Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatnie takie tango. Pożegnalny koncert Budki Suflera w Toruniu

Redakcja
Budka Suflera - trasa pożegnalnaBudka Suflera
Budka Suflera - trasa pożegnalnaBudka Suflera Sławomir Kowalski
Legenda polskiej muzyki rockowej kończy w tym roku swoją karierę. W Toruniu dała rewelacyjny koncert. Pożegnać się w takim stylu, to świadectwo ogromnej klasy.

- Przepraszam, ale czy będzie można zdobyć autograf? Niech mazną coś na szybko. Jak się nie uda, to trudno... - zagaja dziewczynę prowadzącą nas po schodach na trybuny jeden z fanów. Elegancki, ubrany w czarny płaszcz mężczyzna powyżej 60. - Nic nie obiecuję. Zapytam menadżerki - pada odpowiedź. Na pół godziny przed rozpoczęciem pożegnalnego koncertu Budki Suflera hala widowiskowo-sportowa jest już pełna w połowie. A strumień osób, które przechodzą przez wejście, nie przestaje płynąć. 5,5 tysiąca biletów wyprzedano na kilka tygodni przed występem.
[break]
Z głośników wciąż słychać ten sam komunikat: „Uwaga. Tylko dziś CD z pożegnalnej trasy koncertowej Budki Suflera w pakiecie Wierny Fan.” Pokolenia 50- i 60-latków, które w zdecydowanej większości zapełniają ustawione w sali krzesła, do kupna specjalnych albumów się jednak nie garną. Oni płyty zespołu mają w domu. Słuchali je po kilkaset razy. I to jeszcze w wydaniu winylowym. Na pamięć znają teksty największych przebojów legendy polskiego rocka. Głośniki znów ożywają: „Koncert rozpoczynamy za 10 minut...”
Na scenę wychodzą po kolei.
- Znowu w życiu mi nie wyszło... - zaczyna śpiewać Krzysztof Cugowski. Po „Śnie o dolinie” muzycy Budki Suflera serwują „Twoje radio” i „Bal wszystkich świętych”, podczas którego w hali przy ul. Bema publiczność po raz pierwszy zaczyna wspierać wokalistę w refrenach. Najgłośniej i najlepiej bawią się ci, którzy kupili najtańsze bilety, czyli te całkiem z tyłu - po 60 złotych. Cugowskiego przy mikrofonie zastępuje występujący na pożegnalnej trasie Budki Suflera gościnnie jej drugi wokalista Felicjan Andrzejczak.
- Ten utwór kilka dni przed wprowadzeniem stanu wojennego został ogłoszony utworem 1981 roku. Wobec tego, co w grudniu wydarzyło się w Polsce, jego tekst zyskał zupełnie nowy wymiar - zapowiedział wykonanie „Za ostatni grosz” klawiszowiec i autor większości przebojów zespołu Romuald Lipko. Zaraz później Andrzejczak śpiewa kolejno - rozpędzone „Nie wierz nigdy kobiecie”, „Noc komety” oraz „Jolka, Jolka pamiętasz...”. Wśród publiczności ekstaza. Las rąk z telefonami komórkowym w górze. Kiedy kończy śpiewać, owacja na stojąco.
Wraca Krzysztof Cugowski. Zespół cofa się o 40 lat do kompozycji, którymi rozpoczynał swoją karierę. „Powódź”, „Pieśń niepokorna”, „Cień wielkiej góry”. Jest mocno, rockowo. Po chwili grają kolejne przeboje. „Ratujmy, co się da”, „Jeden raz” i „Takie tango”. Ponad pięć tysięcy osób wstaje z siedzeń. Na koronie hali, gdzie jest nieco więcej miejsca, tańczą. „Cisza jak ta” na uspokojenie, a zaraz po niej monumentalny „Jest taki samotny dom”, w którym Krzysztof Cugowski oddaje żeńskie partie publiczności i przedstawia zespół. Mija 80. minuta koncertu.
- Dziękujemy, że byliście z nami tyle lat. Do widzenia! - mówi Lipko. Na scenie ponownie pojawia się Andrzejczak, aby razem z Cugowskim zaśpiewać „Piąty bieg”. W hali wszyscy już stoją. W loży VIP-ów tańczy nawet zastępca prezydenta Torunia - Zbigniew Fiderewicz. Nie sam. Publiczność nie daje muzykom Budki Suflera zejść ze sceny. Po raz kolejny grają „Bal wszystkich świętych” i znikają. Tłum nie przestaje skandować: „Jeszcze jeden!”. Brawa nie milkną, więc wracają. - Ale to naprawdę „Tylko jeden” - mówi Cugowski. Rozbrzmiewa znów „Takie tango”.

Moim zdaniem
JUSTYNA WOJCIECHOWSKA-NARLOCH:
W sobotni wieczór, 6 grudnia stało się coś, co wyjątkowo rzadko dzieje się w weekendy. Spora część miasta tuż po godz. 18 stanęła w korkach, na ulicach zrobiło się ciasno. Wszystko za sprawą prawdziwych tłumów, które ciągnęły na pożegnalny koncert Budki Suflera. Ten odbywał się we wciąż pachnącej nowością hali widowiskowo-sportowej przy ul. Bema. Tym, którzy mieli bilety na imprezę trudno się dziwić, że chcieli dotrzeć jak najbliżej hali. Szkoda tylko, że działo się to wszystko w mocno nerwowej atmosferze, przy ogłuszającym dźwięku klaksonów. Po raz kolejny pokazaliśmy, że uprzejmość na drodze to dla wielu kierowców duży problem, pojęcie absolutnie nieznane. Naprawdę przykro było patrzeć na zdenerwowanych ludzi, którzy wzajemnie blokowali sobie wyjazd, mrugali światłami i trąbili. Po co to wszystko, nie mam pojęcia.
W tym nowym tygodniu życzę sobie i Państwu więcej tolerancji. Przecież nic się nie stanie jeśli pozwolimy komuś zmienić pas na jezdni, przepuścimy pieszych na przejściu czy ustąpimy pierwszeństwa komuś wyjeżdżającemu z bocznej drogi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ostatnie takie tango. Pożegnalny koncert Budki Suflera w Toruniu - Nowości Dziennik Toruński

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska