Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po co nam szkoły? FELIETON "CAŁY TEN POP" o tym, co by się właściwie stało, gdyby zlikwidowano podstawówki

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Polska Press

"Wakacje minęły, uleciały jak chmurki na niebie. Dzieci plecaki wzięły i biegną szkoło do Ciebie" - plecie poeta radosny w durnym wierszyku na szkolną akademię. A mi się nasuwa jedno pytanie i to wcale nie związane ze strajkową bieżączką, za to fundamentalne i obrazoburcze bardzo: co by się właściwie stało, gdyby tak w ogóle zlikwidować szkoły podstawowe?

No jasne, nie miałby się kto zająć dziećmi, bo to zawsze główny i jedyny problem rodziców, kiedy w szkołach jest jakieś wolne. Ale co by się stało tak edukacyjnie i wychowawczo?

Zacznijmy od wiedzy, którą młódź w szkole wchłania i wchłania, dokładnie tak samo jak sto lat temu. A świat się zmienił. Nigdy wcześniej wiedza dla człowieka nie była tak dostępna, bo przyszło nam żyć w czasach internetowego potwora. I jakby tak szkołę zastąpił internet i rodzice, to co by się zmieniło? Spora część generacji nie ogarniałaby oczywiście tajemnic gramatyki, historii Jagiellonów czy rzek Afryki, ale umówmy się, że i tak nie ogarnia. Ale ma za to w sieci ukochaną rozrywkę, która sama napędza do zdobywania wiedzy, bo wymaga jakichś tam kompetencji cyfrowo-literowych. Każdy anglista szczery zna dzieciaki, które zaczęły grać w międzynarodowe sieciówki i nagle angielski opanowały w trymiga...

I jasne, problemem byłaby grupa, która odczuwa realny głód wiedzy, choć pewnie byśmy się zdziwili, jaki to jest niewielki procent. Ale tak swoją drogą, jak jej obecnie pomagamy? Przypadkowymi kołami zainteresowań, tresującymi do testów?

Umiejętności funkcjonowania w życiu codziennym, od spraw użytecznych po uczestnictwo w demokracji? Nauka myślenia, dyskusji i wyrażania opinii? Zapomnijcie. Szkoła to dziś archaiczna instytucja represyjno-nakazowa, która ma jeden cel – zrealizować podstawę programową. I nieważne, że między przedmiotami nie styka, że chaos i megabajty niepotrzebnych danych.

Wychowanie? Jasne… Tylko pokażcie mi rodzica współczesnego, który po reprymendzie ze strony szkoły przemyślał temat, położył uszy po sobie i się nawrócił. Nie, rodzic łączy się z dzieckiem w bólu i wyklina głupich nauczycieli. Oczywiście szkoła jest potrzebna państwu, żeby wychowywać dziatwę w duchu odpowiednim. Tyle, że to często mniej wychowanie, a bardziej manipulacja.

Przesadzam? Jasne, taki żarcik i prowokacja niecna na początek września. Choć to, że nasz system szkolny to kawałek starego puzzla uparcie wciskany do nowego obrazka, żarcikiem już nie jest.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska