Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pokoleniowa zmiana na boisku. Piłkę nożną po ojcu przejęła córka

Paweł Kędzia
Grzegorz Bała z córką Agatą podczas treningu
Grzegorz Bała z córką Agatą podczas treningu Paweł Kędzia
Agata pierwsze kroki w futbolu stawiała pod okiem taty - ikony regionalnej piłki. O tacie mówili „lis pola karnego”, bo jak nikt potrafił się odnaleźć pod bramką przeciwnika. Po nim dziewczyna odziedziczyła zmysł do zdobywania bramek, od najmłodszych lat kolekcjonując tytuły Królowej Strzelców.

Grzegorz Bała występował prawie na każdym poziomie rozgrywkowym. Jednak nigdy nie dane mu było posmakować gry w Ekstraklasie.

- Przychodziły oferty, czy to ze Stomilu Olsztyn, czy z Radomska. Jednak to były inne czasy. Nie było wtedy prawa Bosmana (prawa do wolnego transferu po wygaśnięciu kontraktu - przyp. red.) i tak naprawdę o karierze zawodnika decydowały kluby - mówi pan Grzegorz. W tym roku, po trzydziestu latach gry, postanowił zawiesić buty na kołku. - W rodzinie nie było tradycji piłkarskich. Tata zajmował się biegami. Na sto metrów zszedł poniżej 11 sekund - wspomina. - Przyjeżdżałem do rodziny w Brodnicy. Ciocia trenowała siatkówkę i zabrała mnie kiedyś ze sobą na mecz. Przy okazji zobaczyłem trening piłkarzy i tak się zaczęło. Wtedy w Górznie nie mieliśmy warunków do treningu. Było jedno asfaltowe boisko, na którym zdzierało się kolana od rana do wieczora.

Kariera w koronie
Jako król strzelców, w drodze do trzeciej ligi ze Spartą, nastrzelał sto bramek, czym zwrócił uwagę większych klubów. Pierwsze doświadczenia w dużej piłce zbierał w drugoligowym (wówczas drugi poziom rozgrywek) Zawiszy Bydgoszcz.

Czytaj też: Dlaczego u nas paliwa są tak drogie?

W 2000 roku przyszła oferta z fińskiego Rovaniemi, gdzie grał przez jeden sezon.

- Kompletnie inny świat. Świetne warunki do gry i życia - wspomina pan Grzegorz. - Po dwóch miesiącach przyleciała do mnie żona, Ania, z dzieciakami. Agata miała wtedy dwa lata, ale Wojtas - po dwóch miesiącach rozłąki - jak mnie zobaczył, to się wystraszył. Szkoda, bo byłem tylko wypożyczony. Chcieli mnie kupić na stałe i pewnie do dziś bym tam siedział.

Do drugiej ligi wrócił po przerwie w Aluminium Konin, później KSZO Ostrowiec i Stasiak Opoczno. Jednak to z czasów gry w Nowym Mieście Lubawskim może wspominać bramki strzelane takim firmom, jak Lech Poznań i Piast Gliwice, które „ukłuł” w Pucharze Polski.

Ostatnie lata spędził w lokalnych klubach: nowomiejskiej Drwęcy, Naprzodzie Jabłonowo i Unifreeze Miesiączkowo. Karierę w wieku 45 lat zakończył w brodnickiej Sparcie. Klub podziękował mu uroczyście podczas Balu Piłkarza, a z rąk Tomasza Iwana, dyrektora sportowego kadry, odebrał Brązową Odznakę PZPN.

Tymczasem po piłkarskich boiskach biega kolejne pokolenie Bałów.

- Na podwórku mamy bramkę. Dzieciaki tam szlifowały technikę. Tłukły od rana do wieczora - mówi Grzegorz Bała. - Nie trzeba ich było specjalnie zachęcać. Gdy były małe, to na zakupach chciały brać każdą piłkę z półki. Z czasem zaczęliśmy omijać te regały, no bo ileż piłek może być w domu.

Przeczytaj również: Szykuje się wielki powrót fotoradarów?

W grę w piłkę nożną na dobre wsiąkła córka Agata. - Obserwowałam tatę na boisku. Był inspiracją. Zaczęłam kopać piłkę, gdy skończyłam cztery lata. Pomimo młodego wieku wiedziałam, że w tym sporcie chcę się dalej rozwijać - mówi Agata. - Później codziennie z bratem i kuzynem całe wakacje spędzaliśmy na boisku.

- Pewnie, że bym chciała, żeby córka chodziła w sukienkach, ale co zrobić? - śmieje się Anna, żona Grzegorza.

- Mama bardzo mnie wspiera, jeździ na mecze i bardzo przeżywa, kiedy jestem na boisku, kibicuje mi od pierwszych meczów. Nigdy nie miała nic przeciwko temu, że gram w piłkę. Tylko czasami nie podobają jej się siniaki lub rany na nogach - mówi Agata.

Mama z córką mają babskie momenty, gdy idą wspólnie do kosmetyczki.

- Gdy była młodsza, była straszną chłopczycą. Im jest starsza, tym bardziej dba o siebie - mówi mama.

W piłkarskich turniejach, kiedy jeszcze Agata mogła grać w drużynach mieszanych, kolekcjonowała tytuły Królowej Strzelców. W starszych kategoriach nie mogła grać z chłopcami i wtedy w Miesiączkowie powstała drużyna kobieca. Obecnie Unifreeze z powodzeniem gra na zapleczu Ekstraligi kobiet. Czy Agata jest lepszym piłkarzem od taty?

- Technicznie na pewno. Sam bazowałem na szybkości (pan Grzegorz w tym momencie trąca czubek nosa, przyp. red.). Ona też ma tę smykałkę. Poza tym ma za sobą kilka lat pierwszoligowego ogrania, już jeździ na zgrupowania kadry.

W meczowym rytmie
W domu Bałów rytm wybija piłka nożna. Grzegorz szefuje ośrodkowi sportu, popołudniami trenuje dziewczyny, w niedziele jeździ z nimi na mecze, a jeszcze do niedawna w soboty sam biegał za piłką. Ba, w czasach największej aktywności, drugiego dnia po swoim ślubie pan Grzegorz zameldował się w Sparcie na mecz z Legią Chełmża. Takiego poświęcenia wymaga od innych.

- Skończyłem z piłką, bo denerwowało mnie podejście młodych. Nasze pokolenie wszystko podporządkowało treningom i piłce nożnej. A młodzi potrafią opuścić mecz, żeby wyjechać z dziewczyną nad morze - komentuje.

Przeczytaj również: Słony rachunek za kopertę

W podobnym rytmie żyje cała rodzina.

- Gdy wracam ze szkoły, muszę szybko przebierać się na trening. Z treningu wracam zmęczona i często na nic nie mam już sił, ale trzeba wszystko jakoś godzić, dlatego siedzę do późnych godzin, aby się uczyć - wyznaje Agata. - Trenujemy cztery razy w tygodniu. Jeśli mam czas, idę sama pograć przed domem lub poćwiczyć na siłowni. Do tego dochodzą mecze lub turnieje, najczęściej w weekendy. Poświęcam piłce bardzo dużo czasu.

Mimo napiętego grafiku, rodzina spędza ze sobą dużo czasu.

- Żona pomaga, bo jest pielęgniarką w zespole i kadrze. Przy dziewczynach musi być ktoś taki. Często na mecze lub zgrupowania jeździliśmy całą rodziną - mówi pan Grzegorz.

Rodzice przygotowują się na to, że Agata może wkrótce wyfrunąć z domu. Obecnie pilnie przygotowuje się do matury.

- Agata strzela tych bramek w lidze tyle, że zainteresował się nią niemiecki Cloppenburg z 2. Bundesligi. Występują tam kadrowiczka Agnieszka Winczo i Marta Stobba. Agata pojechała razem z Julitą Głąb i technicznie nie odstawały. Spodobały się i latem mają przyjechać na dłużej - mówi tata.

Mama nie jest tym zachwycona. - Dla mnie najważniejsza jest nauka. Zresztą Grzesiu też do Zawiszy poszedł dopiero po studiach - mówi pani Anna. - Agata zrobi, jak będzie chciała, jest dorosła i zawsze ma moje poparcie. Jednak uważam, że na wyjazd za granicę jest jeszcze za młoda.

Być może na studia nie musiałaby jeździć tak daleko. W klubie zastanawiają się nad nawiązaniem współpracy z zamiejscowym wydziałem pruszkowskiej Szkoły Kultury Fizycznej i Turystyki, który działa w Lubiczu.

Zobacz też:

Pierwsze dwa dni imprezy (7-8 marca) to tzw. dni prasowe, tradycyjnie przeznaczone są dla dziennikarzy. Dla zwiedzających drzwi genewskiej wystawy będą otwarte od 9 do 19 marca.

Genewa 2017. Kobiety i szybkie samochody [ZDJĘCIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska