Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorskie echa wielkiego wybuchu wulkanu Krakatau [RETRO]

Szymon Spandowski
Wielki wybuch Krakatau na litografii z 1888 roku.
Wielki wybuch Krakatau na litografii z 1888 roku. Domena publiczna Wikipedia
Tsunami spowodowane wybuchem wulkanu Anak Krakatau zabiło w Indonezji kilkaset osób. Anak Krakatau znaczy Dziecko Krakatau - wulkanu, którego eksplozja w 1883 roku była największą katastrofą zarejestrowaną w dziejach ludzkości. Wybuch wstrząsnął także Europą. Jego skutki były odczuwalne również u nas, a lokalna prasa śledziła doniesienia o kataklizmie z wielką uwagą. W sierpniu minęła 135 rocznica wielkiego wybuchu. Przypomnieliśmy go wtedy i robimy to teraz.

Ruszamy na koniec świata. Jeżeli ktoś z Państwa oczyma duszy zobaczył egzotyczne kraje, może przy tym obrazie pozostać - tam właśnie się udajemy. Jeżeli jednak ktoś inny, słysząc o końcu świata pomyślał o apokalipsie, również się nie pomylił. W sierpniu 1883 roku wybuchł wulkan Krakatau. Co się wtedy działo w naszych okolicach? Polacy szykowali się do wielkich obchodów 200. rocznicy odsieczy wiedeńskiej.
W połowie sierpnia 1883 roku została otwarta linia kolejowa Kornatowo-Chełmno, gazety z zadowoleniem odnotowywały, że cieszy się ona dużym zainteresowaniem. Poza tym „Gazeta Toruńska”, powołując się na źródła warszawskie poinformowała o pogłoskach na temat szykowanego tajnego spotkania cesarza z carem w Aleksandrowie Kujawskim. Oficjalnie, jak wiadomo, gościli tam cztery lata wcześniej.

W tym samym czasie między Sumatrą i Jawą doszło do jednej z największych katastrof w dziejach ludzkości. Eksplozję wybuchającego wulkanu było słychać w promieniu ponad czterech tysięcy kilometrów. Słup dymu i pyłu wzbił się na wysokość 27 kilometrów, a fala tsunami, która początkowo miała nawet 40 metrów wysokości, dotarła aż do Afryki. Do Torunia echo gigantycznego wybuchu dotarło bardzo szybko.

„Z Batawii donoszą o erupcjach wulkanicznych na wyspie sundajskiej Krakataos. Wybuch rozpoczął się w niedzielę i wielkie wyrządził spustoszenie na północnej części prowincyi jawańskiej Batawie, szczególnie ucierpiały od upadającego popiołu i pumaksu plantacye drzew oraz mosty i drogi - informowała „Gazeta Toruńska” w czwartek 30 sierpnia 1883 roku. - Dzielnicę europejską w Aszjer i obóz osady chińskiej w Nerak zburzyły bałwany morskie piętrząc się do niebywałej dotąd wysokości. Popiół tak zaciemnił niebo, że w Batawii dzień w noc zamienił; i tutaj nadzwyczaj wysokie fale zalały dolną część miasta”.
Później nad Wisłę zaczęły docierać, przekazywane przez kolejne gazety, relacje naocznych świadków. Obszerne przedruki budziły wielkie zainteresowanie. Oto jeden z nich, opublikowany na łamach polskiego dziennika w październiku 1883 roku.
„O strasznych przewrotach wulkanicznych na wyspie Jawie, otrzymał nareszcie autentyczne szczegóły zarząd austryackiego Lloyda od agenta swojego w Batawii. Ze sprawozdania tego ostatniego czerpiemy następujące szczegóły:

Dnia 26 sierpnia (był to dzień niedzielny) o godzinie 4 po południu usłyszano detonacye, które zdawały się pochodzić od południowego zachodu. Do wieczora stawały się one coraz gwałtowniejszemi, a następnego dnia rano były wręcz ogłuszającemi. Kiedy nastał dzień, atmosfera na widnokręgu zachodnim miała barwę siarki i ognia, a warstwa subtelnego białego popiołu pokrywała ziemię.
O godzinie 9 rano detonacye ustały; w godzinę później atoli czarne chmury zasłoniły całkiem niebo i słońce. Gęsty deszcz popiołu, siarki i pyłu zaczął padać na ziemię, a o godzinie 11 przed południem nastała ciemność tak gruba, że cały ruch w mieście musiał ustać.

O godzinie 12 w południe z wielkim szturmem stoczył się na miasto wał wodny 17 stóp wysoki, który wiele mniejszych statków wyrzucił na brzegi, w ogólności jednak zrządził znaczne szkody.
Prawie suche o tej porze łożyska rzek nagle wezbrały wodą, przyczem także znaczna liczba mniejszych statków poszwankowała. Woda jednak ustąpiła równie prędko, jak przybyła, a o godzinie 1 ustał także deszcz popiołu i niebo się wypogodziło. Lecz o godzinie 2 z południa uderzył o miasto od morza drugi, znacznie wyższy wał wodny, pochłonął kilku krajowców i dwóch Europejczyków.
W przystani Tanjong Prisk parowiec „Princess Wilhelmina” o włos tylko uniknął rozbicia się o brzegi; wiele mniejszych statków zaś zniosła woda głęboko w ląd. W samej Batawii jednak dalszej katastrofy nie było. Natomiast wzdłuż całego południowo-zachodniego wybrzeża Jawy przewrót wulkaniczny, równie jak u południowych wybrzeży Sumatry, zrządził straszliwe spustoszenia, które na razie nawet ocenić się nie dadzą.

Dotychczas pod tym względem stwierdzono co następuje:

Wyspa Krakatau, której najwyższa góra miała 2600 stóp wysokości, znikła z powierzchni morza bez śladu. Wyspa Dwaisindetong pękła na pięć części, a pomiędzy wyspą Krakatau i Gibiesie utworzyło się wśród morza 16 nowych wulkanów (...).
W Mesakau, mieszkańcy, widząc zbliżający się gwałtowny przypływ morza, uciekli na pobliskie wzgórza, mimo to jednak co do jednego pochłonięci zostali przez olbrzymie bałwany, z wyjątkiem jednego tylko Europejczyka i dwóch krajowców. W Mauk i Karmat, które zburzone zostały do szczętu, utonęło trzysta osób. W Tereuginie ostał się tylko jeden dom; zginęli wszyscy Europejczycy i krajowcy. Anjer, jak się zdaje, znikło całkowicie z powierzchni ziemi.
Agent Lloyda w Sewang przesłał zaś następującą depeszę: „Wszystko znikło tu z powierzchni ziemi; mnóstwo ludzi zginęło”. Doki na wyspie Amsterdam zostały zerwane, a szczątki ich zaniosło wzburzone morze aż do brzegów wyspy Middelburg. W dolinie Zirengen, według ostatnich doniesień urzędowych, 10.000 ludzi postradało życie w ciągu kilku godzin. Miejsce, gdzie było położone miasto portowe Selok-Betong jest obecnie nieprzystępne dla okrętów, ponieważ morze jest tam zatarasowane masami pumeksu i namułu. W niektórych miejscach cieśniny Sundajskiej pływa osiem stóp gruba warstwa pumeksu”.

Pod koniec października 1883 roku "Gazeta Toruńska" zamieściła kolejną bardzo obszerną relację. Jej autor wspomina m.in. o spadających z nieba... wilkach morskich i krokodylach.

"O katastrofie, której ofiarą padła Krakatau, podawaliśmy już niejednokrotnie szczegóły. Straszny ten kataklizm, przejmujący dreszczem najobojętniejszych, tak opisuje naoczny świadek, którego korespondencyą powtarzamy za Berl. Tagbaltt: „Przeszliśmy tutaj przez straszne wypadki i gwałtowne trzęsienie ziemi. O 112 angielskich mil od Batawii leży wyspa Krakatau, która od trzech wieków posiada smutny rozgłos, iż liczne położone na niej wulkany wciąć grożą wybuchem.
Przed dwoma laty jednak poczęły one dopiero dawać znowu znaki życia. W nocy 27 sierpnia rozpoczęły się właściwe wybuchy. Już w wilią wieczorem słyszeliśmy gwałtowny huk, że jednak deszcz lał i była burza, sądziliśmy, iż to pioruny biją. O godzinie 11 poszedłem spać, lecz zaledwie spałem pół godziny, zostałem przebudzony przez straszny trzask. Przestraszony wyskoczyłem z łóżka i doznałem wrażenia, - jak gdyby przed mojemi oknami strzelano z armat i na ulicy wrzała walka. Takich strzałów narachowałem 10 i dopiero przyszedłem do przekonania, że zostały spowodowane wulkanicznemi wybuchami. Chciałem otworzyć okno, ale szyby pękające obsypały mi twarz. Huk, jaki dał się słyszeć, trudno opisać. Okna pękały, tynk ze ścian odpadał, lampy gasły, cały dom trząsł się. Uspokajałem jak mogłem dzieci, które się pobudziły i czułem się spokojniejszym, gdy mieszkający ze mną pod jednym dachem, wrócili wszyscy do domu. O spaniu nie mogło być mowy. O 2 godzinie w nocy huk był najsilniejszy. Nad ranem zmienił się w bezustanny grzmot. Powietrze było jasne i czyste, zimno przenikliwe. Przerażone zwierzęta biegały jak szalone. Ptactwo szukało ratunku w powietrzu, tak, że aż niebo prawie zaciemnione zostało. Miliardy owadów, mrówek, pszczół, zrywały się z rozpalonej i drżącej ziemi. Ale najstraszniejszych chwil jeszcześmy nie przeżyli. Wyszedłem na miasto. Koło godz. 9 poczęło się ściemniać, a w pół godziny później niebo było czarne jak smoła. Strach opanował całą ludność. Z szumem spadły naraz niezmierne masy popiołu, które w jednej chwili pokryły powierzchnię ziemi warstwą na trzy do czterech stóp grubą. Kto tylko miał nogi, począł uciekać. Ciemno było jak w nocy. Powietrze duszne do niewytrzymania. Spadająca siarka zapalała się w powietrzu, niebieskie płomyki latały tu i ówdzie. Kolana nam się trzęsły, byliśmy bliscy omdlenia.

Deszcz popiołu trwał do 6 wieczór.
Stopniowo rozpoczęło się rozjaśniać, lecz zapach siarki dotąd zatruwa powietrze. W poniedziałek wieczorem tak się oziębiło, że musieliśmy się ubrać w najcieplejszą odzież. Doznawaliśmy wrażenia, jak gdybyśmy nagle z najbardziej gorącego lata przeszli do ostrej zimy. Batawia przedstawiała zupełnie krajobraz zimowy. Drzewa ogołocone z liści wskutek gorąca, mają gałęzie pokryte szarym popiołem. Niebezpieczeństwo minęło, ale spustoszenie jest straszne. W środku morza pootwierały się wulkany i pchały znaczące masy wód nad Batawią. Wilki morskie i krokodyle spadały jak deszcz. Dolna część miasta przez 10 minut znajdowała się pod wodą. Mniejsze czółna i szalupy osiadły na środku ulic. Telegramy donoszą, że cała wyspa Krakatau, która była tak wielka jak Irlandya, przepadła. Całe miasta, lasy i pola zniknęły. Liczbę zaginionych Europejczyków obrachowują na dwieście do trzystu".
W wyniku wybuchu Krakatau i spowodowanego nim tsunami, zginąć mogło nawet 40 tysięcy osób. Gazy, które dostały się do atmosfery spowodowały, że przez kilka lat oglądane z Ziemi Słońce miało barwę zielonkawą, a Księżyc - niebieską. Temperatura na planecie spadła o kilka stopni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska