Pożar został zauważony około godziny 22, ale nie wiadomo dokładnie, o której wybuchł. Ogień najprawdopodobniej najpierw pojawił się w części technologicznej magazynu. liczącego sobie ponad 20 tys. mkw. powierzchni. W tym miejscu malowano specjalnymi lakierami i farbami detale elementów i konstrukcji stalowych przeznaczonych na sprzedaż. Te środki chemiczne również się spaliły. Potem temperatura i gazy spowodowały, że żywioł zaczął niszczyć inne fragmenty magazynu.
[break]
- Był to pożar o charakterze punktowym. Paliło się w poszczególnych miejscach tej ogromnej hali. Na przykład tam, gdzie znajdowały się wózki widłowe lub jakieś drewniane szafki - mówi Andrzej Seroczyński, rzecznik toruńskich strażaków. - Ogień objął też część socjalno-biurową obiektu.
Kiedy żywioł wydostał się na dach, zaczął rozprzestrzeniać się wraz z kierunkiem wiejącego wówczas wiatru, a języki ognia i dym widać było przez wiele godzin z odległości kilku kilometrów.
- Prawdopodobnie fakt, że długo nikt nie widział, iż w środku hali szaleje ogień, spowodował, że kiedy przyjechali strażacy, już tak się rozprzestrzenił, że trudno było go ugasić - dodaje Andrzej Seroczyński. - Nie tylko wielkość pożaru, wiatr dym i wysoka temperatura utrudniały akcję ratowniczą. Gdy strażacy prowadzili w środku magazynu akcję ratowniczą, cały czas istniało niebezpieczeństwo, że konstrukcja zawali im się na głowę.
Na szczęście w czasie pożaru nikt nie ucierpiał. O jego rozmiarze świadczy też fakt, że w jego gaszeniu brało udział ponad 40 wozów bojowych z całego regionu i ponad stu strażaków. Ostatnie pojazdy odjechały w poniedziałek około 7.30.
Kiedy byliśmy na miejscu półtorej godziny później, znów wokół magazynu zawyły syreny strażackich pojazdów. Przyjechały dwa auta.
- Akcja ratownicza jeszcze się całkowicie nie zakończyła - usłyszeliśmy od pracowników magazynu. - Ale nie ma żadnego zagrożenia, że pożar wybuchnie na nowo.
Dach magazynu został prawie całkowicie zniszczony. W wielu miejscach jest przepalony na wylot. Stan konstrukcji sprawdzali w poniedziałek inspektorzy nadzoru budowlanego i z ich wstępnych ustaleń wynika, że niektóre części obiektu będzie trzeba całkowicie zamknąć, ponieważ grożą zawaleniem.
Strażacy i inspektorzy budowlani, z którymi rozmawialiśmy, dziwią się, jak mogło dojść do pożaru o tak dużych rozmiarach w magazynie, gdzie głównie znajdowały się stalowe konstrukcje, przygotowywane do sprzedaży.
- Jak to możliwe, że na przykład w jednym z wózków widłowych spaliła się tylko jedna opona, a pozostałym trzem nic się nie stało - zastanawiał się w poniedziałek głośno jeden z pracowników magazynu.
Śledztwo w tej sprawie prowadzić będzie policja. Opinię wyda też biegły z zakresu pożarnictwa.
W obiekcie pracuje około 180 osób.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?