<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/lietz_krzysztof.jpg" >Do przetargu, który miał wyłonić wykonawców odcinków autostrady A1 z podtoruńskich Czerniewic do Kowala, stanęło wielu chętnych. Aby podołać wyzwaniu, niektóre potężne firmy stworzyły jeszcze potężniejsze konsorcja. Wszystko po to, aby pochwalić się potencjałem intelektualnym, technicznym, no i chyba finansowym.
<!** reklama>Cóż jednak z tego, jeśli podejmując się wykonania zadania wartego prawie 2 miliardy złotych owe wielkie konsorcja, notabene - akurat na kujawsko-pomorskim fragmencie A1 - międzynarodowe, nie mogą (nie chcą?) na czas regulować płatności wobec swoich podwykonawców? Bydgoska GDDKiA przyznaje dziś, że na budowie naszego odcinka autostrady owe zaległości wynoszą kilkanaście milionów złotych i dotyczą kilku raptem firm, ale warto już teraz dmuchać na zimne.
Właśnie kończy się (15 marca) zaplanowany w kontraktach okres zimowy, w którym tak na dobrą sprawę mogłyby się żadne prace na A1 nie odbywać, ale groźba zejścia z budowy po tym terminie niektórych podwykonawców jest jak najbardziej realna. Tłumaczenie przez przedstawicieli konsorcjów zaległości płatniczych tym, że muszą oni ponosić wielkie koszty za tzw. roboty w toku, nieodebrane jeszcze przez inwestora, wydaje się naiwne.
Przecież każdy ubiegający się o zlecenie budowy autostrady dokładnie znał te warunki i powinien przymierzyć je do swoich możliwości. Po to tworzono konsorcja. Czyżby podpisując kontrakt z góry zakładano, że podwykonawca będzie im jadł z ręki z wdzięczności za zlecenie? Ta kalkulacja, zdaje się, bierze w łeb.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?