_W serii artykułów („Kolejna tragedia na pasach” - Nowości 31.12.2018, „(Nie)bezpieczne przejścia” - Nowości 02.01.2019 oraz „Śmierć jeździ przez miasto przeważnie drogami szybkiego ruchu ” - Nowości 04.01.2019) podważa zasadność prowadzonych przez miasto działań, a w efekcie skuteczność realizowanego od 2017 roku Programu Poprawy Bezpieczeństwa dla pieszych i rowerzystów.
Trudno jeszcze w tej chwili mówić o rzeczywistych przyczynach tej tragedii. Czy była nią nadmierna prędkość kierowcy, czy też przyczyny były zupełnie inne - tego dowiemy się, gdy odpowiednie służby zakończą swoje działania. Wyjaśnienie okoliczności zdarzenia jeszcze więc trwa, a red. Spandowski już znalazł przyczynę, którą wg niego był niedziałający znak aktywny, zamontowany w tym miejscu.
Zobacz: Wypadek na Grudziądzkiej. BMW śmiertelnie potrąciło matkę z córką. Zobacz zdjęcia
Przypomnijmy więc, że aktywne znaki są montowane na terenie Torunia - jako oznakowanie wspomagające - od 2017 roku. Po zamontowaniu znaku sprawdzana jest poprawność jego działania. Tak było i w przypadku znaku zamontowanego na ulicy Grudziądzkiej. Urządzenia te są objęte gwarancją i w przypadku stwierdzenia jakichkolwiek nieprawidłowości podejmowane są działania naprawcze.
Istotne w całej sprawie jest to, co już raz podkreśliłem, że znak aktywny jest urządzeniem dodatkowym - wspomagającym - montowanym dla wzmożenia czujności i ostrożności kierowcy, zbliżającego się do przejścia dla pieszych. Podobnie jest z „kocimi oczkami” i piktogramem (naklejony na drogę znak drogowy ostrzegający,), które w pobliżu omawianego przejścia się znajdują. Nie można bowiem zapominać, że podstawowym elementem oznakowania, wynikającym z przepisów Prawo o ruchu drogowym, są znaki pionowe i poziome wyznaczające przejścia dla pieszych. A te w tym feralnym miejscu są prawidłowe i zgodne z przepisami. Należy też wspomnieć, że na ulicy Grudziądzkiej obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h. Przy zastosowanym na tym przejściu oznakowaniu i oświetleniu prawidłowo jadący kierowca praktycznie nie ma możliwości, by nie zauważyć pieszego i w porę zareagować. Zwłaszcza, że znak oznaczający przejście dla pieszych został w tym miejscu zamontowany na fosforyzującym i widocznym z daleka tle.
Wydarzenie z ulicy Grudziądzkiej, choć niestety tragiczne w skutkach, nie może być moim zdaniem podstawą do kwestionowania podejmowanych przez miasto działań, mających na celu poprawę bezpieczeństwa pieszych i rowerzystów. Nigdy dotąd bowiem miasto nie wprowadzało tylu kompleksowych i wszechstronnych rozwiązań, mających poziom tegoż bezpieczeństwa podnieść.
Wróćmy do aktywnych znaków, którym red. Spandowski w swych publikacjach poświęcił tak wiele uwagi. Toruń nie jest pierwszym i jedynym miejscem, gdzie je zastosowano. Z powodzeniem funkcjonują np. w Niemczech czy krajach skandynawskich. I tam jakoś nikt nie kwestionuje ich przydatności czy funkcjonalności. Zastosowanie znalazły także w Polsce - z powodzeniem montowane są przy przejściach dla pieszych np. w Warszawie czy w sąsiedniej Bydgoszczy. Pamiętajmy, że uwagę kierowców bardziej „wyostrzą” aktywne - tzn. „mrugające” - elementy, niż te, które świecą światłem stałym.
Podobnie rzecz się ma z „kocimi oczkami”, które nie mają oświetlać przejścia, ale tylko wzmóc czujność kierowcy. I nie zgodzę się z zawartą w artykule red. Spandowskiego wypowiedzią czytelnika, że odciągają one uwagę zmotoryzowanych od tego, co się dzieje na przejściu.
Uważam także, że w całej tej dyskusji nie powinno zabraknąć wątku odpowiedzialności kierowców i ich edukowania, czego niestety zabrakło w publikacjach redaktora Spandowskiego. Najlepsze bowiem programy poprawy bezpieczeństwa nie pomogą, jeżeli zabraknie zwykłej rozwagi. Na drodze trzeba myśleć. Po prostu. I to nie tylko o tym, żeby jechać jak najszybciej, żeby „przeskoczyć” kolejne skrzyżowania, ale też o tym, a może nawet przede wszystkim o tym, że za chwilę na przejście dla pieszych, do którego zbliżamy się z ogromną prędkością, może wyjść pieszy, czy wyjechać rowerzysta, który w zderzeniu z nami nie ma żadnych szans. Bez zmiany tego typu zachowań nie będzie mowy o realnej poprawie bezpieczeństwa._
Rafał Wiewiórski,
dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w Toruniu
***
Odpowiedź autora w kolejnej części artykułu
Odpowiedź autora
Nie pisałem o tym, aby tragedia przy ulicy Grudziądzkiej była spowodowana niedziałającym znakiem aktywnym. Może przeczytajcie Państwo te teksty jeszcze raz?
Jeden z nich, co przecież odnotowaliście, miał tytuł „Śmierć jeździ przez miasto przeważnie drogami szybkiego ruchu”. To jest istotą problemu.
Nie ograniczałem się też do tego jednego wypadku. Pisałem, że w 2018 roku w Toruniu zginęło 11 pieszych i rowerzystów. To bardzo dużo, a większość poniosła śmierć na psach i drogach rowerowych. Wspomniałem także, że co najmniej trzy osoby zginęły na przejściach z aktywnymi znakami. Tak, poświęciłem tym znakom sporo miejsca, bo są zawodne i zamiast budzić czujność kierowców, dezorientują ich. Awarie zgłaszam Wam, odkąd zaczęliście te cuda techniki montować. Pisze Pan, że znaki są montowane także w Warszawie i Bydgoszczy... W jednym z tekstów przedstawiłem dość druzgocące opinie na temat tych znaków, pochodzące właśnie z tych miast. Na przejściu przy Grudziądzkiej byłem następnego dnia po wypadku. Znaki nie działały. Ma Pan dowód w postaci filmu w internecie.
Zobacz: Wypadek na Grudziądzkiej. BMW śmiertelnie potrąciło matkę z córką. Zobacz zdjęcia
Wiem, że miasto robi dużo i inwestuje miliony, aby poprawić bezpieczeństwo na przejściach. Za każdym razem to odnotowuję. Niepokoi mnie jednak, że mimo to liczba zabitych rośnie - kilka dni temu mieliśmy kolejną tragedię, tym razem na przejściu przy ulicy Bema. Niech się Pan zatem nie dziwi, że moja wiara w sens niektórych działań jest ograniczona. Pamięta Pan akcję z odblaskami zakładanymi przy przejściach dla pieszych? Ja pamiętam, podobnie jak grudniową konferencję, podczas której padło pytanie, czy sprawdzacie wpływ montowanych zabezpieczeń na poprawę bezpieczeństwa w danym miejscu. Usłyszeliśmy wtedy odpowiedź negatywną.
Zgadzam się, że edukacja jest w tym przypadku kluczowa. Dlatego tyle miejsca poświęciłem rozwiązaniom z Jaworzna czy propozycjom Roba Trapnella. Nadal też wierzę, że do władz miasta trafić będzie łatwiej, niż do młodzika w BMW.
Szymon Spandowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?