Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po Kolumbusie i jego Wałach zostały tylko wspomnienia i fotografie [Album Rodzinny]

Jan Baranowski
Pierwsza Komunia święta Janka Baranowskiego i Irka Lichoty. Zdjęcie z 1960 roku
Pierwsza Komunia święta Janka Baranowskiego i Irka Lichoty. Zdjęcie z 1960 roku Z archiwum Jana Baranowskiego
W czasie drugiej wojny światowej trapiła ludzi wielka bieda, panował wszędzie wszechobecny głód. Dotyczyło to również Czernikówka Wały.

W czasie wojny olejarnia działała w skromniejszym zakresie z uwagi na niemiecki terror. Głodni obcy ludzie pojawiali się u dziadka o pomoc. Rozdawał im wytłoki rzepakowe, które uchroniły ich od straszliwego głodu, a może i śmierci.

Po wojnie dziadek Kamiński z reformy rolnej otrzymał przydział na 8 hektarów ziemi ornej i 1 hektar nieużytków (torfniaki) z opuszczonych poniemieckich gospodarstw w Skrzypkowie. Budynek mieszkalny i zabudowania gospodarcze były przydzielone dla dwóch rodzin, było to złe rozwiązanie.

W czasach PRL popularny był dowcip o milicjancie, który przeskoczył przez ladę Peweksu i poprosił o azyl. W sumie trudno mu się dziwić. Dla wielu sama wizyta w tym sklepie była niezapomnianym przeżyciem. W pamięć wżerał się chociażby sam jego zapach tak różny od tego, co pod tym względem oferowały sklepy z produktami krajowymi. A skoro już o zapachach mowa, to pani Sylwia Dullin, nasza chodząca encyklopedia Torunia wspominała niedawno przedwojenny sklep ze słodyczami przy u. Mostowej, z którego przed świętami tak bardzo pachniało czekoladą, że woń ta docierała aż na Szeroką.Zobacz także:Niepublikowane zdjęcia Torunia z lat 70. Osiedla w budowie, drzewa przy ulicachUroki dzieciństwa w latach 90. Kto się odnajdzie na archiwalnych zdjęciach?Dziś zapraszamy Państwa na spacer po toruńskich sklepach, które już na ogół fizycznie nie istnieją, ale na pewno mocno zapadły w pamięci tym, którzy robili w nich zakupy w latach 90., 80., czy 70.Wiele osób z pewnością tak miło wspomina Salon Muzyczny z ul. Szewskiej. Tu widzimy jego witrynę na zdjęciu z lutego 1996 roku.tekst: Szymon Spandowski

Toruńskie sklepy z tamtych lat. Pamiętacie? [Zdjęcia]

Władza ludowa narzucała system sowietyzacji agrarnej. Od początku chciano chłopa przyzwyczaić do kolektywizacji wsi. Wszystkie pozostałe duże gospodarstwa poniemieckie w Skrzypkowie zostały podzielone podobnie. Mniejsze, które były o powierzchni ziemi poniżej 10 hektarów, przydzielano jednej rodzinie. Małe gospodarstwa były uboższe co do zabudowań (budynki pod strzechą) i sprzętu gospodarczego.

Szybko przystąpiono do przymuszania chłopów, aby tworzyli socjalistyczne rolnicze spółdzielnie produkcyjne. Ludność wiejska mocno trwała przy samodzielnych rodzinnych gospodarstwach, ale to nie znaczyło, że byli wrogo nastawieni do sąsiedzkiej wzajemnej pomocy. Mieli chłopski rozum i gdy była taka potrzeba, to organizowali wspólne działania dla dobra ogólnego. Poszczególne gospodarstwa miały narzucone limity dostarczania państwu różnych produktów, na przykład mięsa, zboża, ziemniaków, buraków, mleka.

To się stało w pobliżu mleczarni

Wiadomo, że krowie mleko to spożywczy produkt codziennego wyrobu, należało odstawiać je codziennie do mleczarni. Chłopi i w tym zakresie podjęli współpracę.

Otóż każdy gospodarz wystawiał swoje kany z mlekiem przy drodze. Jeden z gospodarzy zajmował się ich transportem do mleczarni. Następnie rozwoził powierzone mu kany w wyznaczone miejsca przy drodze po to, aby następnego dnia były napełnione mlekiem. Oczywiście transportem kan zajmowali się cyklicznie wszyscy chłopi. Każdy pełnił dyżur dowozu i rozwozu kan z mlekiem.

Ze Skrzypkowa dostarczano mleko do mleczarni w Barto-szewie, które były oddalono o kilka kilometrów. W sierpniu 1957 roku mój dziadek Antoni Kamiński miał dyżur przywozu i rozwozu kan z mlekiem. W drodze powrotnej na wozie dopadł dziadka silny atak serca (w tym dniu dziadkowi towarzyszył dziewięcioletni wnuk Stanisław Rosal). Było to w pobliżu mleczarni.

Korki w Toruniu to zmora wielu kierowców. Na podstawie danych z serwisu traffic.naviexpert.pl oraz obserwacji naszych czytelników stworzyliśmy ranking najbardziej zakorkowanych miejsc w naszym mieście. Większość z nich to popularne skrzyżowania, na których przyjdzie nam dłużej czekać na światłach. Unikajcie tych miejsc, jeśli tylko możecie, a zaoszczędzicie sporo czasu. Czekamy również na Wasze sygnały - co dodalibyście do tej listy? WIĘCEJ NA KOLEJNYCH STRONACH >>>>>

Korki w Toruniu. Tutaj jest najgorzej. Unikajcie tych miejsc!

Próbowano mu pomóc. Jeden z chłopów pojechał po zięcia Antoniego, Zygmunta Witkowskiego, który z żoną Józefą miał gospodarstwo w pobliżu dziadka Antka, na północ za torfniakami. Niestety, pomimo szybkiej reakcji nie udało się pomóc, atak okazał się śmiertelny. Wujek Witkowski przywiózł zmarłego teścia do domu.

Z samej roli nie dało się wyżyć

We wczesnych latach pięćdziesiątych świeżo upieczony wiejski komunista założył tam rolniczą spółdzielnię, ale po kilku latach spółdzielnia samoistnie upadła. Wiele takich tworów w Polsce powstało i działało wbrew logice ekonomicznej. Jeszcze gorzej było w działalności państwowych gospodarstw rolnych.

Niestety, komunistyczne władze nie pozwalały chłopom normalnie gospodarować. Nakładały wysokie podatki i obowiązkowe kontyngenty towarowe dla miast. Dziadek, mimo że był dobrym rolnikiem, z samego gospodarstwa nie był w stanie utrzymać całej rodziny. Ponownie zajmował się budowaniem domów, stodół, obór.

Dziadek Antoni nie uczył się w żadnej szkole, był niepiśmienny. Pamiętam, jak postanowił pobudować swoje zabudowania i oddzielić się od obcych współmieszkańców.

Przypominam sobie, jak dziadek budował dom i stodołę. Oprócz umiejętności murarskich i ciesielskich musiał mieć wyobraźnię geometryczną i znać się na matematyce. Gdy budował stodołę, to około tygodnia wszystkie elementy odmierzał, odznaczał, przycinał. Następnie w ciągu dwóch dni z pomocą zięciów (w tym mojego ojca Romana) całą konstrukcję postawił. Następne dwa, trzy dni pokrywano dach strzechą słomianą. Drzwi i okna do nowego domu i nowej stodoły były dziełem dziadka. Posiadał swój warsztat i narzędzia stolarskie.

Stodoła służyła cztery dekady. Takich stodół w okolicy postawił wiele. Na Skrzypkowie zakupił urządzenie do wyrobu torfu palnego, okoliczni rolnicy wynajmowali go do tej produkcji (węgiel był drogi i były małe przydziały).

Dziadek Kamiński znał się też na kowalstwie. Miał swoją kuźnię, kowadło i podstawowe narzędzia kowalskie. Wykuwał różne rzeczy potrzebne w gospodarstwie, jak na przykład: zamknięcia do drzwi i okien, części do sprzętu rolniczego, wozów, bryczek i sań. Trzeba wspomnieć, że w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku nie było powszechnie sklepów, w których można było zaopatrzyć się w potrzebne rzeczy do pracy i życia. Trzeba było je wykonać samemu lub zamówić i kupić u rzemieślników. W tym czasie wozy i bryczki miały koła drewniane z metalową obręczą. Piasty kół były drewniano-metalowe, osie kół oczywiście stalowe. W trakcie użytkowania sprzętów i powozów różne części ulegały zużyciu i wymagały wymiany lub naprawy. Dziadek Kamiński radził sobie z tym doskonale, wykonywał również usługi dla okolicznych gospodarzy.

Dziadek Antoni miał wszechstronną wiedzę i wykorzystywał to w swojej działalności. Był znawcą koni i jeździł na jarmark czernikowski, aby doradzać znajomym w wymianie lub kupnie konia. Jarmarki w Czernikowie odbywały się w każdą środę po pierwszym i piętnastym dniu każdego miesiąca. Na jarmark zjeżdżali się chłopi ze swoimi zwierzętami (konie, krowy, owce, świnie, kozy, ptactwo) na wymianę lub sprzedaż oraz z różnymi produktami rolnymi (zboże, ziemniaki, buraki pastewne, kapusta, marchew itp.).

W latach 90. komputer w wielu domach był jeszcze luksusem. Czas spędzało się na ogół wspólnie ze znajomymi w świecie realnym, na przykład na podwórkach. Toruń również wyglądał wtedy zupełnie inaczej. Przekonaliśmy się o tym przekopując przepastne archiwum fotograficzne "Nowości". Starówka na przykład zupełnie nie przypomina tej obecnej. Na zdjęciach widać, że jest pełna sklepów i ludzi, którzy tu mieszkają, a nie tylko wynajmują na kilka dni apartamenty.Z okazji dnia dziecka zapraszamy na wycieczkę po Toruniu sprzed ponad 20 lat. Może ktoś z uwiecznionych wtedy na zdjęciach małolatów, dziś się rozpozna?ZDJĘCIA NA KOLEJNCYH STRONACH >>>

Uroki dzieciństwa w latach 90. Kto się odnajdzie na archiwal...

W dni jarmarczne drogi czernikowskie były mocno zatłoczone. My, dzieci bardzo lubiliśmy jarmarki w okresie zimowym, a w tamtym czasie drogi i pola były zaśnieżone od końca listopada do końca marca. W zimę gospodarze poruszali się saniami. Przypominam sobie, jak z chłopakami wychodziliśmy na dużej przerwie szkolnej, aby pojeździć saniami, wskakując na tylne płozy sań. Trzeba było być zręcznym i uważać, aby nie dostać batem od gospodarza.

Była przy tym niesamowita uciecha. Pamiętam niezapomniane dźwięki dzwoneczków przytwierdzonych do końskich uprzęży. Większość chłopów przyjeżdżała saniami gospodarczymi (płozy jako podwozie, nadwozie - część górna wozu). Pewna część bywalców jarmarku przybywała na saniach osobowych, niektóre z nich były arcydziełami rzemieślniczymi. Dziadek miał sanie gospodarskie i sanie do przewożenia osób, które były naprawdę ładne. Miał również ładną bryczkę.

W schedzie po dziadku

Gdy dziadek odszedł z tego świata, gospodarstwo i całe dobrodziejstwo po nim przejęła córka Romana i jej mąż Zacheusz Szefler. Wujek Szefler był wyuczony w rzemiośle stolarskim. Od teścia poduczył się innych zajęć, które przydawały się w codziennej pracy na wsi. Nauczył się również kowalstwa, przejął schedę podkuwania koni. Warsztat stolarski przydał się mu w wykonywaniu usług dla okolicznych mieszkańców.

Na siedlisku na Wałach pozostała córka Genowefa, która wyszła za Jana Lichotę (pochodził z Warszawy). Lichota też był złotą rączką. Po teściu odziedziczył wytłaczarnię oleju jadalnego z rzepaku. Do dziś z tej olejarni została główna część prasy, która jako pamiątka znajduje się u mojej siostry, Marii Rogali w Czernikówku Wały.

W 1963 roku władza ludowa zarządziła zalesianie prywatnych pól na Wałach. Zaczęto zalesiać w pasie Piwnej Góry do Zimnego Zdroju. Od roku 1964 zaczęto zalesiać w pasie od bagien do zabudowań. Trwało to kilka lat, nałożono podatek leśny. Z biegiem lat krajobraz zmienił się. Większość obszaru wsi porastają lasy, znikły wszystkie bagna i stawy (w mojej młodości spędzaliśmy wokół nich wiele miłych chwil, a wędkarze złowili wiele dorodnych szczupaków i karasi).

Z biegiem lat powstawały nowe zabudowania, stare, tzw. kolumbusowe znikały z powierzchni ziemi. Na Wałach nie zachowała się żadna stara chałupa, jedynie na starych fotografiach lub w naszej pamięci. Kolumbus poszedł do lamusa. Cześć jego pamięci!

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska