Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piękne i groźne widowisko pod koniec lutego 1871 roku

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Obraz Teodora Jacobiego przedstawia zerwanie toruńskiego mostu w 1853 roku. 18 lat później groźne widowisko musiało wyglądać podobnie
Obraz Teodora Jacobiego przedstawia zerwanie toruńskiego mostu w 1853 roku. 18 lat później groźne widowisko musiało wyglądać podobnie Archiwum Muzeum Okręgowego w Toruniu
Lody na Wiśle ruszyły niespodziewanie w poniedziałek o godzinie 13. Zaskoczeni ludzie w panice uciekali do brzegu. Chwilę później z głośnym trzaskiem zawalił się most.

Wyobraźmy sobie jeszcze raz, że mamy zimę. Srogą, taką, jaka powinna być w lutym. Jest biało, Wisły nie widać, rzekę pokrywa bowiem gruba warstwa lodu. Korzystają z tego przechodnie, którzy mogą dotrzeć do położonego na drugim brzegu dworca kolejowego, omijając zatłoczony most. Do tego obrazka dodajmy jeszcze kilka elementów: jest poniedziałek, 27 lutego 1871 roku, do Torunia dotarła właśnie wieść o tym, że dzień wcześniej w Wersalu zostało podpisane wstępne porozumienie kończące zwycięską dla Niemiec wojnę z Francją. Miejscowi Niemcy świętują, Polacy patrzą na to z dystansem. Po południu oczy wszystkich i tak kierują się na rzekę.
[break]

Staruszek uciekł śmierci

„Pięknego, ale strasznego wypadku było dziś świadkiem miasto nasze – pisała 144 lata temu „Gazeta Toruńska”. - O godzinie pierwszej z południa ruszyły lody na Wiśle. Tej chwili jeszcze około ośmnastu ludzi znajdowało się na lodzie, chcąc przejść na drugą stronę; zdążyli przecież wrócić do brzegu; najcięższy był powrót pewnemu staruszkowi, ale uszedł śmierci w lodowej fali. Tuż z ruszeniem lodu zerwały się krawędzie mostu, w części, środkowej; obie poręcze i prawdopodobnie z niemi belki poprzeczne (z daleka trudno to okiem rozróżnić) po kilku minutach oporu strasznemu żywiołowi, złamały się i trzy przęsła usunęły się zupełnie. Na nadbrzeżnej izbicy piętrzył się lód z tak wielką siłą, iż górę utworzył; od czasu do czasu kawały lodu spadały na poręcz nadbrzeżną, gdzie przed chwilą jeszcze stała gromada ludzi. Po półgodzinnym spływie kry, lód znowu się zatrzymał.
Wielka to strata dla miasta ono zerwanie komunikacyi z Bydgoszczą, Kujawami, Warszawą, Poznaniem, Berlinem. Gdańskiem i Zachodem. Tylko mostem Czczewskim jeszcze przedostać się można na lewy brzeg Wisły, okrążając mil kilkadziesiąt. Na tydzień przynajmniej pozostaniem bez dzienników i listów”.
Rzeczywiście, 1 marca na pierwszej stronie gazety pojawiło się puste miejsce z adnotacją, że do chwili zamknięcia numeru, nie nadeszły kursy giełdy berlińskiej.Następnego dnia rano lód ruszył ponownie, zabierając ze sobą resztę mostu.
„Pęd wody i lodu był tak silny, że belki łamały się jak zapałki, a szyny żelazne któremi były spojone nadbrzeżne przęsła jak drzazgi – informował polski dziennik. - Trzask był podobny do łamania się konarów dębowych od orkanu, a niekiedy można go było przyrównywać do grzmotu. Widok był wspaniały, lecz straszny zarazem; prawie całe miasto wyległo nad brzeg przyglądać się walce rozhukanego żywiołu. O godzinie 10 runęła nareście i połowa mostu zwodzonego, dla przepuszczania statków, i tylko druga jego połowa stanowi szczątek budowy, który się oparł zniszczeniu. Woda urosła znacznie; do 22,5 stóp. Pociąg południowy przybywający z Bydgoszczy nie mógł się dostać do dworca, gdyż woda zalała tamę, na której położona jest kolej żelazna”.
Była to jedna z największych powodzi, jakie nawiedziły Toruń. Pamiątkę po niej można dziś zobaczyć na murze obronnym, który jednak 144 lata temu miasta przed żywiołem nie osłonił.

Czółno na Mostowej

„Woda weszła mostową bramą do miasta, tak że czółnem na Mostówkę wjechać było można – donosiła gazeta na początku marca 1871 roku. - Już poprzednio poszedł most na Starej Wiśle; wczoraj winda celna przez wodę zabraną została, także do domku gdzie mostowe pobierano weszła woda. Szynkownie nad Wisłą położone pomiędzy Białą a Panieńską bramą (Łazienną a Klasztorną - red.) zalane niemal pod dach. Śmielsi próbowali wczoraj przeprawić się łódkami pomiędzy krą na dworzec, którego ogród także zupełnie jest podobno zalany; da się taka przeprawa uskutecznić tylko w chwilach kiedy kra idzie niezbyt gęsto. Także tama kolejowa w kilku miejscach od dworca ku Bydgoszczy przerwana, a przynajmniej nadpsuta. Wczoraj tam robiono naprawy, a dziś pociągi już miały znów mieć otwartą komunikacją”.
Jak już wspomnieliśmy, fala powodziowa z 1871 roku była jedną z najwyższych, jakie dotarły do toruńskich murów. Upamiętnia ją jedna z tabliczek przy koszarach racławickich. Przy tych znaczkach warto się na chwilę zatrzymać. Niektóre z nich, te z samymi datami i stanami wody, pochodzą jeszcze z XIX wieku. Zostały częściowo zniszczone podczas konserwacji, kiedy zniknęły z nich niemieckie napisy. Reszta jest zdewastowana przez wandali, a ta upamiętniająca powódź z 1871 roku, najwyraźniej obarczona błędem. Wskazuje ona poziom wody z - tu cytat - dnia 11 marzec 1871 roku. Zgodnie z zasadami języka polskiego powinno być raczej napisane „dnia 11 marca”. To jednak jest tylko szczegół. 11 marca 1871 roku wielka fala była już tylko wspomnieniem. Woda dość szybko opadła. Od 9 marca na łamach „Gazety Toruńskiej”, na których wcześniej królowały opisy kataklizmu, prym zaczęła wieść dyskusja na temat organizacji przeprawy tymczasowej i odbudowy mostu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska