Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Praca zdalna z dziećmi. Jak radzą sobie z nią po roku pandemii rodzice z Torunia i okolic?

Sara Watrak
Sara Watrak
Nauka zdalna w domu państwa Piotrowskich
Nauka zdalna w domu państwa Piotrowskich nadesłane
Po roku trwania epidemii powracamy do trzech toruńskich rodzin, które musiały, wydawać by się mogło, dokonać niemożliwego, czyli połączyć pracę zdalną z opieką nad dziećmi. Jak im się to udało? Jak oceniają swoje doświadczenia po roku spędzonym w domu? Sprawdźcie!

Zobacz wideo. Wprowadź proste zasady feng shui, by lepiej pracować z domu

Syndrom wiecznego braku jednego pokoju, czyli praca zdalna w praktyce

- Jeżeli patrzy się na coś częściej, nie widzi się więcej, tylko inaczej. Nigdy w trakcie tygodnia pracy nie byłam tak długo w domu. A jednocześnie będąc w domu, nigdy tak dużo nie pracowałam – podsumowuje miniony rok Agnieszka Piotrowska, mama dwójki dzieci. Nie ocenia, czy to negatywne czy pozytywne. – Na pewno nowe i zmienne, zależne od wielu czynników – mówi. Cieszy ją, że na co dzień obserwuje to, czego w tradycyjnych warunkach nie miałaby okazji zobaczyć, pracując poza domem: zwyczajne, dziecięce dni swoich pociech.
Praca z domu to jedno. Nie można zapomnieć, że już sama nauka zdalna stanowi niemałe wyzwanie, zarówno dla uczniów, jak i dla rodziców.

– Córcia, pierwszoklasistka, radzi sobie dzielnie, ogromnie wspiera ją starszy brat w trakcie swoich przerw lekcyjnych. Szkoda, że nie mają ich w tym samym czasie – mówi pani Agnieszka. – Chyba muszę pomyśleć o kieszonkowym – śmieje się.

Przyznaje jednak, że z każdym kolejnym lockdownem e-lekcje wyglądają zdecydowanie lepiej.

Polecamy

A jak połączyć e-learning z pracą zdalną? Pani Agnieszka nie ukrywa, że po roku dopadł ich „syndrom wiecznego braku jednego pokoju”. - Rok temu zmieniliśmy mieszkanie z 48 metrów kwadratowych na 63 metry kwadratowe z ogródkiem. W czasie obostrzeń byliśmy ogromnie zadowoleni. Ale teraz zaczęliśmy rozglądać się za domkiem – przyznaje. Od roku pracuje zdalnie, jej mąż częściej jeździ do biura, ale zdarza się, że również pełni swoje obowiązki z domu. Wówczas pokój córki zamienia się w zdalne biuro. Choć home office wymaga nie lada kreatywności, pani Agnieszka zaznacza, że oboje z mężem doceniają to, że w tak trudnym czasie oboje mają pracę i narzędzia do jej realizacji w domowym zaciszu.

"Mamo, ja chcę z tobą pracować"

- To, co się zmieniło przez ten rok, to podejście i szybka reakcja na zmiany – mówi Anna Kruszyk, mama 5-letniej Amelki. Gdy rozmawiałyśmy rok temu, pani Anna prowadziła dwie firmy. W sierpniu została zmuszona zamknąć jedną z nich wyłącznie z powodu koronawirusa. - Swoje siły musiałam przełożyć na to, co zostało. A rygor i pandemia w mojej branży oznacza podwójną pracę. Szkolenia i spotkania muszą odbyć się w mniejszych grupach – wyjaśnia torunianka.

Polecamy

Z panią Anną skontaktowaliśmy się jeszcze, zanim przedszkola zostały ponownie zamknięte. – Gdy przyprowadzę córkę do domu, sama dalej idę pracować, a czasami Amelka ze mną. Zabieramy ulubione książki, kolorowanki i nie ukrywam, że tablet też. Nie mam innego wyjścia. Nie mogę ciągle czegoś przekładać. Wiadomo, że utrudnia mi to pracę, ale nie wyobrażam sobie siebie bez pracy, więc wybieram te opcję – mówi pani Anna. W jej domu biuro zagościło na dobre. Przedsiębiorczyni przemeblowała pokój tak, by było miło i wygodnie. - Kupiłam córce słuchawki na uszy, żeby dźwięki jej muzyki czy gier nie rozpraszały mnie, gdy już dochodzi do "Mamo ja chcę z tobą pracować” – mówi, ale podkreśla jednocześnie, że patent na dzielenie obowiązków na różne części dnia jest nieodzowny.

- Nawet teraz córka jest ze mną w pokoju. Bawi się po obiedzie, a ja siedzę przed komputerem. I tak do kolacji… - mówi pani Anna.

I choć wyzwań związanych z pracą zdalną nie brakuje, po roku epidemii pani Anna doszła do wniosku, że mogłaby pracować hybrydowo. - Frustruje mnie tylko ta niewiadoma. Dziś układam plan miesiąca, a za chwilę pojawiają się nowe rozporządzenia i wszystko do kosza.

Praca zdalna nie taka straszna

Dr Wojciech Peszyński przyznaje, że narzekać nie może. - Wiadomo, że człowiek, by chciał, aby było jak dwa lata temu, ale trzeba doceniać to, co się ma – mówi dr Peszyński. Jego praca nauczyciela i wykładowcy akademickiego pozwala mu na pracę zdalną. Opiekę nad dziewczynkami dzieli z żoną, również wykładowczynią, prof. Aleksandrą Seklecką. Wspierają ich dziadkowie, którzy też przeszli koronawirusa. – Możemy więc bezpiecznie ze sobą przebywać – mówi dr Peszyński.

- Dziś moja żona pojechała na wydział i prowadzi zajęcia. Ja jadę jutro. Najgorzej jest w piątek, gdy mamy obydwoje zajęcia. Wtedy żona jedzie do Harmonijki, a ja zostaję w domu i stąd nadaję do uczniów, później studentów – mówi dr Peszyński.

Dzieciom stara się organizować czas na różne sposoby. Jeśli tylko pogoda dopisuje, czas na spacery i rower. Gdy za oknem zimno i deszcz, do gry wkracza Netflix. - Zosia najchętniej ogląda „Psi Patrol”, Basia „Smerfy” – mówi dr Peszyński. Oczywiście bajki to nie wszystko. Są jeszcze klocki, puzzle, kolorowanki… W czasie pandemii kreatywność rodziców nie zna granic. Dzięki temu można odkryć w dzieciach niemałe talenty. – Basia bardzo szybko układa puzzle, nawet szybciej ode mnie. Ma dużą wyobraźnię i świetną pamięć - mówi dr Peszyński.

Wszystkim rodzicom, którzy muszą zmierzyć się z pracą zdalną połączoną z opieką nad dziećmi, życzymy, by również odkryli w sobie nieznane dotąd talenty, a przy tym uzbroili się w duże pokłady cierpliwości!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska