Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poharatana twarz, ogrom pracy, a także świetna forma, czyli „Plaster” u progu nowego sezonu

Redakcja
Michał Plaskiewicz to najsilniejszy obecnie punkt toruńskiej Nesty Miresa
Michał Plaskiewicz to najsilniejszy obecnie punkt toruńskiej Nesty Miresa Sławomir Kowalski
Rozmowa z MICHAŁEM PLASKIEWICZEM, bramkarzem Nesty Miresa, bohaterem toruńskiej drużyny w pierwszych meczach Polskiej Hokej Ligi.

Czy powrót do ekstraklasy po prawie trzech latach przerwy okazał się trudniejszy, niż się spodziewaliście?
Wiedziałem, że tak będzie. Spodziewałem się, że rywale będą bardzo często atakować i że będę miał sporo pracy. Tak naprawdę, to lepiej mi się broni, gdy rywale strzelają często i konkretnie, a nie tak jak w pierwszej lidze, w której krążki latały dziwnie. Nigdy nie było wiadomo, w którą stronę podążają. Co gorsza, czasami było tak, że miałem tylko jedną bądź dwie interwencje w jednej tercji. Bramkarzom w takich sytuacjach broni się trudniej. Dlatego wolę grę w ekstraklasie. Tutaj jest co robić. Przynajmniej nie stoję i nie marznę.

Twoi koledzy mówią, że różnica pomiędzy pierwszą ligą a ekstraklasą jest kolosalna. Wskazują na szybkość, z jaką poruszają się rywale. Jakie Ty zauważasz różnice?
W ekstraklasie tempo gry jest dwa razy szybsze. Obserwując z bramki to, co dzieje się na lodzie, widzę, że podania są o celniejsze. No i oczywiście, co dla mnie najważniejsze, sporo jest strzałów, a także niebezpiecznych dobitek. Muszę więc częściej i szybciej przemieszczać się w polu bramkowym. Wszystko to kumuluje się podczas okresów gry w osłabieniu. Kosztuje to wiele sił. Ponadto rywale mają w swoich składach wielu dobrych obcokrajowców. Oni często strzelają i zdobywają dużo bramek. Pierwsza liga to coś zupełnie innego.

Który z dotychczasowych meczów czy też rywali był dla Ciebie najtrudniejszy?
Myślę, że taki był pierwszy mecz w Jastrzębiu. Miałem bardzo dużo strzałów, dużo interwencji. Nasza obrona trochę się gubiła. Trzeba jednak pamiętać, że było to nasze pierwsze spotkanie po powrocie do ekstraligi i byliśmy zaskoczeni, że rywale grają tak dobrze. Przepaść między ligami, między nami, była ogromna. Musiałem bronić sporo sytuacji problemowych, czyli takich, jak sam na sam czy dwa na jeden. Zawsze jest to trudniejsze niż strzały z dystansu.

W ostatnim meczu z Orlikiem Opole mogłeś kilka razy poczuć nie tyle krążek, co siłę rozpędzonych rywali. Pod bramką bywało bardzo gorąco.
Presja rywali, nawet gdy mam „zamrożony” krążek w łapawicy, jest dużo większa niż w pierwszej lidze. We wspomnianym meczu w jednej z sytuacji w pierwszej tercji wpadł na mnie zawodnik Orlika, który trzymał w ręku złamany kij. Odłamki tego kija wpadły mi przez kratę pod kask. Przez cały mecz odprysk włókna szklanego tkwił w moim policzku. Dobrze, że nie trafił w oko, ale przez to mam poharataną twarz.

Widać, że mecze w Polskiej Hokej Lidze są nie tylko bardziej męczące, ale i bardziej niebezpieczne. W pierwszej lidze długimi momentami można było popijać sobie kawkę.
Pierwsza liga ma to do siebie, że chłopacy w niej grający oprócz rywalizacji na lodzie jeszcze pracują. Bywało dość często tak, że na mecze czy na treningi przychodzili zmęczeni i trudno się temu dziwić. Zaplecze PHL, niestety, było słabe (do rozgrywek pierwszej ligi w obecnym sezonie zgłosiły się tymczasem tylko dwie drużyny, z Gdańska i Dębicy - przyp. red.).

Ze swojej formy u rogu nowego sezonu możesz być zadowolony.
Myślę, że tak. Broni mi się dobrze. Dodam jeszcze, że mam nowy sprzęt, ale używam go tylko na treningach. Nie jest on jeszcze rozklepany, rozbity. W meczach bronię więc w starym sprzęcie, a na treningach w nowym, aby się porozciągał i dopasował do mnie. Na razie krępuje mi ruchy, a w meczach tak być nie może. Muszę czuć się swobodnie, bo pracy jest sporo.

Jak Twoim zdaniem odczytywać dotychczasowe wyniki Nesty?
Trzeba pamiętać, że dotychczas graliśmy z prawie całą czołówką tabeli. Wyrwaliśmy tym drużynom dwa punkty, w dodatku na wyjeździe. Widać, że na wyjazdach gra nam się lepiej. Nie wiem dlaczego. Być może chłopacy nie czują presji swoich kibiców? Nie wiem. Faktem jest jednak to, że lepiej nam idzie na wyjazdach. Teraz przed nami pięciodniowy wyjazd, tak naprawdę po punkty. W odstępie kilku dni zmierzymy się z zespołami (Naprzodem Janów, Polonią Bytom i Zagłębiem Sosnowiec - przyp. red.), z którymi możemy wygrać, a nie tylko powalczyć.

Czy w związku z tym najbliższe mecze będzie można traktować jako wskaźnik wartości toruńskiej drużyny?
Być może tak. Uważam, że będzie dobrze. Dobrze, że nie będziemy jeździć autobusem tam i z powrotem, ale zostaniemy od piątku do wtorku w Sosnowcu. To będzie nasza baza wypadowa. Jesteśmy bardzo zmotywowani. Wierzymy, że uda nam się wygrać wszystkie trzy mecze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska