Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olbrzymia kradzież na Dworcu Głównym w Toruniu

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Tak prezentował się toruński Dworzec Główny w pierwszych latach XX wieku.
Tak prezentował się toruński Dworzec Główny w pierwszych latach XX wieku. Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa
Literołap odcyfrowuje stary napis reklamowy, jaki pojawił się podczas remontu Dworca Głównego w Toruniu. Nam natomiast udało się odkryć historię, która może się z tymi literami wiązać.

Podczas remontu toruńskiego Dworca Głównego konserwatorzy odkryli na południowej ścianie największego budynku resztki starego napisu. Ocalałe litery zostały zachowane i tropicielom śladów miejskiej przeszłości spędzają sen z powiek. Co tam było napisane i co się w ten sposób reklamowało? W mur wpatrywało się wielu, prawdopodobny klucz do rozwiązania zagadki udało się znaleźć Literołapowi, czyli grafikowi Kamilowi Snochowskiemu, który specjalizuje się w wywoływaniu duchów ze ścian i komputerowym rekonstruowaniu starych toruńskich napisów reklamowych.

- Zdaje się, że to jedno długie słowo, którego końcówka wygląda jak „kontor”, czyli kantor, biuro handlowe - napisał na swojej facebookowej stronie analizując napis z dworca. - Reszta to już fantazja i wróżenie ze ściany. Kształt pierwszej litery przypomina „G”, mózg dopowiada „Geld”, a oczy mierzą i wciskają „Geldwechselkontor” na szerokość... Kto powiedział, że wywoływanie duchów jest łatwe?

Czytaj też: Poszukiwania Kamila i Remka. Co ze śledztwem?

Łatwe nie jest, ale za to wciąga niczym poleskie bagno. Szczególnie, że przed 1920 rokiem, kiedy ten napis zapewne powstał, kantor wymiany walut na dużym przygranicznym dworcu kolejowym pełnił bardzo istotną rolę. A w grudniu 1911 roku został obrabowany.

„Olbrzymia kradzież na głównym dworcu - donosiła „Gazeta Toruńska”. - W nocy z soboty na niedzielę po godzinie 2 włamano się na głównym dworcu do kantoru wymiany pieniędzy należącego do przedsiębiorstwa bankowego B. (Bernhold - przyp. red) Adam przy ul. Mostowej. Złodziejom, po których brak wszelkiego śladu, wpadło w ręce pieniędzy rosyjskich, francuskich i niemieckich za ogółem 25.814 marek”.

Główna siedziba przedsiębiorstwa bankowego B. Adam mieściła się przy ulicy Mostowej 32. Kantor był królestwem pani Adamowej, która chyba nie radziła sobie najlepiej z jego prowadzeniem. W każdym razie zdaje się, że miała tam bałagan, ponieważ podawana przez nią suma zrabowanych pieniędzy różniła się od wyliczeń policji. Obrabowani szacowali straty na 26 tysięcy, a śledczy na 24 tysiące marek. Ostatecznie stanęło na 25 tysiącach i ta suma była później podawana w gazetach. Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia A. D. 1911 bankier ogłosił, że na tego, kto pomoże w ujęciu sprawców, czeka tysiąc marek nagrody.

Zobacz też

W centrum Torunia powstanie nowa linia tramwajowa. Istniejące linie czeka z kolei gruntowna modernizacja, połączona z przebudową terenu przy placu Rapackiego. Obecnie można jeszcze zapoznać się z koncepcją zmian w tej części miasta i zgłosić dodatkowe uwagi. Można je wysyłać na adres: opinie@mzk-torun.pl do 26 kwietnia włącznie.źródło: torun.pl

Nowa linia tramwajowa w centrum. Dogrywka konsultacji [WIZUALIZACJE]

Na co można sobie było pozwolić dysponując wtedy dwudziestoma pięcioma tysiącami marek? W 1912 roku Bruno Franke, ówczesny właściciel przyszłej „Zofijówki” ogłaszał, że przy ul. Bydgoskiej 26 ma do wynajęcia dwa pięciopokojowe mieszkania. Życzył sobie za nie 600 i 700 marek rocznej dzierżawy. Teoretycznie więc, za pieniądze z kradzieży można było przez 35 lub 41 lat mieszkać w bardzo luksusowych warunkach, w domu otoczonym ogrodem, położonym w najbardziej eleganckiej dzielnicy miasta.

Czytaj dalej - kliknij poniżej:

Sprawcy kradzieży poszukali sobie jednak innego lokum. Policja zatrzymała ich dokładnie 105 lat temu, „Gazeta Toruńska” poinformowała o tym 11 kwietnia 1912 roku.

„Policya aresztowała w Biskupicach w Księstwie Poznańskiem dawniejszą kasyerkę z banku firmy Adam, a obecnie żonę dzierżawcy mleczarni Kazimierza M. oraz jej męża. Podejrzani oni są o znany rabunek popełniony w kantorze wymiany pieniędzy na tutejszym głównym dworcu, gdzie skradziono różnych pieniędzy na 25 tysięcy marek. Podejrzenie ściągnęli na siebie przez znaczne wydatki przed ślubem i lekkomyślne wydawanie większych sum gotówki”.

Czytaj też: Snajper z Torunia. Dlaczego strzelał? [WIDEO + NOWE FAKTY]

Proces podejrzanych rozpoczął się jesienią A. D. 1912.

„Sprawa śmiałego rabunku dokonanego swego czasu na tutejszym głównym dworcu, gdzie z kantoru zamiany pieniędzy firmy Adam skradziono 25 tysięcy marek w różnej monecie, przyjdzie 2 listopada pod obrady izby karnej - czytamy na łamach wydawanego w Toruniu polskiego dziennika. - Ponieważ spodziewany jest większy natłok ciekawych, którzy rozprawom będą się chcieli przysłuchiwać, termin odbędzie się na większej sali sądu przysięgłych, a publiczność wpuszczaną będzie tylko za biletami. O rabunek obwinioną jest dawniejsza kasyerka kantoru i obecnie jej mąż, a podówczas narzeczony”.

Tych rozpraw wcale nie było wiele. 2 listopada na ławie oskarżonych posadzono wspomnianego już mleczarza Kazimierza Maciejewskiego z Biskupic, jego żonę, byłą kasjerkę toruńskiego banku Elżbietę oraz brata tego pierwszego, Feliksa Maciejewskiego. Przesłuchano 65 świadków. Oskarżeni nie przyznali się do winy, a obserwatorzy - przynajmniej ci polscy - również nie byli o niej przekonani. Wyrok zapadł jednak już cztery dni po rozpoczęciu procesu.

„Proces o obrabowanie kasy w kantorze zamiany pieniędzy na głównym dworcu skończył się niekorzystnie dla oskarżonych - donosiła „Gazeta Toruńska”. - Mimo dzielnej obrony ze strony mecenasa p. Mielcarzewicza, który udowadniał, iż ani właścicielka kantoru pani Adam, ani żaden ze świadków nie zeznał wprost, że oskarżeni dopuścili się rabunku, sąd przekonany był o winie oskarżonych. Kaziemierz Maciejewski i żona jego, a dawniejsza kasyerka kantoru, skazani są każde na dwa lata, a handlarz Feliks Maciejewski na trzy kwartały więzienia”.

Zobacz też

Najmniejszy z psiaków, którego można zaadoptować z toruńskiego schroniska dla zwierząt, jest nieco większy od dłoni. Każdy - choć ma zupełnie inną historię - pragnie tego samego. Własnego kąta i odrobiny miłości. Jeżeli kiedykolwiek myśleliście o posiadaniu psa, to polecamy przygarnąć jednego z nich.

Psiaki do adopcji [GALERIA]

Nie wiemy z całą pewnością, czy pozostałość napisu na dworcu jest rzeczywiście reklamą kantoru. Literołap ma jednak bardzo wprawne oko, nadał pierwotne kształty już wielu majaczącym na toruńskich murach reklamowym cieniom. Nie mamy również stuprocentowego dowodu, że jest to reklama kantoru B. Adama, ale jest to prawdopodobne. Co do tego, że 105 lat temu policjanci i bankierzy głowili się nad tym, kto dokonał spektakularnej kradzieży na toruńskim dworcu, nie ma żadnej wątpliwości.

Prowadzony przez Adamów kantor na Dworcu Głównym działał co najmniej do 1919 roku. Z wydanej wtedy księgi adresowej można się dowiedzieć, że punkt był podłączony do sieci telefonicznej, miał numer 921. Jego właścicielką byłą wdowa Adam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska