Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oko, ucho i mózg miasta

Jacek Kiełpiński
Centrum Koordynacji Ratownictwa i Ochrony Ludności w Toruniu zasłynęło przy okazji ptasiej grypy. Zdaniem premiera RP, to wzór dla całej Polski. W Bydgoszczy takiego centrum ciągle jeszcze nie ma.

Centrum Koordynacji Ratownictwa i Ochrony Ludności w Toruniu zasłynęło przy okazji ptasiej grypy. Zdaniem premiera RP, to wzór dla całej Polski. W Bydgoszczy takiego centrum ciągle jeszcze nie ma.

- No to macie bombę! - obwieszcza dzwoniący mężczyzna. Dyspozytor straży miejskiej błyskawicznie ustala z jakiego aparatu wrzutowego na terenie Starówki pochodzi fałszywy, jak się później okaże, alarm. Siedzący obok policjant, operując joystickiem, błyskawicznie kieruje tam oko najbliższej kamery. Zbliżenie. Widać wyraźnie rysy twarzy dzwoniącego. Zostanie zatrzymany po chwili.

<!** Image 2 align=right alt="Image 20053" >To jeden z przykładów wykorzystania możliwości, jakie daje działający w Toruniu system. Jednak nie po to, oczywiście, go wprowadzono - to pobocza właściwej działalności. Przy okazji udaje się także namierzać dealerów narkotykowych, którzy nie wzięli poważnie wiszących w wielu miejscach tabliczek z napisem „obszar monitorowany”.

O każdej porze dnia i nocy dwóch strażaków, dwie dyspozytorki pogotowia, policjant i strażnik miejski czekają na sygnały mieszkańców Torunia i powiatu toruńskiego. - Dzisiaj najważniejsza jest informacja - podkreśla Krzysztof Rządkowski, kierownik centrum. - Jesteśmy od zdobywania i zarządzania informacją. Pracujący tu ludzie podejmują też decyzje o użyciu sprzętu, kierują odpowiednie służby w miejsce wypadku. Nie podglądamy ludzi, tylko staramy się im jak najszybciej pomóc. Chodzi o czas.

CPR-y, czyli Centra Powiadamiania Ratunkowego, zgodnie z głośną ustawą o ratownictwie medycznym z 25 lipca 2001 r., miały powstać w każdym powiecie. Ale jak to w Polsce - rzeczywistość nie dorosła do zamierzeń. O zawieszonej ustawie i systemie ratownictwa przypomniała wszystkim dopiero tragedia w katowickiej hali. Dziś, zgodnie z obietnicą nowego ministra zdrowia, przygotowano nowy projekt ustawy.

Wprowadzono szereg istotnych zmian. Nie ma już mowy o CPR-ach w każdym powiecie, organizowanych przez lokalne samorządy, bo to po prostu nierealne. Teraz organizacją centrów na terenie województw mają się zająć wojewodowie. Jednoznacznie powiedziano też, że dyspozytorzy policji, odbierający połączenia z telefonem alarmowym 997 i 112 z telefonów komórkowych, mają pracować nie w komendach, a właśnie w centrach. - To byłoby sensowne. Dziś musimy się łączyć telefonicznie z dyspozytorem policji w komendzie miejskiej. Przepływ informacji jest przecież konieczny. Gdyby funkcjonariusz ten pracował tutaj, zgranie pracy służb byłoby szybsze i sprawniejsze - dodaje Rządkowski.

Projekt ustawy rozwiązuje też paradoksalną sytuację związaną z numerem alarmowym 112, który od września ub.r. uruchomiony został w całym kraju. W Toruniu dzwoniąc pod ten numer z telefonu stacjonarnego dodzwonimy się do centrum, dzwoniąc z komórki połączymy się z dyspozytorem policji. To skutek dawnych ustaleń operatorów sieci komórkowych, którzy wchodząc na polski rynek jako partnera w zakresie usługi „112” wybrali właśnie policję.

Maria Kamińska i Lidia Chrzanowska dysponują karetkami pogotowia w mieście i powiecie. Wykręcając numer 999 możemy trafić na jedną z nich. Od szybkości ich decyzji zależy często życie człowieka.

- Gdy wiemy skąd pochodzi zgłoszenie, wystarczy rzut oka na mapę cyfrową. Na żółto zaznaczone są na niej, między innymi, karetki pogotowia. Wybieramy, oczywiście, tę znajdującą się najbliżej miejsca zdarzenia - tłumaczy Lidia Chrzanowska, która wcześniej pracowała w bazie pogotowia ratunkowego przy ul. Konstytucji 3 Maja. - Tam takich możliwości nie było. Podgląd jest naprawdę potrzebny, dzięki niemu możemy nawet podpowiadać kierowcom jak dojechać do danej wsi. Widzimy tu każdą drogę i przemierzający nią ambulans.

<!** Image 3 align=left alt="Image 20054" >System pozycjonowania pojazdów oparty na GPS wykorzystują też samochody straży miejskiej. Nie stosuje się tych urządzeń w wozach strażackich. - Straż pożarna działa na innych zasadach. Jednostki czekają na sygnał i zawsze wiadomo dokąd jadą - mówi Krzysztof Rządkowski. - GPS nie jest więc tak potrzebny jak w przypadku straży miejskiej, która patroluje ulice. Podobnie z pogotowiem. Sytuacja w służbie zdrowia jest ciągle dziwna, społeczeństwo traktuje karetki jak przychodnie zdrowia na kółkach. Dopóki to się nie zmieni, obserwacja ich ruchów po mieście jest konieczna, by móc wykorzystać je jak najszybciej, gdy dojdzie do wypadku. A to przecież ich podstawowe zadanie.

Aspirant sztabowy Wiesław Szwed decyduje o użyciu jednostek straży pożarnej. Dzięki mapie cyfrowej jest w stanie przekazywać drogą radiową jadącym na miejsce strażakom, czego mają się spodziewać na miejscu.

- Dzięki bazie PESEL wiemy, ile osób mieszka w danym domu i w jakim są wieku. To ważna informacja. Dzięki jednej z 70 nakładek mapy widzę, gdzie znajdują się najbliższe płonącego domu hydranty i zawory. Koledzy w pędzącym na sygnale wozie też mają ich wykazy, ale co innego widzieć to jakby „z góry” - Wiesław Szwed, tak jak inni pracownicy centrum, nasłuchał się w życiu wiele. - Zgłoszenia bywają różnej wagi. Niestety, głupie żarty zdarzają się często. Trafiają się też teksty o treści wręcz pornograficznej.

Próbki takich rozmów są archiwizowane. Część z nich odsłuchaliśmy. Po serii erotycznych westchnień odzywa się zduszony głos. - Chcę się z tobą kochać. Zrobimy to dziś? - pyta młody męski głos. Następnie wylewa z siebie potok nachalnych propozycji.

- Mamy z tym problem - przyznaje Krzysztof Rządkowski. - Czasami nie dziwimy się, że dyspozytorki nie wytrzymują i reagują ostro. Najczęściej dzwonią te same osoby. Mamy taką „gorącą” listę dzwoniących do nas niewyżytych osobników. Rekordzista łączył się z nami prawie 3000 razy. Bywa, że dzwoni kilkadziesiąt razy w ciągu nocy, blokując jedną z linii. Na razie nie angażujemy do walki z tymi nieodpowiedzialnymi osobami policji. Osobiście dzwonię pod ich numery i ostrzegam, że jeśli nie przestaną się brzydko bawić, sprawą zajmie się prokurator. Nie chcemy z nikim walczyć, ale jakby co, to dowody mamy w ręku i mogą się one stać materiałem procesowym.

Od początku pracy centrum są archiwizowane wszystkie zgłoszenia i działania podejmowane przez pracowników. Przez miesiąc można wracać do zapisu z 18 kamer umieszczonych na Starówce i 34 - na osiedlach spółdzielni „Młodzieżowej”, „Kopernik” i „Zieleniec”, które zdecydowały się zainstalować monitoring na swoim terenie.

Policja na co dzień korzysta z tych materiałów. Wyczyny niektórych znanych policji osobników nagrywane są niejako indywidualnie, już na bieżąco przez operatora kamer.

- Znamy tych ludzi z widzenia. Kiedyś udało się namierzyć dwie osoby poszukiwane listem gończym w momencie, gdy szykowały się do napadu - wspomina aspirant Jarosław Beszczyński, dyżurny monitoringu. - Obserwujemy też, dzięki poszczególnym kamerom, wędrówki podejrzanych mężczyzn po mieście. Bywało, że zatrzymywano ich przy próbie kradzieży. Zdarzają się też drobne nieporozumienia. Obserwowałem tu jednego, jak przymierza się do auta, obchodził je z każdej strony. Potem okazało się, że dostał od właściciela kilka groszy za pilnowanie wozu i potraktował to zlecenie bardzo poważnie.

Statystyka zgłoszeń trafiających do centrum robi wrażenie. Miesięcznie dyspozytorzy odbierają od 17 do 20 tysięcy telefonów! Nawet jeśli spora część zgłoszeń to głupie żarty, a inne powielają się, to i tak liczba ujawnionych w ten sposób zdarzeń idzie w grube tysiące.

- Przed nami, oczywiście, jeszcze wiele zadań. Ta działalność wymaga ciągłego udoskonalania, tak jak mapa numeryczna musi być aktualizowana bez przerwy - dodaje Rządkowski. - Wzorem dla nas może być analogiczne centrum w czeskiej Ostrawie. Tam razem działają przedstawiciele wszystkich służb, także policji państwowej. A najważniejsze jest to, że w Czechach poprzez decyzje na najwyższym szczeblu uniknięto wielu problemów, które ma nasze centrum. Chodzi na przykład o bazy danych. Do dziś nie uzyskaliśmy ich od operatorów telefonii komórkowej. Za każdym razem trzeba osobno występować w sprawie ustalenia właściciela konkretnego numeru telefonu.

Specjaliści z centrum mają nadzieję, że europejskie standardy zostaną wreszcie wprowadzone także w Polsce, że przestaną być traktowani jak firma usługowa, której oferuje się zakup baz danych za grube pieniądze. A chciała tak zrobić Telekomunikacja Polska z wykazem stacjonarnych telefonów.

- Przecież nie śledzimy ludzi, tylko chcemy im jak najszybciej pomagać. Niektórzy ciągle tego nie rozumieją - dodaje Krzysztof Rządkowski. - Pierwotnie bazę telefonów TP zrobiliśmy „ręcznie”, korzystając, m.in., ze starych książek telefonicznych. Dopiero rok temu minister kazał Telekomunikacji Polskiej tę bazę przekazać. To wszystko idzie w dobrą stronę, ale opornie.

Ratownictwo po dziesięciu latach doświadczeń

  • O Toruńskim Centrum Koordynacji Ratownictwa i Ochrony Ludności zaczęto dyskutować na początku lat 90. Powstające projekty zostały skonkretyzowane w trakcie sympozjum w 1996 r. Wówczas powstanie centrum wiązano z planowaną obok Torunia autostradą.
  • W 1997 r. list intencyjny w sprawie powstania centrum podpisał wojewoda toruński, komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej i komendant wojewódzki policji. Miało być to centrum dla terenu całego województwa. Już wówczas planowano włączenie do wspólnych działań pogotowia ratunkowego i straży miejskiej. W latach 1997-98 zbierano doświadczenia - wizytowano tego typu centra w Niemczech, Szwecji i Czechach. W 1998 r. zaczęto szukać siedziby i wybrano pomieszczenia Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej przy ul. Legionów. Na powierzchni tysiąca metrów kwadratowych przeprowadzono poważny remont - w przypadku nadzwyczajnego zagrożenia w centrum może pracować wiele osób, część z nich może korzystać nawet ze schronu. Pieniądze wyłożyło miasto i starostwo.
  • W 2003 r. zakupiono sprzęt komputerowy. Jeszcze wówczas nie wszyscy decydenci rozumieli, po co pracownikom centrum po minimum dwa, a czasami nawet cztery ekrany komputerowe. Uruchomiony na przełomie 2002 i 2003 r. system informacyjny działa do dziś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska