Odwaga wiceprezydenta, czyli wiele emocji podczas sesji Rady Miasta [komentarz]

Obejrzyj: Toruń. Most drogowy w nowej odsłonie

Emocje, zwłaszcza wiceprezydenta Fiderewicza, są oczywiście zrozumiałe. Tym prezydenckim również nie ma się co dziwić. Chodzi przecież o absolutnie kluczowego, najbliższego współpracownika.

Wystarczy przypomnieć, że nominacja dla wiceprezydenta Fiderewicza była pierwszą decyzją prezydenta Zaleskiego. Ogłosił ją zaraz po złożeniu ślubowania po pierwszych wygranych wyborach, prawie 20 lat temu. Potem obsada pozostałych wiceprezydenckich stanowisk kilkukrotnie się zmieniała, ale pierwszy zastępca prezydenta przed dwie dekady był ten sam.

Zastępował szefa, gdy ten dochodził do siebie po poważnym wypadku samochodowym, reprezentował go w czasie procesu w trybie wyborczym. Teraz wiceprezydent jest zmuszony odejść, raptem trzy tygodnie po tym, jak ze stanowiska, także z powodów osobistych, zrezygnowała skarbnik Magdalena Flisykowska. Czyli drugi najbliższy współpracownik prezydenta. A dzieje się to w trudnych, także dla samorządu, koronawirusowych czasach...

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

• Bieżące wypadki i utrudnienia w Kujawsko-Pomorskiem
• Gdzie dobrze zjeść w Toruniu i okolicach?
• Toruń Retro!
• Sport w Toruniu

Innego rodzaju emocje podczas czwartkowej sesji Rady Miasta pojawiły się przy okazji dyskusji nad apelem do Sejmu o pozostawienie w zbiorach Książnicy Kopernikańskiej w Toruniu Kodeksu Korwina i nieprzekazywanie go Węgrom. I... szybko znikły. Bo okazało się, że apel uzyskał jednogłośne poparcie. Głosowali za nim także radni PiS, chociaż w Sejmie to politycy PiS wyszli z „węgierskim” pomysłem. To głosowanie za Toruniem, ponad politycznymi zobowiązaniami i podziałami, trzeba docenić.