Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odjazdowe uprawy Ronniego D.

Radosław Rzeszotek, Zdjęcia: Archiwum policji
W Chalinie takich stodół jest ze czterdzieści. Ale tylko jedna zamieniona została w profesjonalną plantację konopi indyjskich, z których wytwarza się marihuanę i haszysz. Śledczy nie mają wątpliwości: - To była produkcja narkotyków na wielką skalę.

W Chalinie takich stodół jest ze czterdzieści. Ale tylko jedna zamieniona została w profesjonalną plantację konopi indyjskich, z których wytwarza się marihuanę i haszysz. Śledczy nie mają wątpliwości: - To była produkcja narkotyków na wielką skalę.

<!** Image 2 align=right alt="Image 81227" >Ronnie przed aresztowaniem powtarzał, że zamieszkał w Chalinie, czyli nigdzie. Przywędrował do Polski z Holandii, kraju tysiąca kanałów i wiatraków, gdzie miękkie narkotyki kupić można łatwiej niż papierosy. Osiedlił się w niewielkiej wsi, położonej w połowie drogi pomiędzy Lipnem a Dobrzyniem nad Wisłą. Całkiem niedaleko miejsca, gdzie wychowywał się Lech Wałęsa.

Swój chłop, choć Holender

Pojawił się we wrześniu ubiegłego roku - w gospodarstwie położonym na uboczu wsi, z dala od asfaltowej drogi. Właścicielem gospodarstwa wcześniej była córka jednego z zamożniejszych rolników, a przed nią młody kolarz pochodzący z tych stron. Jednak ani córka rolnika, ani kolarz w Chalinie zostać na stałe nie chcieli. Ona wyprowadziła się do Warszawy, on do Stanów Zjednoczonych. Po nich kolej przyszła na Jacubusa D., zwanego Ronniem.

<!** reklama>- Nawet go na oczy nie widziałam, tylko z opowiadań sąsiadów słyszałam, że to był kawał chłopa - mówi Maria Szcześniewska, sołtys wsi Chalin w powiecie dobrzyńskim. - Chyba nawet nie był u nas zameldowany, bo dostałabym podatkowy nakaz płatności podatku gruntowego z jego nazwiskiem.

<!** Image 4 align=right alt="Image 81230" sub="W stodole policjanci odkryli ok. tysiąca krzewów konopi, a także 1,5 kg marihuany w workach (o czarnorynkowej wartości ok. 50 tys. zł)">Bliżsi sąsiedzi Ronniego zdążyli go trochę poznać. Mieszkająca kilkadziesiąt metrów obok Marzena Karczewska odwiedziła go nawet parę razy w jego domu. Zaprosił ją na kawę, trochę pożartował, łamaną polszczyzną opowiadał o swojej ojczyźnie.

- Przez myśl by mi nie przeszło, że on w tej stodole robi narkotyki - łapie się za głowę Marzena Karczewska. - Z drugiej strony człowiek nie interesował się tym, co sąsiad trzyma w stodole, bo to przecież jego sprawa. Mi też by się nie podobało, gdyby sąsiedzi zaglądali mi w kąty.

Ronnie nie zdradzał najmniejszych oznak nerwowości. Z uśmiechem kazał zbudować wokół swojej posesji parkan z betonowych elementów. Kiedy chciał zrobić solidną bramę wjazdową, o pomoc prosił miejscowych majstrów. Płacił dobrze. Piwem poczęstował, sam przy tym trochę sobie wypił. Swój chłop, choć Holender.

<!** Image 5 align=right alt="Image 81230" >Sąsiedzi zaczęli wreszcie pytać, po co sprowadził się do Polski. Na dodatek do Chalina, z dala od jakichkolwiek rozrywek i wielkomiejskiej cywilizacji.

- Mnie powiedział, że bardzo podoba mu się spokój polskiej wsi i przestrzeń, której w Holandii mu brakowało - dodaje Marzena Karczewska. - Co ja będę próbowała zrozumieć obcokrajowca? Trochę dziwak z niego był, no, ale w końcu on nie nasz...

Truł nasze dzieciaki!

W Chalinie ludzie pytali: „Ronnie, a co ty trzymasz w tej stodole?” „Uprawiam pieczarki” - odpowiedział parę razy Holender. Innym razem mówił, że hoduje bażanty. Wreszcie ludzie przestali pytać. Przyszła zima, rolnicy pozamykali się w domach, znaleźli inne tematy do plotek.

- Ja też słyszałem, że on tam uprawiał pieczarki - uśmiecha się Henryk Mrowicki, kolejny sąsiad Ronniego. - Nawet się cieszyłem, bo nie trzeba by było po grzyby jeździć na rynek. Ale jak się dowiedziałem, że on tam miał zwykłą truciznę... Oj, to mnie krew zalała. Przecież ten gnój truł tym nasze dzieciaki. Ile przez to świństwo było nieszczęść? Ile samobójstw? Rozbitych rodzin? Dobrze, że gnoja zgarnęli. Napisz pan w gazecie, żeby mu jak najwięcej za to dołożyli.

<!** Image 3 align=right alt="Image 81227" >W Szkole Podstawowej w Chalinie dzieci o plantacji też sobie opowiadały. A raczej o radiowozach, których do Chalina przyjechało więcej niż podczas wizyty prezydenta Lecha Wałęsy.

- Takim małym dzieciom, to my nawet nie mówimy o jakiejś marihuanie - mówi Zbigniew Kaźmierkiewicz, dyrektor Szkoły Podstawowej w Chalinie. - Jeszcze rodzice złościliby się, że na matematyce mówi się o narkotykach, zamiast o nauce.

W Chalinie sprawą plantacji konopi indyjskich nikt zbytnio się nie przejął. Większość mieszkańców pytana, co sądzi o tej sprawie, odpowiada uśmiechem, że w Holandii to przecież legalne... Że, jego zdaniem, to niby była herbata... Albo że policjanci, jak to odkryli, też się bardzo cieszyli. Widok podobno był oszałamiający.

- To pierwsza taka sprawa na naszym terenie - przyznaje Jan Stawicki, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Włocławku. - Dotychczas udawało nam się zatrzymywać handlarzy. Teraz policjanci z Centralnego Biura Śledczego ujawnili producenta, który hodował konopie indyjskie na dużą skalę. Jacubus D. prowadził plantację w sposób profesjonalny. Dysponował zautomatyzowaną plantacją.

Wpadka tuż przed żniwami

31 marca do drzwi Jacubusa D. zapukali policjanci z CBŚ. W niepozornej stodole odkryli około tysiąca krzewów konopi - tuż przed żniwami. Ronnie miał też przygotowane 1,5 kg marihuany w workach (o czarnorynkowej wartości ok. 50 tys. złotych). Plantacja posiadała nawet własne źródło zasilania - agregat prądotwórczy ukryty był w piwnicy. Rośliny były indywidualnie nawadniane i wspomagane odżywkami sprowadzanymi z Holandii. Konopie o najwyższej zawartości narkotycznego olejku oświetlane były 50 lampami.

Plantacja podzielona została na trzy sektory. W pierwszym produkowano nasiona, w drugim hodowano sadzonki, a w trzecim znajdowały się rośliny w fazie wzrostu.

- Sąd zdecydował o aresztowaniu Jacubusa D. na trzy miesięce - dodaje prokurator Jan Stawicki. - Oprócz niego do aresztu w związku z tą sprawą trafił również Władysław C. Zatrzymaliśmy także kobietę, wobec której z powodów humanitarnych zastosowany został tylko dozór policyjny. Kobieta samotnie wychowuje 5-letnie dziecko. Jacubus D. usłyszał nie tylko zarzut produkcji narkotyków na dużą skalę, za co grozi mu kara pozbawienia wolności od 3 do 15 lat. Ustaliliśmy też, że przygotowywał pod Częstochową kolejną plantację, dwa razy większą od tej, którą zorganizował w Chalinie. Za ten czyn również będzie musiał odpowiedzieć przed sądem.

Kto za tym stoi?

Według prokuratury, plantacja w Chalinie była pierwszą, spośród kilku innych upraw konopi, które miały powstać w całej Polsce. Prokuratura i policja nie kryją, że za uprawą w Chalinie zapewne stoi zorganizowana grupa przestępcza.

- Wiemy, że w tę sprawę zamieszane są nie tylko zatrzymane przez nas osoby - przyznaje prokurator Jan Stawicki. - Nie mogę ujawniać szczegółów śledztwa, ale zapewniam, że policja nie spoczęła na laurach.

Po aresztowaniu Jacubusa D. pod jego stodołę ludzie z Chalina przychodzili jeszcze przez kilka dni. Wielu miało nadzieję dostrzec słynne konopie, warte podobno grube tysiące. Nie dostrzegli niczego. Policjanci wywieźli wszystkie krzewy. I komisyjnie spalili.

Tak działała plantacja

  • Zasilanie do pięćdziesięciu lamp, potrzebnych do ciągłego naświetlania konopi, zapewniał podziemny agregat.
  • Każda roślina była automatycznie i indywidualnie nawadniana przy pomocy specjalnego wężyka, którym dostarczano nie tylko wodę, ale także specjalne odżywki sprowadzane z Holandii.
  • Z ustaleń policji wynika, że od września 2007 roku w Chalinie wyprodukowano około 20 kg marihuany, za której kilogram „plantator” otrzymywał 3 500 euro.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska