Plakaty na widoku przez złośliwego wandala

Po kampanii wyborczej w Toruniu nie ma śladu. Miasto zostało uwolnione od zdjęć polityków! - tak przynajmniej twierdzą służby miejskie, odpowiedzialne za powyborcze porządki.

Ze słupa ogłoszeniowego przy rondzie Pokoju Toruńskiego uśmiecha się niedoszły radny sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego Przemysław Kuczkowski (PO). Charakterystyczny liść Czasu Gospodarzy wypatrujemy na słupie w centrum miasta. Do niedawna nad PoloMarketem przy ul. Lecha wisiał baner jednego z kandydatów Sojuszu Lewicy Demokratycznej. - Sprzątnięty! - precyzuje Czesław Degórski, wiceprezes spółdzielni mieszkaniowej „Kopernik”, która administruje pawilonem. Zastrzega przy tym. - Nie my wieszaliśmy baner!

<!** reklama>- Chwilę temu rozmawiałem z Miejskim Zarządem Dróg, nie ma plakatów w pasie drogowym, ale pewnie „Nowości” mają coś w zanadrzu... - mówi niepewnie Andrzej Szefler, wicedyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej, który w imieniu prezydenta miał zadbać o powyborcze sprzątanie miasta.

Do 21 grudnia komitety wyborcze miały czas na sprzątnięcie plakatów. Nie wszystkie zniknęły, o czym pisaliśmy. Po wyznaczonym terminie zgodnie z prawem o porządek powinien zatroszczyć się prezydent miasta. Ekipy Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania miały uwolnić miasto od twarzy polityków, a rachunek za sprzątanie powędrować do komitetów wyborczych. - Nie wysłaliśmy ani jednego, z tego co wiem, MZD również nikogo nie obciążył - podaje Andrzej Szefler. - Telefoniczne interwencje poskutkowały - uważa.

- Gdy tylko mróz zelżał, zakleiliśmy lub usunęliśmy wszystkie nasze plakaty wyborcze - przekonuje Miłosz Dobrzyński, menedżer Agencji Promocyjno Reklamowej Nowa, która obsługiwała kampanie wyborczą większości komitetów z Torunia. - Jeśli jakiś plakat wylazł spod innych, to pewnie przez jakiegoś wandala.