Ojciec Tadeusz Rydzyk apeluje do prezydenta, premiera i posłów

Najgłośniejsze zeznania tego tygodnia? Niewątpliwie te, które składać miał o. Tadeusz Rydzyk w warszawskim procesie przeciwko zarządowi fundacji Lux Veritatis, oskarżonemu przez Watchdog Polska o złamanie przepisów o dostępie do informacji publicznej. Proces trwa w stolicy, ale prezes fundacji i założyciel Radio Maryja zeznawać miał przez wideokonferencję w budynku toruńskiego sądu.

Dla jednych to próba udowodnienia, że Lux Veritatis, jedno z wielu hojnie przez obecną władzę zasilanych środkami publicznymi „dzieł” toruńskiego redemptorysty, nie stoi ponad polskim prawem i jeśli korzysta z pieniędzy polskiego podatnika, to musi pokazać, jak je wydaje. Dla drugich to jeszcze jeden atak na o. Rydzyka, kolejna próba jego dyskredytowania, złośliwe i bezpodstawne nękanie zasłużonej fundacji, wyraz uprzedzenia do katolicyzmu.

Dwie grupy reprezentujących te dwie skrajnie różne opinie oddziela gruba, pancerna szyba. Jesteśmy obok siebie, widzimy się, znamy, mówimy tym samym językiem, ale nie mamy absolutnie żadnych szans na porozumienie. Dzieli nas zupełnie podstawowe wyobrażenia tego, w jakim powinniśmy żyć kraju, jak powinno funkcjonować państwo, jak powinny być ułożone relacje między Kościołem a władzą świecką, jaki zakres swobód obywatelskich jest właściwy i jakie wartości są najważniejsze. Żyjemy razem, ale w dwóch różnych krajach. Po obu stronach są emocje i nieufność. Jakkolwiek brzmi to dramatycznie, jesteśmy w stanie zimnej wojny domowej. Zimnej, ale i tak fatalnej.

W przeddzień czwartkowych zeznań, na stronach Radia Maryja pojawił się dramatycznie brzmiący apel o. Tadeusza Rydzyka o aktywne wsparcie:

„...trzeba się zebrać, więc proszę, zacznijcie działać. Piszcie Państwo do prezydenta, premiera i tzw. Prawicy. Pytajcie swoich posłów, o co tutaj chodzi. Czy to jest zgodne z Konstytucją RP, żeby siły finansowane spoza Polski nas nękały?”

To nic nowego. Od samego początku o. Rydzyk bardzo umiejętnie konsoliduje skupione wokół siebie środowisko kolejnymi mobilizacjami przeciwko kolejnym zagrożeniom. W całej historii III RP nie było drugiej organizacji, która odniosła tak gigantyczny sukces jednocześnie nieustannie podkreślając, że jest atakowana, nękana, dyskryminowana, zwalczana.

Także ta narracja, która ma deprecjonować Watchdog Polska - jako organizację finansowaną spoza Polski, też należy do stałego repertuaru. O tyle zresztą jest zabawna, że przecież samo Radio Maryja od lat korzysta ze wsparcia z zagranicy. To dla wpłacających spoza Polski prowadzi w polskich bankach konta dewizowe i osobne konta w USA i Kanadzie.

Zastanawia jednak to wezwanie o pisanie do prezydenta, premiera, posłów. Ten rodzaj lobbingu to metoda dobrze przećwiczona już w przeszłości. Nowość polega na tym, że szef Radia Maryja odwołuje się do władzy politycznej w sprawie sporu sądowego, w którym jest stroną.

Prawnicy Watchdog przygotowali akt oskarżenia. Mieli do tego prawo. Polski sąd uznał, że sprawa kwalifikuje się do otwarcia procesu karnego i ten proces trwa. I to niezawisły sąd w imieniu Rzeczypospolitej rozstrzygnie, kto tu ma rację, skaże, uniewinni albo umorzy sprawę. Czym się więc mają adresaci tych listów - prezydent, premier, posłowie zająć? O. Tadeusz Rydzyk pisze:

„Chodzi o wyjaśnienie, na jakiej podstawie Stowarzyszenie wspierane m.in. przez zagraniczny kapitał domaga się totalnej informacji o działalności polskiej Fundacji”.

Prezydent, premier i posłowie obozu rządzącego korzystają z medialnego wsparcia o. Rydzyka, jednocześnie „dzieła” ojca dyrektora korzystają ze wsparcia obecnej władzy. I teraz ci sami politycy mają zająć się sprawdzaniem działalności legalnie funkcjonującego stowarzyszenia, które - tak się składa - toczy prawny spór z fundacją ojca dyrektora?

Nie trzeba by było w ogóle się tym przejmować, gdybyśmy tylko mieli pewność, że trójpodział władzy nie jest w Polsce fikcją. Ale czy mamy taką pewność?