Hokeiści Nesty Toruń awansowali do finału rozgrywek pierwszej ligi. Wczoraj po raz drugi pokonali Orlika Opole. Na własnym lodowisku zaaplikowali rywalom dziesięć bramek.
<!** Image 2 alt="Image 167897" sub="Hokeiści toruńskiej Nesty (w środku Edgars Adamowicz) awansowali do finału rozgrywek pierwszej ligi Fot. Adam Zakrzewski">Po dobrym, piątkowym meczu w Opolu, wygranym przez Nestę 7:1, rewanżowa potyczka w Toruniu była tylko formalnością. Mimo to, już od pierwszych sekund niedzielnych zmagań, gospodarze bardzo wyraźnie dominowali. Już w pierwszej zmianie prowadzenie Neście mógł dać Przemysław Bomastek, lecz po jego strzale krążek trafił w prawy słupek.
Spodziewali się więcej
Skuteczną taktyką Nesty okazał się pressing wywierany na opolan na całej długości lodowiska. Utrudniał on obrońcom Orlika efektywne wyprowadzenie krążka. Konsekwencją tego, grę niemal wyłącznie prowadzono w tercji przyjezdnych.
Tylko w pierwszej odsłonie torunianie oddali na bramkę przeciwników szesnaście celnych strzałów (Orlik zaledwie cztery), z czego pięciokrotnie, po zespołowych akcjach, pokonywali opolskiego bramkarza Tomasza Szatkowskiego.
<!** reklama>
- Spodziewaliśmy się więcej po naszych półfinałowych rywalach - przyznał Mariusz Kuchnicki, środkowy napastnik pierwszego ataku Nesty. - Graliśmy „swoje”, uzyskaliśmy przewagę i mogliśmy kontrolować wynik.
Więcej po swoich zawodnikach oczekiwał też szkoleniowiec Orlika Jerzy Pawłowski. Po pierwszej przerwie, w której w szatni opolan padły mocne słowa, jego drużyna śmielej „przeszkadzała” torunianom. W efekcie przyjezdni zdobyli dwa gole.
W połowie spotkania, przy stanie 7:0 dla Nesty, między słupkami bramki torunian nastąpiła zmiana. Dobrze spisującego się Miłosza Ciesielskiego zastąpił Tomasz Witkowski, zmagający się do niedawna ze złamaniem palca lewej ręki. Dla młodego gdańszczanina był to trudny powrót, bowiem w odstępie kilku minut został dwukrotnie pokonany.
Już tylko Katowice
Witkowski przy stracie wspomnianych bramek nie zawinił, jednak sztab szkoleniowy, przed finałową rozgrywką, będzie miał spory dylemat, którego z bramkarz uznać jako pierwszego.
- Tomek chce być potrzebny drużynie, chce być numerem jeden, jak przed kontuzją, ale Miłosz zaskoczył nas dobrą postawą, wywiązał się z powierzonych mu zadań - powiedział Wiesław Walicki, szkoleniowiec Nesty.
Po piątkowym zwycięstwie 7:1 w Opolu oraz wczorajszym 10:3 w na własnym lodowisku, torunianie uzyskali awans do ścisłego finału, w którym zmierzą się z GKS-em Katowice.
Nie wiadomo jeszcze, czy w meczach finałowych w barwach Nesty wystąpi Andrejs Ławrenows, który w niedzielę został przypadkowo trafiony krążkiem w twarz. Na lodzie pojawiła się krew. Podczas wstępnych oględzin podejrzewano u Łotysza złamanie nosa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?