Kontrakt wart był niecałe 80 mln, więc „gdaka” zapłaci niedoszłemu wykonawcy karę w wysokości 8 milionów naszych publicznych złotówek. Kontrakt został zerwany, bo niedawno, w kwietniu, Ministerstwo Infrastruktury i sama pani wicepremier Bieńkowska zapowiedzieli, że docelowo na polskich autostradach będzie obowiązywał system poboru elektronicznego, nie ma sensu więc rozbudowywanie bramek.
I świetnie, bo nie będzie koszmarnych korków pod punktami poboru. Problem w tym, że przetarg na te niepotrzebnie - jak się okazuje - rozbudowywane bramki rozstrzygnięty został w połowie lutego, czyli zaledwie półtora miesiąca przed ową kwietniową deklaracją o elektronicznym poborze.
I to jest może nawet jeszcze gorsze niż te 8 milionów bezsensownie wywalonych w błoto. Cała ta historia pokazuje, że nawet tak strategiczne inwestycje, jak autostrady, na które idą tak gigantyczne pieniądze, robione są na zasadzie jakiejś radosnej prowizorki. Dziś ładujemy miliony w bramki, jutro bramki zostawiamy i idziemy w system elektroniczny.
Czy naprawdę tworząc od podstaw polską sieć autostradową tak trudno było przewidzieć, że ten archaiczny system bramkowy nie ma sensu? Tym bardziej że auta ciężarowe korzystają z systemu elektronicznego już od dawna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?