Do tragedii doszło w styczniu ubiegłego roku. 41-letnia kobieta, matka trojga dzieci, była na spacerze z najmłodszym z nich - 9-miesięcznym maluchem, w wózku. Zaatakowały ją psy, które - jak wszystko na to wskazuje - wybiegły z posesji 39-letniego Waldemara T. Opuściły ją bez przeszkód kolejny raz, jak relacjonują mieszkańcy wsi, bo ogrodzenie od dawna jest dziurawe.
- Interwencje w Straży Miejskiej we Włocławku i telefony do schroniska dla zwierząt nie pomagały - zaznacza Andrzej Klimek, sołtys Nowej Wsi. Co istotne, to sam Waldemar T. wezwał pogotowie i odgonił zwierzęta, gdy zobaczył leżącą we krwi kobietę. Potem wypierał się jednak, by psy były jego. Ostatecznie jednak nie uniknie odpowiedzialności.
Policjanci w porozumieniu z prokuratorem postawili mężczyźnie zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu z art. 156 Kodeksu karnego. Za ten czyn grozi kara pozbawienia wolności od roku do lat 10. Paragraf 2 tego artykułu stanowi, że jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. W tej sytuacji wysokość kary będzie zależała od decyzji sądu i ostatecznej kwalifikacji prawnej czynu.
W złożonym do sądu pozwie o odszkodowanie poszkodowana twierdzi, że urząd gminy posiadał informacje o agresywnych psach, ale mimo to nie reagował.
Czytaj także: Te psy biegały samopas nie od dziś
Zobacz również
Zobacz galerię: Wilki zagryzły stado danieli pod Szubinem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?