Pani Aurelia Liwińska to jedna z najstarszych osób w regionie i kraju. Swoje 107. urodziny obchodzi w środę, 24 lipca, w rodzinnym gronie. Ściśle rodzinnym, co jednak nie znaczy, że kameralnym...
- Po prostu jest nas dużo - śmieje się pani Maria, córka opiekująca się seniorką w Toruniu. - Mama doczekała się 10 wnuków, 17 prawnuków i już praprawnuków. Na tegoroczne urodziny rodzina zjeżdża z różnych zakątków kraju, ale i Europy, bo rozsiało nas trochę po świecie...
107. urodziny pani Aurelii. Jak się czuje seniorka? Jak będzie świętować?
Panią Aurelię Czytelnicy "Nowości" dobrze znają z naszych łamów. Niedawno opisywaliśmy, jak seniorka przygotowała urodzinową niespodziankę swojej młodszej przyjaciółce - obchodzącej 50. urodziny Irminie Marcinkiewicz. Panie przyjaźnią się od lat - młodsza stała się już wręcz członkiem rodziny, a jednocześnie - swoistym pijarowcem szacownej jubilatki.
Na łamach "Nowości" opisywaliśmy też poprzednie urodziny torunianki i jej wyprawy. Przypomnijmy, że w zeszłym roku pani Aurelia urodziny obchodziła na Barbarce, zaskakując wszystkim formą i wigorem. Kilka lat temu natomiast, świętując 102. rocznicę urodzin, wyruszyła samolotem do Warszawy z lotniska w Bydgoszczy - lot był spełnieniem jednego z jej marzeń.
Jak obecnie czuje się seniorka? - Dni teraz bywają bardzo różne - nie kryje pani Maria. - Dziś na przykład (poniedziałek, 22 lipca) mam czuje się dobrze, ma też dobre samopoczucie; ubrała się elegancko. Ale bywają dni, gdy kłopoty zdrowotne i różne ograniczenia (ruchu, mowy) dają jej się we znaki. Ponieważ jest tego w pełni świadoma, dobrze tego nie znosi. Przez całe życie była towarzyska, pełna wigoru, lubiła "pogwiazdować".
Licząc się z ograniczeniami zdrowotnymi Jubilatki, w tym roku bliscy zorganizowali urodziny pani Aurelii w ściśle rodzinnym gronie. Zaplanowali na środę uroczysty obiad w jednej z toruńskich restauracji. Przybywają jednak na niego członkowie rodziny z różnych stron.
-Na przykład rodzina z Irlandii dociera do Torunia camperem. Przylecieć nie mogą, bo zabierają ze sobą psy. Dla nich to także pewna przygoda - opowiada pani Maria. -Spodziewany się też części przynajmniej prawnuków. Z tej siedemnastki najstarsza jest 28-letnia prawnuczka, lekarka. O rok młodsza prawnuczka natomiast już jakiś czas temu została mamą i mieszka we Wrocławiu. To za jej sprawą mama doczekała się już dwóch praprawnuków.
Redakcja "Nowości" dołącza się do najserdeczniejszych życzeń dla pani Aurelii. Jest nam tym bardziej miło, że jak przekazują jej bliscy, seniorka od wielu lat jest Czytelniczką "Nowości" i nadal do naszej gazety zagląda. A zatem - 200 lat pani Aurelio!
Więcej informacji z Torunia i okolic przeczytasz >>>TUTAJ<<<<
Od Wołynia do Torunia, czyli historia życia pani Aurelii Liwińskiej
Pani Aurelia urodziła się w 24 lipca 1917 roku w majątku Kołbanie na Wołyniu w patriotycznej, polskiej rodzinie. Była piątym dzieckiem Aliny z Kurowskich i Mariana Zaleskiego herbu „Dołęga”. Wychowywała się w środowisku wielokulturowym, wielowyznaniowym.
Już jako trzyletnia dziewczynka przeżyła utratę ukochanego ojca, który został zamordowany podczas wojny polsko-bolszewickiej, w sierpniu 1920 r., została więc półsierotą. W kolejnych latach otrzymała staranne wykształcenie: skończyła szkołę podstawową, gimnazjum i pensję dla panien.
Radosny okres jej młodości został przerwany przez wybuch II wojny światowej, okupację sowiecką, a później niemiecką. Przeżywała więc gehennę dwóch niewoli: sowieckiej i niemieckiej. Jako dwudziestokilkuletnia dziewczyna dzieliła wyjątkowo dramatyczny los polskich rówieśników. W 1943 roku przeżyła rzeź wołyńską, dalsze lata spędziła w Generalnej Guberni wraz z matką i dwójką dzieci, którymi się opiekowały.
Aż do upadku Powstania Warszawskiego przebywała w Kobyłce pod Warszawą. Po zakończeniu II wojny światowej układała życia na nowo. Zamieszkała w Iwicznej, gdzie poznała przyszłego męża - Czesława Liwińskiego, który powrócił z niewoli niemieckiej.
Pani Aurelia opowiada, że po śmierci matki mężczyzna przyszedł do niej i powiedział wprost: „Pani nie ma nikogo, ja wróciłem z niewoli niemieckiej. Może połączymy swoje losy i pójdziemy dalej?” Ślub wzięli 26 grudnia 1945 roku i razem przeżyli 53 lata!
Tym sposobem w 1946 roku już z mężem Czesławem Liwińskim nasza bohaterka osiedliła się w miejscowości Okonek. Małżonkowie doczekali się czworga dzieci oraz dziesięciorga wnucząt, kilkunastu prawnucząt i dwóch praprawnuków. Po śmierci męża w 1998 roku pani Aurelia zamieszkała z córką w Toruniu.
Polecamy na Facebooku:
Pani Aurelia zawsze była osobą niezwykle żywotną, pogodną i radosną. Powtarzała, że gdy człowiek jest smutny, to jest nielubiany, nie ma przyjaciół. Wyznaje zasadę: „Śmiej się z ludźmi, płacz tylko w ukryciu; bądź lekki w tańcu, ale nigdy w życiu”. Jeśli chodzi o codzienne nawyki, to... przez długie lata naleweczki nie odmawiała. Zawsze lubiła też spacery (teraz to trudniejsze).
Warto podkreślić, że torunianka zawsze też była i jest osobą tolerancyjną, o otwartym umyśle. Przez całe życie przyświecała jej zasada, że istota człowieczeństwa zawiera się w zbiorze właściwości moralnych i etycznych - niezależnych od koloru skóry, przekonań politycznych, narodowości czy wyznania religijnego.
-Do dziś też mama zainteresowana jest tym wszystkim, co dzieje się na świecie, w kraju, w jej najbliższym otoczeniu. Śledzi informacje i dyskutuje, gdy tylko jest w formie - podkreśla pani Maria.
Debata Harris-Trump. Kto wygrał przedwyborcze starcie?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?