Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojczyzna, polszczyzna i ministra

Ryszard Warta
Ryszard Warta
Nie ma lekkiego życia pani minister Mucha, bo wpadka goni gafę i jeszcze podchwytliwe pytania zadają o puchary, auty i kornery. I nawet kiedy pani minister chce dobrze, to wychodzi jakoś tak dobrze inaczej. Nie inaczej było z postulatem najładniejszego członka rządu, by zwracać się do niej per „ministra”, a nie „minister”.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/warta_ryszard.jpg" >Nie ma lekkiego życia pani minister Mucha, bo wpadka goni gafę i jeszcze podchwytliwe pytania zadają o puchary, auty i kornery. I nawet kiedy pani minister chce dobrze, to wychodzi jakoś tak dobrze inaczej. Nie inaczej było z postulatem najładniejszego członka rządu, by zwracać się do niej per „ministra”, a nie „minister”.

Zamieszanie po tym powstało spore, słów wypowiedziano morze i jak to często bywa w takich sytuacjach, raczej nikt nikogo nie przekonał. Ani ci, dla których operowanie słowem „ministra” przełamuje patriarchalny wzorzec, który utrwala stereotyp przypisujący władzę jedynie mężczyznom oraz fałszuje rzeczywistość, bo przecież pani Mucha jest bez wątpienia kobietą i dlaczegóż jej stanowiska nie opisywać za pomocą formy żeńskiej.

<!** reklama>I zapewne nie przekonali swych adwersarzy także ci, dla których ta „ministra” to jeszcze jedna próba narzucenia poprawności politycznej przez walczące o swe interesy środowiska feministyczne, a przy okazji także gwałt na języku. Z tym gwałtem coś jest na rzeczy, bo jak zauważyła m.in. Katarzyna Kłosińska, która w dziedzinie uczenia Polaków posługiwania się polszczyzną w radiowej „Trójce” robi kawał dobrej roboty, poprawną formą żeńską byłaby raczej ministerka, podobnie jak mamy redaktorkę, dyrektorkę, reporterkę.

Żadne to odkrycie, że język jest jednym z bitewnych pól w światopoglądowych wojnach. Właściwe w każdym z wielkich ideologicznych sporów już na poziomie języka strony tkwią w okopach. Jeśli w dyskusji o dopuszczalności aborcji jedna strona mówi o „zabijaniu dzieci” czy o „ochronie życia” a druga o „płodzie” i „prawie do wolnego wyboru”, to od razu widać, kto jest kto, czego się domaga i jakich użyje argumentów.

Jak więc wobec językowych dylematów zachować się mają media? Stać na gruncie prawnego rygoryzmu i pozostać przy formie minister, także wobec kobiet, bo w końcu - jak to już ktoś trzeźwo zauważył - chodzi o konkretny konstytucyjny organ władzy, a przynajmniej na razie konstytucja mówi o „radzie ministrów”, a nie „radzie ministrów, ministerek i minister”.

Kłopot mają zwłaszcza ci, którzy chcieliby i feministkom nie podpaść, ale i nie odstraszyć wszystkich tych panów i pań, dla których bicie piany o żeńską końcówkę jest zawracaniem głowy i drobiazgiem wobec rzeczywistych problemów kobiet. Jakoś sobie jednak radzą. Na przykład „Gazeta Wyborcza” w swym głównym wydaniu zachowuje konserwatywne zasady, przez co nawet w cośrodowym felietonie Magdaleny Środy, autorka przedstawiona jest jako „filozof, etyk”. Jednak w kobiecym dodatku „Wysokie Obcasy” Kazimiera Szczuka jest już „historyczką literatury” i występuje tam w towarzystwie „psycholożek”, „psychoterapeutek” i „socjolożek”. Forma gramatyczna zależna od targetu? To nawet największym językoznawcom się nie śniło. I językoznawczyniom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska