Porachunki przestępcze w Toruniu. Niestety ginęli w nich ludzie. Również przypadkowi
1. Jesienią 1998 roku ktoś wrzucił ładunek wybuchowy przez okno na parter budynku w jednej z podtoruńskich miejscowości. Mieszkający tam mężczyzna powiązany z lokalnym półświatkiem spał. Został poważnie ranny. Trafił do szpitala, ale na szczęście przeżył. Ładunek wybuchowy, który tam eksplodował miał cechy domowej roboty. Jako elementów rażenia użyto śrub i nakrętek.
POLECAMY:
Najnowsze oferty pracy w Toruniu. Tu szukają pracowników
W Toruniu powstają nowe mieszkania. Gdzie i za ile?
Najważniejsze inwestycje drogowe i przebudowy w Toruniu. Gdzie kierowcy muszą liczyć się z utrudnieniami?
2. Kilka tygodni później znów próbowano zabić tego samego mężczyznę lub jego kompanów. W połowie listopada 1998 roku w nocy z soboty na niedzielę był on wraz z grupą znajomych w jednym z lokali na Bydgoskim Przedmieściu w Toruniu. W pewnym momencie tą dzielnicą miasta wstrząsnął ogromny huk. W niektórych oknach budynków przy ulicy Klonowica, bo tam doszło do eksplozji, wypadły szyby. Szybko okazał się, że wybuchła tam bomba. Ale plan był inny. Miała zostać zdetonowana w lokalu, gdzie bawili się ludzie powiązani z grupą Adama R. lub pod którymś z ich samochodów. Stało się to szybciej. Zginął mężczyzna, który niósł ten ładunek na miejsce przeznaczenia Był powiązany z konkurentami Adama R., a bomba była w konstrukcji podobna do tej, która eksplodowała wcześniej w jednej z podtoruńskich miejscowości.