Przepłynięcie wokół przylądka Horn, nazywanego często przez żeglarzy „Nieprzejednanym” to nie lada wyczyn. 17 lutego dokonali tego uczestnicy wyprawy zorganizowanej przez Toruńskie Stowarzyszenie Żeglarzy Morskich. W kierunku najdalej wysuniętego na południe punktu Ameryki Południowej wyruszyli z Torunia 11 lutego, by trzy dni później w argentyńskim porcie Ushuaia wejść na pokład 20-metrowego jachtu "Selma Expeditions". Rejs zaplanowano na 12 dni.
- Rejs ma charakter szkoleniowo-stażowy - mówił przed wyprawą Cezary Bartosiewicz, doświadczony toruński żeglarz morski. - Staż na jednostce o długości powyżej 20 metrów jest niezbędny do uzyskania stopnia kapitana jachtowego.
Torunianie płyną pod polską banderą. Na grotmaszcie powiewa flaga grodu Kopernika oraz bandera Toruńskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego.
W wyprawie biorą udział: Cezary Bartosiewicz (kapitan), Andrzej Bąkalski, Marian Frąckiewicz (toruński radny), Zbigniew Derkowski (dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Miasta w Toruniu), Jacek Wojciechowski, Zbigniew Fiderewicz (wiceprezydent Torunia), Błażej Rozmarynowicz i Witold Karbowski. Dla kapitana Bartosiewicza i Andrzeja Bąkalskiego Cape Horn to nie pierwszyzna, opłynęli go już po raz drugi. Dla reszty załogi było to prawdziwy chrzest.
W kulminacyjnym momencie wyprawy aura była dla toruńskich żeglarzy łaskawa. "Nieprzejednany", kierowani wprawną ręką kapitana opłynęli bez większych trudności.
- Selma prawą burtą przecięła trawers Cabo De Hornos - relacjonowali tuż po opłynięciu przylądka torunianie. - My oczywiście byliśmy na jej pokładzie, ale jeszcze wcześniej korzystając z pięknej słonecznej pogody zdeptaliśmy kawałek wyspy. Niektórzy w tej dziejowej chwili mieli kambuz. To jednak nie pozbawiło kuków zaszczytu i przyjemności odwiedzenia Skały. Godzinny desant sprawił, że kolorystycznie upodabniamy się do rdzennych mieszkańców Tierra del Fuego - Indian Yamana. Zapasy kremów z UV maleją w szybkim tempie, ale spoko damy radę, Witek coś wymyśli! Korzystając z dobrych warunków pogodowych, kierujemy dziób Selmy w kierunku Wysp Diego Ramirez. Bo to ten archipelag jest faktycznie końcem Ameryki Południowej! Pozdrawiamy i dziękujemy wszystkim, którzy trzymali za nas kciuki.
Warto wiedzieć
- Właścicielem jachtu, na którym płyną nasi żeglarze jest Selma Expeditions Sp. z o.o. z Wrocławia,
- Przylądek Horn (hiszp.Cabo De Hornos) to skalisty przylądek położony na wyspie Horn, w archipelagu Ziemi Ognistej (Chile). Stanowi on najdalej na południe wysunięty punkt Ameryki Południowej,
- Został tak nazwany przez holenderskiego żeglarza Willema Schoutena, który opłynął go jako pierwszy 26 lipca 1616. Nadał mu nazwę Kaap Hoorn na cześć miasta Hoorn, z którego pochodził.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?