Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ponad 2 tysiące osób bawiło się na koncercie Bayer Full

Redakcja
Na sali można było spotkać publiczność w różnym wieku
Na sali można było spotkać publiczność w różnym wieku Jacek Smarz
Prawdziwego fana tej muzyki nic nie wyróżnia. Może siedzieć obok w tramwaju, albo stać w kolejce w sklepie. I nikt nie domyśli się czego słucha.

Na 30 minut przed rozpoczęciem koncertu Bayer Full trwają jeszcze próby nagłośnieniowe. Ochroniarze przy barierkach, którzy mają powstrzymywać fanów pod sceną mają niewzruszone miny. Na początek tylko jeden dał się ponieść emocjom i tupie sobie nogą do dyskotekowego utworu. Na razie muzyka rozbrzmiewa w pustej hali, ponieważ publiczność czeka jeszcze przed wejściem. Pierwsi z fanów ustawili się przed drzwiami dwie godziny wcześniej. Razem z nimi jest już ponad tysiąc osób. A wciąż napływają kolejne.
[break]
- Wpuszczają! - pada hasło. Ciekawe, że ci, którym udało się dostać do wnętrza w pierwszej kolejności, nie rzucają się jak najbliżej sceny, ale zaczynają okupować miejsca na koronie. Po 10 minutach pierwsze piętro jest już zajęte. - Zapraszamy do zajmowania miejsc pod sceną, które gwarantują lepszy odbiór koncertu - słychać w głośnikach. - Gdzie możemy usiąść? Czemu drugie piętro nie jest otwarte? Gdzie jest organizator? - gorączkują się dwie panie w rozmowie z ochroną. - Czemu tam nie wpuszczacie? Proszę pana, ależ proszę pana bardzo...!
Pod sceną pierwsze piski i gromkie brawa, bo oto zespół Bayer Full pochwycił już w dłonie mikrofony.
- Wczoraj graliśmy trzy koncerty, więc muszą państwo wybaczyć, jeśli będą jakieś problemy. Ale przynajmniej macie gwarancję, że śpiewamy dla was na żywo - zapowiada Sławomir Świerzyński. - Na początku chciałem podziękować Matce Boskiej za pogodę i za to, że możemy się tu dzisiaj z wami bawić. No to co? Śpiewamy?
Po tej chwili religijno-dyskotekowych uniesień, płyną kolejne kompozycje. W tym pierwszy z kilkunastu najpopularniejszych utworów zespołu. Przy taktach „Blondyneczki” pary zaczynają falować. Miejsca do pląsów jest sporo, bo cały środek hali jest wolny.
- Wiecie, czemu kobieta po czterdziestce nie powinna się bawić w chowanego? Bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że nikt nie będzie chciał jej znaleźć
- żartuje wciąż Świerzyński. Razem z nim jest jeszcze pięć osób przy mikrofonach. Cały koncert leci z półplaybacku.
Tuż przy scenie stoisko z oficjalnymi płytami. - Po ile? Wszystkie po 10 zł, poza niebieską, która jest po 20 zł i najnowszą po 30 zł
- mówi nam sprzedawczyni. Napoje i chipsy można kupić zarówno na stoisko w holu, jak i na zewnątrz. Na zewnątrz jest również piwo, ale nie można z nim wchodzić do środka budynku. Społeczeństwo znalazło jednak na to sposób. Zakupioną w pobliskim sklepie wódkę rozpijają w toalecie na parterze. I to zarówno ci starsi, jak ci o wiele młodsi.
„Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina” - głos Sławomira Świerzyńskiego roznosi się w całym budynku. Pod sceną wszystkie ręce falują w górze. Ostatni refren publiczność śpiewa już bez lidera a cappella.
- Nie wszyscy przyznają się do tego, że słuchają takiej muzyki, ale na koncerty, na których ona rozbrzmiewa, chodzą - podkreślał w rozmowie z „Nowościami” Roman Skibiński, prezes Toruńskiej Infrastruktury Sportowej. Pomysł organizacji koncertu disco polo padł w magistracie. I choć to władze miasta były organizatorem występu, to jednak nikt personalnie nie chciał się przyznać do tego, że pomysł wyszedł właśnie od niego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska