Jeśli ktoś miał wątpliwości, czy Nesta jest w stanie przegrać potyczkę ligową z głównym rywalem w walce o awans do PLH, już może się ich wyzbyć.
<!** Image 2 align=none alt="Image 167007" sub="Toruńska drużyna (z prawej Michał Porębski) wygrała trzydzieste trzecie i trzydzieste czwarte spotkanie pod rząd / Fot. Jacek Smarz">W miniony weekend hokeiści z Torunia najpierw rozprawili się ze słabym Sielcem Sosnowiec, a dzień później, w kolejnym pogromie, odprawili z kwitkiem graczy GKS-u Katowice.
15:0 i...
Gdyby relację z sobotniego meczu z Sielcem Sosnowiec rozpocząć od drugiej tercji z pominięciem pierwszej, to nikt z obecnych na tym spotkaniu nie zauważyłby jej braku. Wspomnieć można jedynie, iż torunianie, podobnie jak napastnicy drużyny gości, razili nieskutecznością.
<!** reklama>W pierwszej tercji, w doskonałych sytuacjach, mylili się: Dzięgiel, Minge, Ławrenows, Bomastek, Kuchnicki, Chyliński, Chrzanowski i Minge, których albo nie trafiali w światło bramki, albo strzelali wprost w leżącego bramkarza. Trzeba jednak dodać, że stojący między słupkami sieleckiej bramki Romanowski, znakomicie się ustawiał.
- Wzięła nas niemoc. Można powiedzieć, że z bramkarza Sielca zrobiliśmy gwiazdę - śmieje się Łukasz Chrzanowski, napastnik Nesty. - Chłopak miał swoje pięć minut i je wykorzystał. Bronił dobrze.
Od początku drugiej tercji wszystko było już jednak jak dawniej. Festiwal strzelecki rozpoczął Toms Bluks, a niespełna minutę później Nesta prowadziła już 3:0. Na tym się jednak nie skończyło, bowiem do ostatniej syreny torunianie zdobyli jeszcze dwanaście bramek.
11:3
Dzień później torunian czekała teoretycznie dużo trudniejsza przeprawa z katowiczanami. W rzeczywistości było jednak zupełnie inaczej. Gospodarze błyskawicznie objęli prowadzenie i równie szybko je powiększali.
- Spodziewaliśmy się po rywalach dużo więcej. Byliśmy jednak dobrze dysponowani i nie daliśmy im za dużo pograć - dodał Łukasz Chrzanowski.
Sporo problemów trenerowi GKS-u, byłemu znakomitemu hokeiście - Jackowi Płachcie, przysparzały faule popełniane raz po raz przez jego hokeistów i... fatalna dyspozycja bramkarzy.
Wystarczy wspomnieć, że potyczkę z Nestą między słupkami rozpoczął Noworyta, który po utracie trzech bramek, został zastąpiony przez Runowskiego... by przy stanie 0:9 znów pojawić się na lodzie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że gdyby Jacek Płachta miał tego dnia do dyspozycji jeszcze kilku innych bramkarzy również skorzystałby z ich usług.
Słabą grę rywali i kolejne okresy gry w przewagach torunianie wykorzystywali niemal bezbłędnie, pięć minut przed końcem meczu prowadząc już 11:1.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?