Oszust z Torunia naciągnął znajomych na 124 tys. zł! Idzie za kraty, ale czy odda pieniądze?
Szanse na to wydają się na razie marne. Formalnie bowiem, o czym przekonał się już komornik zajmujący panu M. bankowe konto, mężczyzna jest goły jak przysłowiowy święty turecki. Wyrokiem Sądu Rejonowego w Toruniu, niedawno opublikowanym na portalu orzeczeń, pan M. za oszustwa skazany został na 2 lata bezwzględnego wiezienia. Kara słuszna, ale problemów finansowych osób oszukanych to nie rozwiązuje.
Tak powstawał most tymczasowy w Toruniu w 1992 roku
Jak panu M. udało się naciągnąć znajomych na tak duże pożyczki, których im nie zwrócił? Działał z wyrachowaniem, dbał o wizerunek i tzw. legendę. "W relacjach towarzyskich sprawiał wrażenie osoby majętnej, miał dobre ubrania, motocykl, samochód. Opowiadał, że miał na koncie obrót około 1 mln złotych, proponował inwestycje w nowoczesne linie kolejowe" - odnotowano w aktach Sądu Rejonowego w Toruniu.
Tak nas oszukują mechanicy
Pan M. twierdził, że zajmuje się sprowadzaniem samochodów zza granicy i biznes świetnie mu się kręci. Jego pierwszą ofiarą był pan Marcin, którego poznał... na podwórku. Tak! Po prostu razem bawiły się ich dzieci. Oszust wkradł się w łaski nowego znajomego do tego stopnia, że panowie razem umawiali się na grille. A przy takich okazjach, wiadomo, łatwiej na luzie porozmawiać o interesach. Pan M. o swoich samochodowych okazjach mówił często. Często też na gwałt potrzebował pożyczki: 600 zł, 10 tys. zł, 20 tys. zł i więcej. Na początku jednak oddawał i to z obiecanym naddatkiem (10 procent).
Polaków stać tylko na te marki aut. Które są najpopularniejsze?