Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potencjał w codzienności - zdjęcia Tymona Markowskiego

Z fotografem Tymonem Markowskim* rozmawia Tomasz Skory
Tymon Markowski
Od dawna wyznaję zasadę, że fotograf osiąga sukces, jeżeli choć na chwilę przyciągnie uwagę odbiorcy w zalewie wszystkich innych zdjęć, które są dookoła.

Jak to się stało, że chwyciłeś za aparat?
Aparat w naszej rodzinie był często obecny. Braliśmy go na wszystkie rodzinne wycieczki. Z biegiem czasu coraz częściej to ja chciałem robić nim zdjęcia. Jestem samoukiem, nigdy nie kończyłem żadnej szkoły fotograficznej i nie ukrywam, że technikalia sprzętu fotograficznego to coś, w czym nie czuję się mocny. Natomiast rozwijam swoją percepcję, czytam książki, uczęszczam na warsztaty. Miałem okazję przez rok być członkiem programu mentorskiego Sputnik Photos, co było bardzo inspirujące i rozwijające. Fotografia może być pracą zarobkową, ale przede wszystkim powinna być pasją.

Ta pasja zaprowadziła Cię ostatnio do Stanów Zjednoczonych, gdzie zostałeś zaproszony jako finalista International Photo Awards…
Jest to jeden z konkursów, w których od jakiegoś czasu brałem udział. Do tej pory zdobywałem w nim tylko wyróżnienia. Tylko albo aż - zależy, jak na to spojrzeć, bo jednak jest to konkurs międzynarodowy. Tym razem zgłosiłem nagradzane już wcześniej zdjęcie „dziewczynek”, zająłem pierwsze miejsce i do tego wygrałem tytuł Eventowego Fotografa Roku. To mój największy konkursowy sukces.


CZŁOWIEK Z PAPIEROSEM NA ROGU 7TH AVE ORAZ 36TH STREET W NOWYM JORKU

Słyszałem, że wahałeś się, czy lecieć na galę do Nowego Jorku.
W tym konkursie organizatorzy wrzucają wszystkich uczestników do jednego worka, bez względu na kategorię. Rywalizowałem z fotografem architektury, przyrody, portrecistą i tak dalej. Nie miałem więc zielonego pojęcia, jak to będzie wyglądało, jakie są moje szanse i czy w ogóle jest sens pojawiać się na gali. W pierwszej reakcji chciałem odpuścić, bo było za dużo niewiadomych. Poza tym o nominacji dowiedziałem się dwa tygodnie przed galą i przeorganizowanie kalendarza stanowiło wyzwanie. Jestem wdzięczny ludziom, z którymi współpracuję, za to, że mi to umożliwili, żonie oraz rodzicom, którzy praktycznie zorganizowali mi całą podróż. Ostatnim znakiem zapytania była wiza - czy otrzymam ją w tak krótkim czasie. Udało się i poleciałem. Byłem w Stanach 10 dni, z czego połowę spędziłem w Chicago, a połowę w Nowym Jorku. I szczerze mówiąc, więcej radości sprawiło mi fotografowanie tych miast i spotkania z ludźmi niż uczestnictwo w samej gali.

Podobało Ci się w Stanach?
Różnica jest oszałamiająca. Przede wszystkim w mentalnym podejściu ludzi. Nie uda się zrobić zakupów w sklepie bez wymiany uprzejmości ze sprzedawcą. Na ulicy, jeżeli ktoś cię potrąci, to przeprasza. Jeżeli ktoś sobie nie radzi, zawsze znajdzie się inna osoba, która chce pomóc. Z punktu widzenia fotografa czymś magicznym jest również światło wpadające na ulice spomiędzy tych wszystkich przeszklonych budynków. Ludzie są niezwykle różnorodni, a przez to ciekawi do fotografowania. Najgorszy był powrót do Polski, gdzie nagle wszystko wydało mi się takie nudne i szare.


SUZUKI VITARA Z DWOMA SUCZKAMI (BORA I KARIN) POD MARKETEM LECLERC PRZY CURIESKŁODOWSKIEJ W BYDGOSZCZY

Dopiero co wróciłeś, a już dostałeś się na Miami Street Photography Festival. Wybierasz się?
Zawarliśmy z żoną taki układ, że jeśli zostanę finalistą tego festiwalu, to tym razem ona poleci do Stanów, jako mój reprezentant. Chyba potraktowała to jako żart, chociaż według mnie ustalaliśmy to na poważnie (śmiech). Oczywiście fajnie byłoby pojechać do Miami, ale wolimy wrócić do Stanów na dłużej innym razem i zwiedzić je, podróżując samochodem.

Zakwalifikowały się tam ponownie „dziewczynki”. To Twoje najczęściej nagradzane zdjęcie?
Tak i tym bardziej się cieszę, że zostało zrobione w Bydgoszczy. To pokazuje, że nie trzeba wyjeżdżać nigdzie daleko, żeby zrobić zdjęcie, które zostanie docenione na świecie. W naszej codzienności i lokalnych wydarzeniach kryje się duży potencjał.

Przypomnij historię tego zdjęcia. Powstało, gdy robiłeś materiał zlecony przez gazetę…
Zostało zrobione już półtora roku temu, na zlecenie „Gazety Wyborczej”, na konkursie tanecznym w Pałacu Młodzieży. W takich sytuacjach bardzo lubię fotografować backstage, czasem to, co dzieje się na zapleczu jest ciekawsze niż samo wydarzenie. Jeżeli fotograf ma otwarty umysł i nie skupia się tylko na zleceniu, ale szuka takich rzeczy, to może być za to wynagrodzony. Szczęście ma ten, kto próbuje.

To Twoje ulubione zdjęcie?
Nie potrafiłbym wskazać ulubionego, bo fotografowanie to pewien proces i w każdym jego momencie jesteśmy w innym miejscu. Gust się zmienia. Potrafię wskazać zdjęcia, z których jestem naprawdę zadowolony, natomiast nie podejmę się wyboru tego najlepszego. Jest też różnica między zdjęciami ulubionymi a tymi, które są dla mnie ważne. Ważnym zdjęciem jest np. to zrobione kilka sekund po narodzinach mojego syna. Do dziś mam też zachowane pierwsze zdjęcie, opublikowane na fotoblogu, który prowadzę już od 10 lat. Nie będę oryginalny - to było drzewo w ogródku moich dziadków.


UCZESTNICY III BIEGU PAPIESKIEGO ROZGRZEWAJĄ SIĘ POD DACHEM MARKETU BIEDRONKA W BRZOZIE

Wiele Twoich fotografii powstało jako zlecenia dla gazet. Trudno było Ci podjąć decyzję o rezygnacji z pracy w prasie?
Fotografowanie dla gazet uznawałem za fajną możliwość rozwijania się i bycia zawsze przy aktualnych wydarzeniach. Jednak na przestrzeni ostatnich lat rynek prasowy bardzo się zmienił, zauważyłem, że gazety już się nie zajmują tym, czym kiedyś. Nie jeździmy fotografować ludzi, nie dotykamy ich problemów, tematów społecznych, tylko sprowadzeni jesteśmy do roli informatorów na temat inwestycji, konferencji itp. Nie odczuwałem satysfakcji z wykonywania takich zdjęć. Bardzo obawiam się wypalenia zawodowego - jeżeli stracę zapał do fotografowania, to tak jakbym zaprzepaścił wszystkie te lata poświęcone na rozwój w tej dziedzinie.

A czym się aktualnie zajmujesz?
Jestem w trakcie przygotowywania publikacji, która ma się ukazać na początku przyszłego roku. Przez ostatnie miesiące pracowałem nad projektem dotyczącym rzeki Brdy. Otrzymałem pozytywne sygnały z zewnątrz na temat tego projektu, a szalę przechyliło otrzymanie stypendium od ministra kultury i dziedzictwa narodowego na tę realizację.

Ostatnio skupiasz się na obiektach. Na blogu masz sporo architektury, wcześniej cały cykl, w ramach którego fotografowałeś podwórka. Ludzi już tak chętnie nie fotografujesz?
Przez osiem lat pracy w gazetach bardzo dużo fotografowałem ludzi i wciąż raz na jakiś czas przygotowuję materiał z ich udziałem, jak na przykład fotoreportaż ze Światowych Dni Młodzieży. Powiedzenie, że nie skupiam się na ludziach, też nie jest do końca trafione, bo nawet jeżeli tych ludzi nie ma na zdjęciach, to przedstawiany krajobraz i tak jest z nimi nierozerwalnie związany. Natomiast proporcje między nimi zmieniają się wraz z upływem czasu i zmianą gustów. Przy fotografowaniu podwórek w projekcie „Fragmenty Śródmieścia” faktycznie pozbywałem się tych ludzi z kadru, bo chciałem postawić na warstwę krajobrazową. Teraz staram się znaleźć fajną relację między człowiekiem a otoczeniem, uchwycić coś, co może w jakiś sposób zaintrygować widza. Bo od dawna wyznaję zasadę, że fotograf osiąga sukces, jeżeli choć na chwilę przyciągnie uwagę odbiorcy w zalewie wszystkich innych zdjęć, które są dookoła.


WIEŻA TELEWIZYJNA BERLINER FERNSEHTURM WIDZIANA Z ULICY MEMHARDSTRASSE W BERLINIE

*Tymon Markowski

urodzony w Krakowie, od dziecka mieszka w Bydgoszczy. Swoją przygodę z aparatem rozpoczął w 2006 roku. Przez osiem lat pracował w redakcjach „Expressu Bydgoskiego” i „Gazety Wyborczej”. Laureat konkursów Grand Press Photo, BZ WBK Press Foto, Leica Street Photo, dotART Urban International Photo Awards, Polska Ulicznie, Regional Press Photo oraz International Photography Awards. Zdobywca drugiego miejsca w krajowym plebiscycie Fotoreporter Roku 2015. Członek fotograficznego kolektywu Un-Posed. Ma żonę Irenę i syna Kajetana. www.tymonmarkowski.com

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Potencjał w codzienności - zdjęcia Tymona Markowskiego - Express Bydgoski

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska