Z zawodu jest Pan architektem. Skąd więc to zainteresowanie ptakami?
Na pierwszą komunię dostałem w prezencie aparat marki smiena. Na to nałożyło się kilkanaście przygód, które popchnęły mnie już w dzieciństwie w kierunku przyrody.
Jakich przygód?
Np. opiekowałem się jerzykiem, który po upadku na ziemię nie potrafił się poderwać. Proszę sobie wyobrazić moją dziecięcą rozpacz, gdy odleciał. Dodatkowo zawsze lubiłem aktywnie spędzać wolny czas. Na jednej z kajakowych wypraw natknąłem się na czaplę. Wtedy pomyślałem „A co by było gdybym tak płynął z aparatem?”. I zaczęło się. Moja narzeczona śmieje się, że postrzegam świat w kategoriach zero-jedynkowych, czyli ptak lub nie ptak.
Ile w roku spędza Pan dni na takim polowaniu z aparatem?
Dobre pytanie. Nie wiem. Chętnie założyłbym sobie licznik, który by to mierzył. Gdy dzień robi się na tyle długi, że zarówno rano, jak i wieczorem mogę wyjechać w teren, to korzystam z okazji. Czasem nie biorę nawet aparatu, tylko lornetkę. I obserwuję, Z uwagi na sytuację rodziną stałem się regionalistą, który nie wypuszcza się dalej niż 20-50 km od domu. Nagle okazało się, że nie trzeba wcale jeździć daleko, aby przeżywać przyrodnicze wyprawy.
Więcej w piątkowym wydaniu "Nowości".
Fot. Miłosz Kowalewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?