Ofiara i sprawca karambolu na A1. Łukasza Skruchę i Tomasza B. połączył zły los
Rozmiary tragedii
„Pasażer samochodu marki Renault Master z powodu wstrząsu hypowolemicznego, w następstwie doznanych obrażeń wielonarządowych poniósł śmierć na miejscu zdarzenia. Drugi z pasażerów w/w samochodu doznał obrażeń ciała w postaci złamań, które to obrażenia spowodowały naruszenie czynności narządu ruchu na okres powyżej 7 dni, zaś kierujący tym pojazdem doznał obrażeń ciała w postaci złamania części kończyn dolnych i górnych” - poda w komunikacie Prokuratura Okręgowa w Toruniu.
Zobacz także: Wujek z Torunia gwałcił i molestował? Za krzywdzenie dziewczynek stanie przed sądem
Rodzice Łukasza Skruchy nie mogą przestać myśleć o tym, jak cierpiał ich syn przed śmiercią. Natomiast ranni w karambolu koledzy Łukasza do dziś odczuwają jego skutki. Jeden z nich, Piotr, do dziś chodzi o kulach. - Mój klient ma 44 lata i jest jedynym żywicielem swojej rodziny. W wypadku tak został połamany, że konieczne były operacje i rok rehabilitacji, by „wrócił do żywych”. Nadal jednak porusza się o kulach, nie może pracować i żyć jak kiedyś. Rokowanie lekarzy też nie są optymistyczne. Nie wiadomo, co z nim dalej będzie - mówi aplikant adwokacki reprezentujący pana Piotra.
Sprawcą tego ogromu nieszczęścia jest Tomasz B. z Inowrocławia. Piszemy „sprawcą”, bo 41-letni mieszkaniec Inowrocławia w prokuraturze i przed sądem przyznał się do jazdy pod prąd, co spowodowało karambol. Przeprosił rodzinę ofiary, wyraził żal i zawnioskował, by sąd zwolnił go z aresztu. Oczywiście, trudno było się spodziewać, by sąd do jego prośby się przychylił - sędzia Sądu Rejonowego w Toruniu Mariola Adamczyk zdecydowała, że zostaje za kratami.