- Mnie zatrzymali przy ulicy św. Józefa już 12 grudnia, jakoś o 23.30 - wspomina Wiesław Cichoń, jeden z pierwszych działaczy „Solidarności” uwięzionych 33 lata temu w związku z wprowadzeniem stanu wojennego. - Na komisariacie przy Wałach, dokąd mnie przewieźli, było jeszcze pusto. Ruch zaczął się dopiero pół godziny później.
[break]
Cele dawnego aresztu powiatowego zapełniły się bardzo szybko. W nocy zatrzymani zostali zapędzeni do samochodów, przykuci kajdankami do siedzeń i wywiezieni. Jak się później okazało, eskortowana kolumna pojechała na toruńskie lotnisko, gdzie wszystkich czekał dłuższy postój. Wśród osób trzymanych tam w niepewności były również kobiety.
- Nie wiedzieliśmy, co z nami dalej zrobią, czy nie wywiozą gdzieś na wschód - wspominała tamtą mroźną noc Krystyna Kuta, „Kika”.
Rano konwój ruszył jednak na zachód. Najpierw do Potulic, gdzie zostali uwięzieni mężczyźni, a później do Fordonu, gdzie bramy więzienia zatrzasnęły się za kobietami. Opozycjonistki zostały tam przetransportowane autobusem z napisem „wycieczka” i strażnikami, którzy z bronią w rękach stali przy drzwiach.
- W Potulicach wjeżdżało się najpierw w jedną bramę, później była druga, za nią czekał na nas szpaler funkcjonariuszy z bronią i psami - mówi Wiesław Cichoń. - Zawieźli nas do ostatniego bloku i posadzili po zewnętrznej stronie, żebyśmy nie mieli kontaktu z otoczeniem.
W Potulicach Wiesław Cichoń dwa razy trafiał do izolatki.
- Był taki zwyczaj, że o godzinie 22 robiliśmy tak zwany capstrzyk wieczorny - opowiada. - Otwieraliśmy okna i śpiewaliśmy hymn oraz pieśń „Wszystkie nasze dzienne sprawy”. Ja mam donośny głos.
Między innymi dlatego jeden z capstrzyków zakończył się interwencją ochrony więzienia pod dowództwem zastępcy jego komendanta. Opozycjonista powiedział, co o nich myśli, po chwili więc znalazł się poza celą.
Wiesław Cichoń został pod koniec lutego 1982 roku przewieziony do obozu w Strzebielinku, na wolność wyszedł 10 grudnia, niemal rok po zatrzymaniu.
Tym wszystkim, którzy 33 lata temu udowodnili w Potulicach, że nie da się zabić nadziei wyrosłej z pragnienia wolności, należy się pamięć. Jej dowodem powinna być chociażby pamiątkowa tablica.
Apel w tej sprawie wystosował właśnie jeden z więźniów Potulic, dziś wicemarszałek Senatu Jan Wyrowiński. W komitecie organizacyjnym znaleźli się ponadto: Bolesław Magierowski, Bogdan Koszuta, Andrzej Musielak, Jan Perejczuk, Jan Raczycki, Antoni Stawikowski, Tomasz Szałecki, Stanisław Śmigiel, Józef Ziemer.
Po 33 latach Polska jest innym krajem. Zupełnie inne są w niej służby więzienne. W sobotę o godzinie 17.40 na antenie TVP Bydgoszcz będzie można zobaczyć film Mirosława Rogalskiego o Krystynie Kucie. Sceny do niego kręcone były m.in. w fordońskim więzieniu, w którym 13 grudnia 1981 roku „Kika” została zamknięta. Kiedy przyjechała tam po latach z ekipą filmową, witana była jak bohaterka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?