. Wyjątkową pamiątką po prymasie w Rywałdzie są odręcznie napisane na ścianie celi stacje drogi krzyżowej. W niedzielę 4 października w „Zapiskach” prymas zanotował: „Dziś „erygowałem” sobie Drogę Krzyżową, pisząc na ścianie, ołówkiem, nazwy stacji Męki Pańskiej i oznaczając je krzyżykiem”. I właśnie te stacje zachowały się do dnia dzisiejszego. W ostatnich miesiącach zostały jeszcze bardziej wyeksponowane po gruntownym remoncie celi, kiedy to zdjęto kilka warstw farby. To niezwykła pamiątka. Możemy się domyślać, że prymas odprawiał drogę krzyżową od pierwszych dni swego uwięzienia, to właśnie nabożeństwo oddawało najpełniej jego stan podczas trzech lat izolacji. W częstochowskim Domu Pamięci Stefana Kardynała Wyszyńskiego, prowadzonym przez Instytut Prymasowski, w kaplicy znajdują się odwzorowane właśnie z Rywałdu stacje drogi krzyżowej.

Zostały po prymasie inne upamiętnienia w regionie?
W Rywałdzie można zwiedzać cele oraz salę pamięci, są tablice pamiątkowe np. w Toruniu na Podgórzu. Kiedy prymas jechał na ingres do Gniezna 1 lutego 1949 roku, zatrzymał się w kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła. I to właśnie wydarzenie przybliża nam pamiątkowa tablica, która zawisła na zewnątrz świątyni. Spotykamy także pomniki, jak np. przy kościele Chrystusa Króla w Toruniu, gdzie odbywały się główne obchody milenijne w diecezji chełmińskiej. Ciekawymi źródłami są też kroniki parafialne i zakonne przywołujące spotkania z prymasem. Duże archiwum zdjęciowe zachowało się u księży misjonarzy w Bydgoszczy. Przygotowuję właśnie publikację związaną z wątkami lubranieckimi w życiorysie prymasa. Okazało się, że kiedy zbieraliśmy materiały, ktoś przyniósł obrazek upamiętniający święcenia biskupie ks. Stefana Wyszyńskiego, które miały miejsce na Jasnej Górze dnia 12 maja 1946 roku. Prawdopodobnie ktoś z mieszkańców Lubrańca wybrał się na #święcenia i wrócił z pamiątkowym obrazkiem, który zachował się do naszych dni. Zapewne takich pamiątek związanych z prymasem jest w prywatnych rodzinnych zbiorach znacznie więcej. Myślę, że jest jeszcze dużo pracy dla badaczy historii życia Prymasa Tysiąclecia, między innymi tej związanej z odkrywaniem różnych wątków regionalnych w jego bogatym życiorysie, w tym i z obszaru naszego województwa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Od parafii do parafii. Wspominamy Prymasa Tysiąclecia w Kujawsko-Pomorskiem - Gazeta Pomorska

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska