Olsztyńska pod napięciem. Mieszkańcy nie szczędzą krytyki policji

Ludziom nie mieści się w głowie, że bracia S., „Bliźniacy” (15 i 17 lat), którym prokuratura postawiła zarzut zacierania śladów zabójstwa, „rządzą” na osiedlu.

„Robią za bohaterów”

- Puścili ich wolno i teraz chodzą po osiedlu jak bohaterowie, a inni chcą ich naśladować. To chora sytuacja - oceniają państwo Anna i Tomasz, mieszkający w jednym z bloków.
Rzeczywiście, zatrzymani zostali 20-letni Bartosz P. i 16-letni Piotr W., którym zarzuca się skatowanie na śmierć 45-letniego Piotra R. Bracia natomiast podejrzani są o czyny mniejszego kalibru. Starszy dostał dozór policji i zakaz opuszczania
kraju.
Okazją do dyskusji w kwestii bezpieczeństwa na osiedlu było spotkanie w świetlicy w poniedziałkowe popołudnie. Trwało dwie i pół godziny, a mieszkańców przyszedł tłum. Oprócz organizatorów, czyli dyrekcji ZGM, obecni byli też przedstawiciele Straży Miejskiej i policji. Mieli okazję posłuchać, czego boją się lokatorzy i jak oceniają ich pracę.
- Policyjny patrol to tylko rundkę wokół bloków zrobi i tyle go widziano. Policjanci nie zaglądają do środka, nie widzą, co dzieje się na klatkach - podnosili lokatorzy.
A dzieje się wiele. Dewastacje, bójki, podpalanie ulotek wyjmowanych ze skrzynek pocztowych, picie, dilowanie itp. Sprawcami często są nieletni. - Ja już dwukrotnie miałam podpalane drzwi mieszkania. Nie zgłaszam policji, bo się boję zemsty. Policja nic konkretnego nie zrobi, a szczeniaki później nie dadzą mi żyć - skarży się starsza kobieta z bloku socjalnego.

Posterunek nierealny?

Lokatorzy przypominają też sytuację z podpaleniem śmietnika na osiedlu. Gdy przyjechali municypalni, zostali obrzuceni kamieniami przez nastolatków. Wielu uważa, z Radą Okręgu Osiedla Bielawy na czele, że przy blokach socjalnych stworzyć trzeba całodobowy posterunek policji.
- To skomplikowana sprawa. Nie decyduje o tym ani komenda miejska, ani wojewódzka. Decyzję władna jest podjąć tylko Komenda Główna Policji - tłumaczy komisarz Janusz Kowalski, zastępca komendanta komisariatu Toruń-Rubinkowo. - Nie zgodzę się też z twierdzeniem, że policjanci nie zaglądają do wnętrza bloków. Zaglądają, ale nie o wszystkich naszych działaniach mieszkańcy muszą wiedzieć.
- Jeśli taka jest konieczność, to w sprawie posterunku będziemy pisali aż do Warszawy. My się pracy nie boimy - zapowiada tymczasem Jan Kwiatkowski z rady okręgu.
Bezpieczeństwo to nie jest jedyny problem dręczący Olsztyńską. Kolejnym są dewastacje. Powyrywane drzwi w klatkach, powyrywane kontakty, popisane, a częściowo wręcz zryte ściany klatek schodowych - to najczęściej dzieło nudzącej się młodzieży.
Przy ul. Olsztyńskiej miasto ma nie tylko bloki socjalne, ale i komunalne. W sąsiedztwie stoją też budynki Toruńskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Ich mieszkańcy również nie czują się bezpiecznie.
- Strach wyjść wieczorem. A i za dnia musiałam uciekać przed dzieciakami, które z dachu bloku socjalnego rzucały w przechodniów workami z wodą - skarży się pani Urszula, mieszkanka TTBS. 76-letni pan Marian, też z TTBS, nie widzi szans na poprawę bezpieczeństwa. - Będzie jeszcze gorzej - twierdzi. - Wzmożone patrole policji po morderstwie? Bez komentarza (i machnięcie ręką).
Zdaniem komisarza Janusza Kowalskiego, przy Olsztyńskiej nie jest tragicznie. - Niebezpieczniej jest na przykład na starówce - podkreśla.