Poprawione humory

Pierwszoligowe siatkarki Budowlanych Budleksu wyraźnie poprawiły sobie humory sobotnim zwycięstwem ze Spartą Warszawa. Już w najbliższy piątek rozegrają kolejny mecz na zapleczu Orlen Ligi.
<!** reklama>
Sobotnie spotkanie ze Spartą Warszawa było dopiero drugą potyczką ligową torunianek w obecnym sezonie, jednak niezwykle ważną. Po pierwsze, Budowlane miały okazję zaprezentować się wreszcie swoim kibicom, a po drugie, liczyły na zatarcie złego wrażenia po przegranych meczach inaugurujących nowe rozgrywki - w Rzeszowie (porażka 0:3 w rywalizacji ligowej) i Krośnie (także 0:3 w spotkaniu Pucharu Polski). Nerwowość przed rozpoczęciem tej potyczki była widoczna na twarzach każdego z członków klubu.
- Tego meczu nie możemy przegrać - mówili zgodnie toruńscy działacze.

Obawy torunianek

Niestety, obawy o uzyskanie dobrego wyniku wzrosły jeszcze na dzień przed meczem, gdyż pod koniec piątkowego treningu urazu nogi doznała Anna Tomczyk, jedna z niewielu wyróżniających się zawodniczek Budowlanych Budleksu w ligowej inauguracji obecnego sezonu. Przeciwko Sparcie zagrać nie mogła, a to wymusiło kilka zmian w wyjściowym składzie torunianek.
- Obawialiśmy się tego meczu, między innymi z tego powodu, że nie mieliśmy zbyt wiele czasu na przećwiczenie takiego wariantu gry, bez Ani na parkiecie - powiedział Mariusz Soja, szkoleniowiec Budowlanych Budleksu.
- Przez cały tydzień Ania trenowała tak, jakby miała wyjść w pierwszym składzie, ale dzień przed spotkaniem skręciła staw skokowy. Wszystko trzeba było pozmieniać w połowie ostatnich zajęć - dodała Ewelina Krzywicka, przyjmująca toruńskiego zespołu. - Przeciwko Sparcie chciałyśmy zagrać właśnie dla Ani, bo wiedziałyśmy, jak bardzo zależało jej na tym, żeby wyjść na parkiet i wygrać ten mecz.

Dominacja gospodyń

Nerwy gospodyń widać było jeszcze w początkowych akcjach pierwszego seta, ale obawy szybko minęły. Od tego momentu na parkiecie torunianki dominowały na dobre.
- W poprzednim tygodniu nasze spotkania nie zakończyły się tak, jakbyśmy tego chciały - stwierdziła Ewelina Krzywicka. - Mecz w Rzeszowie nie był dla nas udaną inauguracją. Niektórzy stawiali nas wtedy w roli faworytek, a nam nie udało się tego potwierdzić. Do meczu z Warszawą podeszłyśmy zupełnie inaczej. Trochę spokojniej, bo wiedziałyśmy, że mamy za sobą kibiców, którzy nam pomogą. Grało nam się zdecydowanie lepiej. Cieszyłyśmy się z każdego zdobytego punktu i to przełożyło się na wynik końcowy. Inna sprawa, że doskonale wiedziałyśmy, jak gra drużyna z Warszawy. Miałyśmy rozpisane, która z zawodniczek zdobywa najwięcej punktów dla Sparty i jak poszczególne siatkarki ustawiają się w obronie, w bloku. Byłyśmy pewne, gdzie możemy atakować, gdzie plasować trudne piłki. Udawało nam się zdobywać punkty, dlatego cieszymy się z wygranej 3:1.
Stracony set
Pomimo wyraźnej przewagi torunianki straciły w sobotę jednego seta.
- Naszym zadaniem było maksymalne utrudnienie przeciwniczkom przyjęcia zagrywki, a można powiedzieć, że w drugim secie one zrobiły to z nami - powiedziała Ewelina Krzywicka. - Szkoda jedynie końcówki tego seta, gdyż udało nam się dogonić warszawianki (wynik brzmiał 23:23, choć torunianki przegrywały wcześniej 4:11 czy 17:21 - przyp. red.), ale ostatecznie poległyśmy w tej części gry. Gdyby było inaczej, mecz zakończyłby się w trzech setach.

Dwaj trudni rywale

Komplet punktów zdobyty w weekend wyraźnie poprawił humory w ekipie Budowlanych Budleksu, która w tabeli pierwszej ligi awansowała na piąte miejsce.
Drużynę prowadzoną przez Mariusza Soję i Tomasza Grobelniaka niebawem czekają dwa trudne spotkania. Już w najbliższy piątek (a nie, jak wcześniej planowano w sobotę; o godz. 18) torunianki zmierzą się na wyjeździe z Karpatami Krosno, z którymi niedawno przegrały 0:3, zaś 26 października na własnym parkiecie podejmą AZS KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Obydwaj wspomniani rywale Budowlanych to ścisła czołówka tabeli rozgrywek zaplecza Orlen Ligi.