Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomaga chłopakom, bo doskonale wie, jakie emocje w nich siedzą

Paulina Błaszkiewicz
Paulina Błaszkiewicz
Jak wygląda życie w ośrodku readaptacyjnym „Mateusz”? Całkiem zwyczajnie, jak w normalnym domu - trzeba ugotować obiad, a czasem narąbać drewna
Jak wygląda życie w ośrodku readaptacyjnym „Mateusz”? Całkiem zwyczajnie, jak w normalnym domu - trzeba ugotować obiad, a czasem narąbać drewna Grzegorz Olkowski
Rozmowa z Waldemarem Dąbrowskim, prowadzącym w Toruniu ośrodek readaptacyjny dla mężczyzn „Mateusz”.

Minęło pięć lat od powstania ośrodka „Mateusz”. To dużo czy mało?
[break]
Ten czas minął bardzo szybko. Gdyby zapytała mnie pani, czy wiedząc to, co dziś wiem, jeszcze raz otworzyłbym „Mateusza”, to bez wahania odpowiem, że tak, bo wiem, ile to znaczy dla ludzi, którzy tu przychodzą.
No właśnie. Może opowie Pan o swoich podopiecznych?
To mężczyźni w różnym wieku i o różnych doświadczeniach. Teraz w ośrodku jest ich dwunastu, ale było ponad siedemdziesięciu. To ludzie, którzy zwątpili - uzależnieni od alkoholu, narkotyków, powracający do życia z zakładów karnych, którzy ponieśli przykre konsekwencje swojego postępowania.
A Pan pomaga im stanąć na nogi?
Tak, ale przede wszystkim próbuję im pokazać, że warto żyć. Wierzę w to, że człowiek skazany czy w jakiś sposób wykluczony, nie jest człowiekiem skażonym. Przekonałem się o tym na własnym przykładzie i dzisiaj dziękuję Bogu, że mnie tak doświadczył. Pomagam chłopakom, bo doskonale wiem, jakie uczucia i emocje w nich siedzą. Ja to wszystko przerobiłem. Nie stosuję naukowej psychoterapii, ale prostą rozmowę. Przekaz: „Weź się chłopie w garść, bo znowu wrócisz tam, skąd przyszedłeś” - trafia do moich podopiecznych.
I trafia też do ludzi nauki, dla których staje się pan może nie wzorem, ale fenomenem?
Profesor Lech Witkowski z Uniwersytetu Jagiellońskiego powiedział mi, że włożyłem kij w mrowisko, a to, co robię, to przewrót w resocjalizacji i uzależnieniach. To, że ludzie nauki, jak na przykład prof. Piotr Petrykowski czy prof. Krzysztof Piątek zastanawiają się, dlaczego mi się udaje, jest dla mnie pewnego rodzaju nobilitacją, ale muszę pani wyznać, że dla mnie chłopcy z „Mateusza” są otwartą księgą, z której bardzo dużo się uczę. Wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, że „praca na emocjach” może być aż tak ciężką robotą, ale nauczyłem się prostych metod, które są najskuteczniejsze. Nie ma u nas agresji, przekleństw, nakazów i zakazów. I to się tyczy wszystkich podopiecznych. Nieważne, czy mam do czynienia z podwójnym mordercą, który dwadzieścia parę lat odsiedział w zakładzie karnym, czy alkoholikiem. Ci ludzie zmieniają się na moich oczach, widzę to każdego dnia.
A oni doceniają to, co Pan dla nich robi? Wielu swoim podopiecznym znalazł Pan pracę...
Doceniają, proszę mi wierzyć. Z okazji Dnia Ojca dostałem od nich serduszko z napisem „Dla kochanego taty”. To było bardzo wzruszające, kiedy dostaje się coś takiego od dorosłych mężczyzn. U nas nie ma obłudy i fałszu. Jesteśmy nienormalni wśród normalnych. Wspomniała pani o tej pracy - rzeczywiście ja im pomagam ją znaleźć, ale chłopcy muszą najpierw do tego dojrzeć psychicznie. Dla wielu z nich jest za wcześnie na konfrontację z rzeczywistością. Pobyt w moim ośrodku zwykle trwa od sześciu do dwunastu miesięcy, ale są też tacy, którzy szybciej stają na nogi. Wynajmują jakiś pokój, pracują, poznają kobietę i układają życie na nowo. Wielu z nich odwiedza „Mateusza”.
Myśli Pan, że mężczyznom „z przeszłością” łatwiej powrócić do rzeczywistości?
Od dwóch lat walczę o to, by powstał „Mateusz” dla kobiet. Ostatnio razem z Jackiem Beszczyńskim i Januszem Dzięciołem odwiedzamy zakłady karne dla kobiet w naszym regionie. To, czego w nich doświadczam, jest przerażające. Te kobiety zwyczajnie boją się powrotu do rzeczywistości, bo nie wiedzą co je czeka.
Proszę powiedzieć, co je czeka...?
Ławka w parku, jakaś klatka schodowa... To nie są żadne zmyślone przykłady. Taka po prostu jest nasza polska rzeczywistość, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że te kobiety zaczynają to akceptować.
Mężczyzna zawsze znajdzie jakąś pracę, a kobieta?
Kobieta bardzo często szuka w takiej sytuacji mężczyzny, a sami mężczyźni to wykorzystują. Wtedy zaczyna się prostytucja i przemoc.
Bo „kobiecie naznaczonej” nie wolno zgłaszać sprzeciwu?
Sprzeciw jest wtedy, kiedy kobieta w pewnym momencie staje się workiem treningowym dla mężczyzny i bez zębów trafia na ulicę. Wtedy otwierają się nam oczy. Chcę stworzyć taki dom dla kobiet, ponieważ te, które odwiedzam w zakładach karnych, zaczepiają mnie i pytają: Panie Waldku, kiedy to się zacznie, kiedy będziemy mogły tam przyjść?
Jest Pan prawdziwym altruistą?
Ja nie lubię takich wielkich słów. Chodzi mi tylko o to, żeby pomóc drugiemu człowiekowi. Tak myślałem zakładając „Mateusza” i nadal tak myślę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska