Po receptę czekaj w kolejce

Recepty wydawane bywają zaocznie - ta niepisana zasada stosowana w wielu przychodniach ułatwia życie pacjentom i lekarzom, nie podoba się NFZ, który jednak nie może niczego zabronić.

<!** Image 3 align=none alt="Image 168089" sub="Rejestratorka medyczna przychodni OLK-MED Iwona Kacperek i pacjentka Justyna Kwiatkowska / Fot. Grzegorz Olkowski">- Poszłam ostatnio do przychodni, żeby jak zwykle poprosić o receptę na leki, które stale biorę na nadciśnienie, ale rejestratorka stwierdziła, że muszę iść do lekarza osobiście, bo zaocznie recept już nie wydają. Trzeba zapisać się na wizytę, a są kolejki, dużo ludzi choruje. To bez sensu - uważa pani Krystyna, pacjentka przychodni Nasz Lekarz w Toruniu.

Nie tylko w Toruniu, ale w całej Polsce dzieje się tak, że Kowalski idzie do rejestracji w swojej przychodni, mówi, że skończyły mu się leki i przeważnie na drugi dzień przychodzi po receptę wypisaną przez lekarza. W przychodniach na tablicach ogłoszeń wiszą nawet instrukcje, kiedy się zgłaszać. W Narodowym Funduszu Zdrowia twierdzą, że według przepisów, które się wcale nie zmieniły, recept zaocznie nie powinno się wypisywać.

<!** reklama>- My rozumiemy, że pacjentowi jest wygodniej przyjść tylko po receptę, ale zgodnie z ustawą o zawodzie lekarza powinien on zbadać pacjenta, zanim zapisze leki. Nie przewiduje się wydawania recepty w innym trybie niż osobisty kontakt. Wypisanie recepty jest elementem porady zarówno lekarza poz, jak i specjalisty - tłumaczy Barbara Nawrocka, rzecznik kujawsko-pomorskiego oddziału NFZ. - Gdy lekarz mógł wypisać leki maksymalnie na trzy miesiące na jednej recepcie, pacjenta często nie było stać na wykupienie tych leków od razu. Zgodnie z późniejszym rozporządzeniem ministra zdrowia lekarz może wypisać kurację lekami na trzy miesiące, ale na trzech różnych receptach. Pacjent płaci więc za jednym razem za kurację miesięczną. Dla dobra pacjenta trzeba mieć z nim fizyczny kontakt, a wizyta raz na trzy miesiące to nie jest zbyt często.

Jak dodaje rzecznik Nawrocka, jeśli pacjent jest przebadany przez np. kardiologa, do którego są długie kolejki, specjalista ma obowiązek przekazać go do podstawowej opieki zdrowotnej i nic nie stoi na przeszkodzie, by zgłaszał się po recepty do swojego lekarza, a do niego łatwiej się dostać. Z zachowaniem zasady, że najpierw powinien zobaczyć pacjenta. Do niczego lekarzy zmusić jednak nie możemy.

Jest w tej sprawie stanowisko prezesa NFZ z lutego tego roku. Andrzej Troszyński, rzecznik centrali NFZ, twierdzi, że chodziło o to, żeby przypomnieć lekarzom coś, o czym i tak pamiętają.

Co na to w toruńskich przychodniach?

- Nie jest niczym nowym, że lekarz może zaordynować leki dopiero po zbadaniu pacjenta, ale są pewne schorzenia, przy których wystarczy kontrola raz na rok, np. w niektórych chorobach endokrynologicznych - zaznacza dr Łukasz Wojnowski, wiceprezes Citomedu. - Jeśli zasada, że wypisać recepty zaocznie nie można w żadnym wypadku, będzie bezwzględnie wymagana, to oczywiście zastosujemy się. Niestety, wydłużą się kolejki. Lekarz odpowiada za pacjenta i to on decyduje, czy może dać receptę zaocznie, czy nie. Przepisy są nieżyciowe, nie uwzględniają realiów.

Mariola Drzewoska, dyrektor ds. administracyjnych w Naszym lekarzu, wyjaśnia, że oni ostatnio żadnych wytycznych odgórnie w sprawie recept nie wydawali.

- To lekarz podejmuje decyzję, jakie leki zapisuje. Co do wydawania recept zaocznie, to też zależy od indywidualnej praktyki lekarza. My w to nie ingerujemy - podkreśla dyrektor Drzewoska.

Warto wiedzieć

• Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia z maja 2007 roku lekarz może wypisać kurację lekami na trzy miesiące, ale na trzech różnych receptach.

• Pacjent płaci za jednym razem za kurację miesięczną.