Przykład pani Anny, bo to ona stoczyła bój w jednym z sieciowych sklepów, pokazuje, że warto walczyć o swoje. Kobieta chciała kupić popularną grę komputerową dla swojej chrześniaczki na urodziny. Bardzo się ucieszyła, gdy w sieciówce handlującej książkami i multimediami znalazła wymarzony prezent w promocji. Gra kosztowała 109,99 zł, o czym informowały sporych rozmiarów plakaty.
[break]
- Wzięłam ją z półki i poszłam do kasy. Tam okazało się, że muszę zapłacić o 40 zł więcej. Promocja, owszem była, ale jest już nieaktualna. Zażądałam rozmowy z kierownikiem sklepu, bo znam swoje prawa. Wiem, że powinnam zapłacić tyle, ile było na produkcie - opowiada pani Anna.
Konwersacja z kierowniczką sklepu nie należała do przyjemnych. Ta upierała się, że na plakatach o promocji umieszczono czytelną informację, do kiedy ona obowiązuje.
- Taka informacja rzeczywiście tam była, ale drukiem niewidocznym dla normalnego człowieka - dodaje pani Anna.
Sytuację udało się rozwiązać dopiero po telefonie do Inspekcji Handlowej. Jej eksperci jednoznacznie orzekli, że nasza Czytelniczka ma zapłacić niższą, korzystniejszą dla niej cenę.
- Tak stanowi prawo. Dla konsumenta istotną i obowiązującą ceną jest ta uwidoczniona na produkcie. To, że ktoś na czas nie zdjął informacji o promocji, nie ma tu żadnego znaczenia. To wewnętrzna sprawa sklepu i realizacji zadań przez personel. Jeśli ktoś zawinił, to niech kierownictwo wyciąga konsekwencje wobec tej osoby. Klienta to nic nie obchodzi - tłumaczy Wiesława Szatkowska, dyrektorka Inspekcji Handlowej w Toruniu.
- Bardzo nieeleganckie w tym wszystkim było to, że kierowniczka w mojej obecności powiedziała młodemu sprzedawcy odpowiedzialnemu za dział gier komputerowych, że to zaoszczędzone przez mnie 40 zł potrąci mu z pensji. Zrobiło mi się przykro, ale przecież nie ja ponoszę tu winę - dodaje pani Anna.
Czytelnicy sygnalizują
- Kierowcy parkujący auta przy I LO na starówce stają tak blisko muru, że tarasują chodnik. Piesi muszą chodzić po ulicy. Chyba czas coś z tym zrobić - alarmuje Czytelniczka.
- Młodzież przesiadująca na Bulwarze Filadelfijskim zostawia tam górę śmieci. To butelki, pety, papiery. Dziwię się, że nie kłuje to w oczy patroli, które tamtędy często przechodzą - mówi pan Henryk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?