PAD i paradygmat, czyli jak prezydent Duda walczył o wiele a nie osiągnął nic. Komentarz

Ten prezydent to ma jednak szczęście. Kolosalne. Przecież gdyby nie koronawirus, który całkowicie wypełnił polskie media, spychając inne tematy na bok, pewnie długo deliberowano by nad tym, jak rozegrał sprawę rekompensaty dla mediów rządowych. Jakiż to piękny temat do analiz! Te zwroty akcji, ta dramaturgia, wreszcie finał godny rasowej farsy. W piątek w nocy, na kilkadziesiąt minut przed terminem, prezydent Duda informuje, że ustawę jednak podpisze, tłumacząc coś o potrzebie resetu w sporach wokół TVP. Na tym samym briefingu, na którym prezydent i premier stali na podwyższeniu, obok, poza podwyższeniem, w miejscu dla kelnerów stali Witold Kołodziejski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, ciała bądź co bądź konstytucyjnego, oraz Krzysztof Czabański, szef Rady Mediów Narodowych, ciała kompletnie zbędnego. I ten drugi poinformował, że członkowie RMN głosują w sprawie odwołania prezesa Kurskiego i już czworo z pięciu jest „za”.

Cały ten żenujący spektakl potwierdził przecieki, według których prezydent uzależnił podpis od wyrzucenia Kurskiego z fotela prezesa TVP. Potem w ciągu kilkudziesięciu godzin dowiadujemy się, że Jacek Kurski, wciąż jeszcze urzędujący prezes, oraz Mateusz Matyszkowicz, członek zarządu TVP, wysłali wniosek do rady nadzorczej TVP o zawieszenie Marzeny Paczuskiej, czyli człowieka Dudy w zarządzie. Tu już żadnego gadania na okrągło nie było. Z cytatów opublikowanych przez prorządowy portal w polityce.pl wynika, że Kurski z Matyszkowiczem pojechali ostro: zarzucili Paczuskiej brak kompetencji menadżerskich, narażanie spółki na straty, a także to, że miała dezinformować prezydenta w sprawach TVP, czyli obarczyli ją odpowiedzialnością za napięcia między pałacem prezydenckim a telewizją. Jeszcze później okazało się, że dobry znajomy Kurskiego, Macie j Łopiński, zostanie p.o. prezesa, a sam były prezes będzie doradcą zarządu, czyli jak stwierdził Jacek Kurski, nic się nie stało, poza tym, że mamy nowego prezesa. Obserwatorzy życia politycznego niech sami rozstrzygną, czy Jacek Kurski tak koncertowo ogrywając prezydenta upokorzył go, czy jedynie ośmieszył.

Na tym jednak nie koniec. Tłumacząc swe wątpliwości prezydent mówił m.in. „czy nie powinny być zmienione paradygmaty, czy nie powinien być ten podział (pieniędzy z rekompensaty- rw) bardziej przechylony w stronę radia. Do tej pory paradygmat był taki, że TVP bierze lwią część, a dla reszty są ochłapy. W 2017 roku KRRiT podzieliła 980 mln rekompensaty tak, że TVP dostała łącznie 860 mln, dla Polskiego Radia zostało 62,1 mln, a dla 17 stacji regionalnych 57,7 mln. W 2019 podział był jeszcze ciekawszy: z 1,26 mld TVP dostała 1,12 mld, PR 60 mln, a regionalne stacje 72,7 mln.

Bardzo więc byłem ciekaw, jak teraz KRRiT podzieli te 1,95 mld. Długo nie trzeba było czekać. Już w czwartek, 12 marca KRRiT poinformowała o podziale: ze 1,95 mld zł TVP dostanie 1,71 mld. Polskie Radio dostanie ponad dziesięć razy mniej: 119,2 mln a stacje regionalne: 119,3 mln. Krajowa Rada zobowiązała jednocześnie do tego, żeby zarząd TVP przeznaczył co najmniej 400 mln na oddziały terenowe, przy czym 270 mln pochodzić ma z rekompensaty, a 130 mln z normalnych wpływów abonamentowych. Tak oto skończył się apel prezydenta Dudy o bardziej równy podział pieniędzy. Nikt nie potraktował go poważnie.