Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po Lililandii został tylko lokal

Anita Etter
Działamy podobnie jak przedszkole, a naszym celem jest wydobywanie talentów, jakie drzemią w dzieciach. To miała być wizytówka przedszkola, które nagle przestało istnieć.

Działamy podobnie jak przedszkole, a naszym celem jest wydobywanie talentów, jakie drzemią w dzieciach. To miała być wizytówka przedszkola, które nagle przestało istnieć.

Właściwie nie przedszkole, a „Całodzienna opieka nad dzieckiem” przy ul. Chełmińskiej. Placówka założona przez młodą nauczycielkę przetrwała zaledwie cztery miesiące.

- W ubiegłym tygodniu właścicielka Lililandii przeprowadziła rozmowę z każdym z nas, rodziców, informując, że musi zamknąć przedszkole. Powodem miał być sanepid, który kazał jej zaprzestać działalności ze względu na bezpieczeństwo dzieci - mówi pani Monika. - Teraz mam problem z dzieckiem, którym opiekuje się 70-letni dziadek, bo ja cały dzień pracuję w barze. W przedszkolach miejskich nie ma miejsc, a inne, prywatne, chcą 500 złotych. To dla mnie za drogo.

<!** reklama>Lililandia rzeczywiście przestała istnieć nagle 22 marca. Jak się okazało, to nie sanepid, a sama właścicielka zdecydowała się na zamknięcie placówki. Jednak sanepid w dużej mierze przyczynił się do takiej decyzji.

- Przedstawiciele inspekcji sanitarnej udali się na miejsce po weryfikacji internetowego rejestru - mówi Iwona Zarwalska z sekcji higieny żywienia i żywności Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Grudziądzu. - Ustalono, że obiekt pod nazwą „Całodzienna opieka nad dzieckiem” nie został zgłoszony do inspektora sanitarnego. W związku z tym chcieliśmy sprawdzić warunki sanitarno-techniczne i higieniczne. Placówka miała pod opieką 23 dzieci w wieku 2-5 lat, wiele wymagało zmiany pampersów. Stwierdziliśmy, że jest tam częściowy katering, ale są też posiłki przygotowywane na miejscu. Niestety, nie było na to warunków. Wydaliśmy decyzję, pod rygorem natychmiastowej wykonalności, zakazującą przygotowywania posiłków we własnym zakresie.

Mimo że Lililandia wprowadziła pełny katering, właścicielka nie była w stanie sprostać kolejnym wymogom, tym razem sanitarno-technicznym. Tu sanepid nawet nie zdążył wydać decyzji administracyjnej, ponieważ zrezygnowana właścicielka sama postanowiła zamknąć przedszkole.

- Musiałam zamknąć przedszkole, bo to wszystko mnie przerosło - przyznaje Anna Jabłońska, właścicielka Lililandii. - Z rodzicami rozstałam się w zgodzie, rozliczyliśmy się finansowo. - Być może kiedyś wrócę do tej działalności bardziej przygotowana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska