Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska historia po niemiecku

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Czy możliwe jest opracowanie wspólnego polsko-niemieckiego podręcznika do nauki historii? Politycy twierdzą, że tak. Historycy przekonują jednak, że będą z tym spore problemy.

Czy możliwe jest opracowanie wspólnego polsko-niemieckiego podręcznika do nauki historii? Politycy twierdzą, że tak. Historycy przekonują jednak, że będą z tym spore problemy.

<!** Image 2 align=right alt="Image 81857" sub="Dynastia Wettynów przez wiele lat rządziła zarówno Saksonią, jak
i Polską, tworząc związek krajów oparty na unii personalnej. Do dziś jednak historycy polscy i niemieccy spierają się o znaczenie tamtej ententy dla późniejszych losów obu krajów. Fot. Internet">Podczas niedawnego spotkania minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski poparł inicjatywę opracowania wspólnego polsko-niemieckiego podręcznika historii, z którą wystąpił jego niemiecki odpowiednik, Frank-Walter Steinmeier.

Mówiło się o tym od dawna po obu stronach granicy. Wspólna ministerialna deklaracja była tylko „odkryciem kart”, bowiem, jak się okazuje, prace nad podręcznikiem już trwają. W tej chwili na ukończeniu jest jego koncepcja. W połowie maja ma być gotowa konkretna propozycja oraz plan realizacji.

Książka miałaby się ukazać po polsku i po niemiecku. Jej zadaniem byłaby prezentacja faktów uzupełniona o przedstawienie spojrzenia z perspektywy zarówno jednego, jak i drugiego kraju. Jak wynika ze wstępnych założeń, byłaby to książka dodatkowa, traktowana jako nadobowiązkowy podręcznik, przeznaczona do nauki na poziomie gimnazjum i liceum. Szacuje się, że jej przygotowanie może zająć nawet 4 lata. Historycy chcą bowiem za jednym zamachem objąć całość wspólnych dziejów, od zjazdu gnieźnieńskiego aż do współczesności.

Zgoda polityczna

<!** Image 3 align=right alt="Image 81862" sub="Obraz Mariana Jaroczyńskiego, przedstawiający moment podpisania drugiego pokoju toruńskiego (znajduje się w Ratuszu Staromiejskim w Toruniu) jest przykładem obowiązującej w Polsce przez długie wieki wizji Krzyżaka jako największego złoczyńcy w dziejach naszego kraju. /Fot. Jacek Smarz">Projekt utworzenia polsko-niemieckiego podręcznika do nauki historii zyskał aprobatę we wszystkich niemieckich landach, a powszechna zgoda lokalnych władz oznacza, że będzie on mógł być używany w szkołach w całych Niemczech. Do tej pory fakt różnego systemu oświatowego podawano jako jedną z największych przeszkód.

Za podręcznikiem przemawia jednoznaczna wola polityczna po stronie polskiej i niemieckiej, wsparta przez wybitne autorytety, jak choćby prof. Bartoszewskiego. Warto pamiętać, że już od 35 lat działa wspólna polsko-niemiecka komisja podręcznikowa, która przygotowała podwaliny pod ten projekt. Z drugiej strony - wciąż protokół rozbieżności jest tak szeroki, że dla wielu wspólna wizja przeszłości, do zaakceptowania zarówno przez Polaków jak i Niemców, jest niemożliwa.

Kim był Kopernik?

<!** Image 4 align=right alt="Image 81864" sub="Film „Krzyżacy” w reżyserii Aleksandra Forda był bardzo nieprzychylnie przyjęty w Niemczech Fot. www.filmpolski.pl">Główną przeszkodą mogą być różnice stanu wiedzy i świadomości historycznej w Polsce i Niemczech, a także utrwalone stereotypowe prezentowanie kraju sąsiada. Ilu Niemców jest skłonnych zaakceptować obecnie zdanie, że Kopernik był Polakiem? A ilu Polaków zgodzi się na to, że był Niemcem? Podobnie jest ze sprawą przynależności państwowej Śląska w przeszłości. Dla nas były to ziemie polskie skolonizowane przez Niemców, ale nasi zachodni sąsiedzi patrzą na to zupełnie inaczej.

Ponadto w Polsce wizja Niemiec ogranicza się niemal wyłącznie do negatywów. To jest wciąż wobec nas agresor i wróg. Jesteśmy bardzo nieufni. W Niemczech natomiast problem polega na czymś innym: na braku wiedzy o historii Polski.

<!** Image 5 align=right alt="Image 81867" sub="W stereotypowym myśleniu Polaka Krzyżak równał się Prusakowi i Niemcowi Fot. www.filmpolski.pl">Czy jednak napisanie takiego podręcznika w ogóle jest możliwe?

- Jeśli starannie wybierze się źródła, można liczyć na powodzenie tej incjatywy - uważa dr hab. Stanisław Roszak, kierownik Zakładu Dydaktyki Historii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. - Technicznie jest to do zrobienia, ale wyłacznie jako suplement.

Toruńscy historycy byli w Polsce prekursorami tego rodzaju pomysłów. Dziś już o tym zapomniano, ale przed laty opracowano wspólne wydawnictwo dla miast partnerskich - Getyngi i Torunia.

- Punkty wyjścia już są - mówi Stanisław Roszak. - Od lat działa polsko-niemiecka wspólna komisja podręcznikowa. Widziałbym ten podręcznik jako zbiór materiałów. Jestem zdania, że syntezy napisać się nie da. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Bardzo sceptycznie podchodzę do każdej tego typu próby. Mamy przecież rozbieżności dotyczące nawet oceny czasów saskich, o późniejszych wiekach już nie wspominając. Jedna wizja historii jest, moim zdaniem, niemożliwa.

18 krajów, 18 wizji

<!** Image 6 align=right alt="Image 81868" sub="Ocena wydarzeń z 3 i 4.09.1939 r. w Bydgoszczy dzieli Polaków i Niemców">Zdaniem Roszaka, wymownym przykładem jest próba dokonana jeszcze w latach 80. Porównano wówczas podręczniki do nauki historii z 18 krajów europejskich. Okazało się, że każdy z nich uczy innej historii... - To nie tylko sprawa Europy, tak jest na całym świecie - przekonuje Roszak. - Na przykład na Haiti, która kojarzy nam się przede wszystkim z niewolnictwem, dzieci uczą się, że pierwszymi niewolnikami w dziejach byli Brytowie, schwytani i przewiezieni do Rzymu przez legiony Juliusza Cezara.

Innego zdania jest dr hab. Janusz Kutta z Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej we Włocławku. - Wspólny podręcznik w postaci syntezy jest możliwy, a nawet konieczny - sądzi. - Jest właśnie znakomita pora, by się za to zabrać. Szlak jest już przetarty, mamy punkt wyjścia, sprzyja też temu sytuacja międzynarodowa. Będzie to trudne, ale nie niemożliwe.

Co może historykom sprawiać najwieksze problemy przy ujednolicaniu polsko-niemieckiej historii?

- Bez wątpienia najbardziej rozbieżnie między Polakami i Niemcami oceniane są okres krzyżacki, kolonizacja niemiecka na ziemiach polskich i czas drugiej wojny światowej oraz lata bezpośrednio po niej następujące - uważa Kutta.

<!** Image 7 align=right alt="Image 81871" sub="Niemiecka propaganda na długie lata wpisała „Bromberger Blutsonntag” do kanonu dziejów. Na zdjęciu projekt cmentarza ofiar polskiego pogromu.">Nawet dla polityków najrudniejsza do ujednolicenia jest sprawa tzw. wypędzeń Niemców z polskich ziem zachodnich i północnych. W Niemczech mówi się tylko w ten sposób, po polsku używa się różnych określeń, jak przymusowa emigracja, przymusowe wysiedlenia. - Wielu Niemców opuszczało te tereny jeszcze przed nadejściem frontu i to na rozkaz własnych gauleiterów - przypomina dr hab. Aleksander Lasik, zajmujący się historią najnowszą na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. - Z kolei po wejściu Rosjan to oni mieli władzę i to oni decydowali o losie cywilnej ludności. O odpowiedzialności Polski można mówić dopiero od momentu przejęcia przez nią administracji nad tymi terenami. W Niemczech to rozróżnienie nie funkcjonuje.

Zdaniem Lasika, wielkie kłopoty będzie też sprawiało ujęcie przy pisaniu wspólnego podręcznika spraw narodowościowych. - Jak ująć, kim byli folksdojcze? - zastanawia się. - Kryteria przyjęte przez SS były inne, kryteria, którymi kierowali się gauleiterzy na okupowanym terytorium Polski także, jeszcze inaczej widziany był ten problem przez stronę polską. Jak to zrozumieć, jak ująć syntetycznie?

Problemem będzie też interpretacja wydarzeń z 3 i 4 września 1939 r. w Bydgoszczy. Z jednej strony prezentowane jako niemiecka dywersja, z drugiej zaś - tzw. Bromberger Blutsonntag, czyli masowy polski mord na niemieckiej mniejszości. Zdecydowana większość historyków polskich, jak i niemieckich, obstaje przy swojej wersji. Jak z tym sobie poradzić w podręczniku? - Może dołączyć aneks z rozbieżnościami? - zastanawia się Janusz Kutta.

Aleksander Lasik też jest tego zdania: - „Krwawa niedziela” to był tylko incydent, a z incydentów nie można budować uogólnień. Rozbieżności zawsze były i bedą, trzeba to wyraźnie zaznaczyć.

Jednak, zdaniem Lasika, istnieje poważne niebezpieczeństwo przy redagowaniu wspólnego podręcznika, o którym mało kto zdaje sobie sprawę. - Niemcy wyprzedzili nas niesamowicie pod względem rozwoju badań naukowych - twierdzi. - Z prostej przyczyny. Dysponują na to o wiele większymi środkami. Wystarczy zauważyć, ile książek wydali ostatnio historycy polscy, a ile niemieccy na temat drugiej wojny światowej. Jeśli czegoś w tym kierunku nie zrobimy, grozi nam pewnego rodzaju stłamszenie, narzucenie w podręczniku interpretacji strony niemieckiej.

- Wspólny podręcznik i tak jeszcze wszystkiego nie załatwi - uważa z kolei posłanka PO z Włocławka, Domicela Kopaczewska, była kujawsko-pomorska kuratorka oświaty. - I tak największa odpowiedzialność, jak zawsze, spocznie na nauczycielach. Podręcznik będzie tylko dla nich kolejną ważną pomocą.

Zdaniem Kopaczewskiej, wyłącznie długotrwała dyskusja o interpretacji faktów może doprowadzić do wspólnego stanowiska polsko-niemieckiego w kwestii oceny przeszłości. - Trzeba na to poświęcić dużo czasu i mieć wielkie umiejętności - uważa posłanka.

Przykładem, jak może wyglądać taki podręcznik, jest książka „Geschichte verstehen - Zukunft gestalten” (Zrozumieć historię - kształtować przyszłość), wprowadzona właśnie jako materiał uzupełniający do nauki historii do szkół w Saksonii i województwie dolnośląskim.

Pokazuje ona tragiczną historię obu narodów w latach 1933-1949. Poszczególne rozdziały zostały napisane przez historyków polskich oraz niemieckich, a zajęło im to dwa lata. Recenzje są jednak mało pochlebne, wytknięto błędy, np. szeroko opisano niemiecki ruch oporu, a pominięto istnienie polskiego państwa podziemnego, nie ma też wzmianki o powstaniu warszawskim, które wciąż w Niemczech mylone jest z powstaniem w getcie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska