Ogrodnik, dietetyk i kto jeszcze?

[break]
O idei powołania do życia stanowiska miejskiego ogrodnika już na łamach pisaliśmy. Gorącą jej orędowniczką jest Magdalena Olszta-Bloch, przewodnicząca Komisji Rewitalizacji Miasta Rady Miasta.

Ogrodnik czy architekt?

- Dla miłośników zieleni dobra wiadomość. Starania o powołanie ogrodnika miejskiego trwają. Dzisiaj otrzymałam informację, że obecnie prowadzona jest w Urzędzie Miasta analiza funkcjonowania stanowisk ogrodnika miejskiego w innych miastach Polski, zakresu ich kompetencji i usytuowania w strukturze organizacyjnej urzędów miast lub jednostek organizacyjnych. Zatem wprowadzenie stanowiska ogrodnika miejskiego w Toruniu jest rozważane - donosi radna Olszta-Bloch.

Temat budzi kontrowersje, czego najlepszym przykładem publikowany niedawno przez „Nowości” polemiczny list inżyniera Jarosława Małeckiego, architekta krajobrazu, który pisze: „To, że miejski ogrodnik funkcjonuje w Łodzi, Poznaniu, Szczecinie, Bydgoszczy i nawet kilku innych miastach, to fakt, ale od samego początku popełniany jest jeden podstawowy błąd: to nie może być ogrodnik, to musi być architekt krajobrazu! (...)”

Zainteresowanych całym wywodem pana inżyniera odsyłam do internetowej strony naszej gazety („Stanowcze „nie” dla ogrodnika miejskiego w Toruniu!”). I podpowiadam, że niebawem na łamach pojawi się odpowiedź wspomnianej radnej, której pan inżynier w swym wykładzie nie oszczędził.

Analizy zatem trwają, dyskusja dopiero się rozkręca, a tu już pojawia się idea nowa...

Potrzebny dietetyk?

Wniosek do prezydenta miasta o powołanie miejskiego dietetyka złożył radny Michał Rzymyszkiewicz (PO). Jak argumentuje ten pomysł?

- Podczas posiedzenia Komisji Oświaty, Sportu i Turystyki 5 kwietnia zostało przedstawione sprawozdanie z realizacji programu badawczego pod nazwą „Wojewódzki program zapobiegania niedożywieniu, nadwadze i otyłości u dzieci z klas 1-3 szkół podstawowych”. Głównym postulatem płynącym od sprawozdawców jest zatrudnienie w Toruniu dietetyka miejskiego, którego zadaniem byłoby opiniowanie, kontrolowanie i przedstawianie zaleceń dotyczących jadłospisów, produktów spożywczych i planów żywieniowych dotyczących uczniów toruńskich szkół podstawowych - tłumaczy radny.

Jak się bowiem okazuje , wśród uczestników badania w latach 2013-2015 zwiększyła się o 0,5 proc. liczba dzieci z niedowagą, a także z otyłością - o 1 proc.

Poprawiły się statystyki liczby dzieci z wagą prawidłową (wzrost z 75,3 proc. do 79,5 proc.). Spadła też liczba uczniów z nadwagą z 10,9 proc. na 7,3 proc., ale to nadal duży odsetek. Tylko niecałe 70 proc. uczniów codziennie je śniadania, więc na pewno jest co naprawiać.

Po co nam dyrektorzy?

Pytanie zasadnicze w całej tej stanowiskowej sprawie brzmi: po co nam w takim razie poszczególne wydziały magistratu i ich dyrektorzy? Czy dyrektor Wydziału Środowiska i Zieleni nie powinien wespół z dyrektorem Wydziału Architektury i Budownictwa czuwać nad toruńskim krajobrazem? Czy dyrektor Wydziału Zdrowia i Polityki Społecznej z kolei nie powinien mieć oka na szkolne jadłospisy?

Takie moim zdaniem pytania trzeba sobie jasno postawić. Rzeczywistość miejska się zmienia, potrzeby się zmieniają, więc może nic nie stoi na przeszkodzie, by zmieniały się też urzędnicze wyzwania?

A może się mylę? Może sprawy wykraczające poza dotychczasowe obowiązki, szczególnie te wymagające spojrzenia z lotu ptaka, ogarniającego kilka dziedzin, jednak nowych stanowisk wymagają?

Grunt, żeby się nie zagalopować. W końcu ktoś rzuci myśl, by dla zapobiegania korkom powołać miejskiego... korkowego.