POGOTOWIE REPORTERSKIE. Kto jest patronem Fortu IV w Toruniu?

- Jestem historykiem i jadąc niedawno przez Toruń zauważyłam, że na tych tablicach znajdują się napisy informujące, że Fort IV nosi imię Stefana Żółkiewskiego - mówi Czytelniczka. - Wydaje mi się jednak, że jego patronem jest Stanisław Żółkiewski, hetman polny koronny żyjący na przełomie XVI i XVII wieku. Szukałam też, czy przypadkiem nie był jakoś - z wojskowością - związany również jakiś Stefan Żółkiewski, ale znalazłam tylko międzywojennego krytyka literackiego o takim nazwisku i imieniu.
[break]
Nie wiem, kto te drogowskazy stawiał, ale taki błąd trzeba jak najszybciej poprawić. Te tablice nie wyglądają na nowe, stoją już od dawna, więc nie wiem, czy gospodarze fortu nie wiedzą, kto jest ich patronem albo też nie zwracają uwagi na to ewidentne wprowadzanie ludzi w błąd.
Sprawdziliśmy, że Czytelniczka ma rację. Rzeczywiście, na drogowskazie informującym, jak dojechać do Fortu IV umieszczonym na przykład na rogu ulic Chrobrego i Polnej w Toruniu, obok nazwiska Żółkiewski znajduje się imię Stefan. Więc pewnie w innych miejscach wskazanych przez Czytelniczkę jest podobnie.

Dodzwoniliśmy się do recepcji Fortu IV w Toruniu, gdzie usłyszeliśmy, że nosi on rzeczywiście imię Stanisława Żółkiewskiego. W forcie wiedzą o błędzie w imieniu patrona na tablicach, ponieważ do nich też ludzie dzwonią z takimi samymi uwagami.
- Ale to nie my stawialiśmy te tablice. Robił to ktoś na zlecenie władz Torunia. Chyba Miejski Zarząd Dróg. Wiem, że kierownictwo fortu od dawna stara się wymóc zmianę tych drogowskazów, ale jakoś im się nie udaje - usłyszeliśmy od jednej z pracownic recepcji Fortu IV w Toruniu.
Skontaktowaliśmy się również z Miejskim Zarządem Dróg, który obiecał natychmiast sprawdzić ten sygnał.
- W tak szybkim czasie, jak będzie to możliwe tablice z błędnym imieniem patrona Fortu IV zostaną wymienione na nowe - poinformowała nas po kilkudziesięciu minutach od zgłoszenia jej tej sprawy Agnieszka Kobus-Pęńsko, rzeczniczka prasowa Miejskiego Zarządu Dróg w Toruniu.

Czytelnicy sygnalizują
- Mam wrażenie, że wszyscy, którzy zabierają głos w sprawie niebezpiecznych przejść przez średnicówkę w Toruniu, za bardzo ulegają presji tych, którzy łamią przepisy. Mieszkam na pobliskim osiedlu Kołłątaja-Lelewela, ale uważam, że przejście kilkuset metrów do przejścia dla pieszych przy Szosie Chełmińskiej nie jest wyczynem na miarę dotarcia na Biegun Północny. Sam kiedyś tamtędy przechodziłem w stronę cmentarza. A teraz już tego nie robię. I inni też powinni to zaakceptować. A dopingowanie tych, którzy nadal to robią, w żądaniach postawienia tam kładki, tylko utwierdza ich w poczuciu, że jak dojdzie do wypadku, to nie będzie ich wina, tylko braku legalnego przejścia.