Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pielucha na gołe tyły Dody

Artur Szczepański
Jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy - z korzyścią dla kraju, przyznaję - zostać politykiem, bo ten zawód (nie mówcie mi, że chodzi o powołanie) to w większości cała seria upokarzających początków i zakończeń. Wielu ludzi w rządzie, a także w parlamencie, uważa, że mają świetną robotę i gdyby nie wyborcy, mogliby to robić do końca życia. To przeświadczenie ma ścisły związek z ich bolesnymi upadkami i jest gorsze niż słodkie wino, góralska muzyka, skarpety w sandałach, o akwizytorach bankowych nie wspominając.

Jakby na dowód tego, posłanka Pielucha (imię i pierwsze nazwisko znane redakcji i raczej bez znaczenia) przemówiła - tak, przemówiła, bo parlamentarzyści po wyborach zapominają mówić: „Powinniśmy wymagać od ateistów, prawosławnych czy muzułmanów oświadczeń, że znają i zobowiązują się w pełni respektować polską Konstytucję i wartości uznawane w Polsce za ważne (...) Niespełnienie tych wymogów byłoby równoznaczne z deportacją”. Nie żal mi posłanki, bo zamiast skorzystać z okazji i milczeć, jak to robi część jej koleżanek i kolegów, postąpiła dokładnie, jak mój przyjaciel z podstawówki, który, odurzony klejem, w czasie naszych wspólnych wagarów w poznańskiej palmiarni wskoczył półnagi pomiędzy gęsto nasadzone kaktusy. „Wydawało mi się, że to dobry pomysł” - wyznał, gdy prowadziliśmy go pokrwawionego do stacji pogotowia ratunkowego. Historyjka być może nie do końca tłumaczy zachowanie autorki kontrowersyjnej wypowiedzi o lojalkach i deportacjach dla niewierzących oraz innowierców, ale sadzę, iż mechanizm działania mógł być całkiem podobny.

Po takim dictum posłanki zasiedliśmy w gronie znajomych do wypełnienia wniosków deportacyjnych, licząc na lepsze miejsce w wagonach i niczym nieskrępowany wybór kraju docelowego, gdy na scenie nagle pojawiła się Doda z tortem, którego kawałek z gracją podała prezydentowi Dudzie. Chwilę po tym piosenkarka Rabczewska - jak zapewne napisał w raporcie funkcjonariusz BOR - zaprezentowała niezabezpieczone odzieżą, lub jak mówią Francuzi de sous, tyły, których nie zawahała się i słusznie użyć. Drobne, na pierwszy rzut oka, etymologiczne różnice pomiędzy pseudonimem Doda a nazwiskiem Duda i paru innych słów na „d” niczego nam nie tłumaczą, poza tym, że artystka dobrze wypada również podczas manewru odwrotu, w przeciwieństwie do posłanki Pieluchy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska